niedziela, 15 kwietnia 2007

Państwo Boże - frag.


XII.

O cudach, które Bóg prawdziwy czyni przez świętych aniołów swoich.

Ponieważ za pomocą sztuk owych dzieją się rzeczy tak nadzwyczajne i dziwne, że przechodzą wszelkie ludzkie siły, cóż innego pozostaje, jedno ażeby te rzeczy, które napozór mocą boską cudownie są bądź przepowiedziane, bądź też wykonane, a jednocześnie nie mają nic wspólnego ze czcią jedynego Boga, któremu oddanie się całkowite, jak samiż Pla- tonicy przyznają i stale to twierdzą, jest jedynem uszczęśli- wiającem dobrem, — uważać, jak zdrowy rozsądek wskazuje, za szyderstwa demonów złych i sidła zwodnicze, których prawa cnotliwość strzec się powinna. Natomiast wierzyć trzeba, że wszelkie cuda, bądź przez pośrednictwo aniołów, bądź w inny sposób mocą boską czynione ku podniesieniu1 chwały bożej i wiary w Boga jedynego, w którym jedyne życie szczęśliwe jest, dzieją się niewątpliwie od tych, albo przez tych, co nas prawdziwie i szczerze miłują, przez współdziałanie w nich samego Pana Boga. Nie godzi się zaś słuchać tych, co dowodzą, że niewidzialny Bóg widzialnych cudów nie czyni, skoro ciż sami nie przeczą, że tenże Bóg uczynił świat, którego jawnej widzialności nie mogą zaprzeczać. Cokolwiek się tedy cudownego na tym świecie dzieje, mniejsze jest z pewnością, niż świat ten cały, czyli niebo i ziemia i cokolwiek w nich jest, a co Bóg niewątpliwie uczynił. Jako tedy ten, co to uczynił, zakryty i niepojęty jest dla umysłu ludzkiego, tak samo zakryty i niepojęty jest sposób, w jaki to uczynił. Chociaż cuda natur widzialnych przez to, że się na nie ustawicznie patrzy, tracą siłę pobudzania wrażeń, gdy jednakże je mądrze rozważymy, większe się okazują od naj- niezwyklejszych i najrzadszych. Tak naprzykład ponad wszelki cud, który człowiek czyni, większym jeszcze cudem jest sam człowiek. Przetoż dla Boga, co widzialnem uczynił niebo i ziemię, nie jest czemś uchybiającem czynić widzialne cuda na niebie lub na ziemi, przez któreby pobudzał niewidzialną duszę naszą, oddaną jeszcze rzeczom widzialnym, ku chwaleniu niewidzialnej jego istoty; a gdzie i kiedy je czyni, jest to w nieodmiennych zamysłach zawarte w nim samym, w którego rozrządzeniu wszelkie czasy przyszłe już się stały. Bo, poruszając doczesne rzeczy, sam w czasie niewzruszony pozostaje i nie inaczej poznaje rzeczy, które mają się stać, jak i te, które już się stały; jako też nie inaczej wysłuchuje wzywających go, jedno tak jak widzi tych, co go wzywać będą. I gdy wysłuchują jego aniołowie, on sam w nich wysłuchuje, jakgdyby w prawdziwej, ale nie ręką uczynionej świątyni swej, podobnie jak i w ludziach świętych jego w czasie się też spełniają rozkazania odwieczną jego wolą przejrzane.


XIII.
O Bogu niewidzialnym, który się często okazywał widzialnie, nie podług tego, czem jest, lecz podług tego, co patrzący nań znieść mogli.

Że Bóg niewidzialny widzialnie się nieraz objawiał ojcom świętym, jak o tern z Pisma wiemy, bynajmniej nie potrzebował do tego ruchu. Jak bowiem dźwięk głosu, przez który słyszymy myśl tkwiącą w ciszy rozumu, nie jest tem, czem jest sama myśl, podobnież i postać, pod którą widziano Boga, istniejącego w naturze niewidzialnej, nie była tem, czem jest Bóg. Wszelakoż był Bóg widziany w tejże postaci cielesnej, tak samo jak owa myśl rzeczywiście słyszana jest w dźwięku głosowym. Jakoż wiedzieli oni, że Boga widzą
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
niewidzialnego w postaci cielesnej, którą on nie był. Bo Mojżesz nawet rozmawiał z mówiącym doń Bogiem, a jednak mówił doń: „Jeślim znalazł łaskę przed tobą, okaż mi siebie samego, zdatnie bym cię widział”1 Albowiem, gdy trzeba było prawo Boże w obwieszczeniach aniołów1 2 w sposób strach wzbudzający dać nie jednostce, albo nielicznym mędrcom, lecz całemu szczepowi, stanowiącemu lud bardzo liczny, stały się wtedy wobec tegoż ludu straszliwe rzeczy na górze, gdzie było prawo przez jednego ogłaszane, gdy tłum cały patrzył się na owe rzeczy, trwogę i lęk wzbudzające, co się tam wtedy działy. Nie wierzył bowiem lud izraelski Mojżeszowi tak łatwo jak wierzyli Lacedemończycy Likurgowi, że prawa, które ułożył, otrzymał od Jowisza, czy tam Apołlina. I gdy przeto dawano ludowi prawo, nakazujące czcić jedynego Boga w obecności całego ludu, okazało się wtedy, o ile Opatrzność Boża za potrzebne to uważała, w znakach cudownych i ruchach, że stworzenie usługuje Stwórcy swemu do ogłoszenia tego prawa.
XIV.
O tem, że czcić powinniśmy Boga jedynego, nie- tylko dla pozyskania dóbr wiecznych, ale też i doczesnych, ponieważ wszelkie dobro jest w mocy jego Opatrzności.
Podobnie jak porządne wykształcenie jednego człowieka, tak samo i wykształcenie całego rodzaju ludzkiego, o ile mamy tu na uwadze lud Boży, postępuje stopniowo poprzez pewne okresy czasu, jakgdyby za nastaniem każdego wieku życia człowieka, by od rozumienia rzeczy doczesnych ku pojmowaniu wiecznych rzeczy się wznosić i od widzialnych ku niewidzialnym; ale i to w taki, oczywiście, sposób, żeby nawet
1 Wyj. 33,13.
2 Dzieje 7,53.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wonczas, kiedy dawane były od Boga obietnice widzialnych dobrodziejstw, jedynego tylko Boga cześć przez to wzrastała, by myśl ludzka, nawet za same tylko doczesne dobra życia przemijającego nikomu innemu nie składała hołdów, prócz prawdziwego Stwórcy i Pana duszy ludzkiej. Bo ktobykol- wiek zaprzeczał temu, że wszystko, co ludziom wyświadczyć mogą czy to aniołowie, czy też ludzie, jest pod jedyną władzą wszechmocnego — ten głupi jest. O opatrzności wszakże rozprawia Plotynus Platonik1 i, że sięga ona od wysokości Boga, którego piękność jest do pojęcia, ale nie do wypowiedzenia, aż do tych ziemskich i najdrobniejszych rzeczy, dowodzi tego z piękności kwiateczków i listków: twierdzi on, że to wszystko, jako tak wątłe i szybko przemijające, nie mogłoby posiadać tak doskonale dopasowanych miar kształtów swoich, gdyby nie było ukształtowane przez owo źródło, w którem stale przebywa kształt rozumny i niezmienny wszystko razem zawierający. Na toż samo wskazał nam Pan Jezus w tem miejscu, gdzie powiada: „Przypatrzcie się liljom polnym: nie pracują, ani przędą. A powiadam wam, iż ani Salomon w całej chwale swojej tak odziany nie był, jako jedna Z nich. A jeśliż trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, Bóg tak przyodziewa, jakoż daleko więcej was, małej wiary?”1 2 Doskonale więc dusza ludzka, słaba jeszcze wskutek ziemskich pożądań, przyzwyczaja się do tego, żeby nawet tych właśnie docześnie upragnionych dóbr, najpośledniejszych i ziemskich, dla tego przejściowego żywota potrzebnych, a wobec wiekuistych dóbr onego żywota — wzgardy godnych, nawet tych, — nie od kogo innego jednak oczekiwać, tylko od Boga jedynego, aby przez to w upragnieniu tych dóbr nie odstępować od czci jego, a podążać do niego przez tychże dóbr pogardę i odwracanie się od nich.
1 Enn. III, 2,13.
2 Mt. 6,28 nn.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XV.
0 posługiwaniu a n i e 1 s kiera, przez które aniołowie
święci Bożej Opatrzności służą.
Tak się tedy podobało Opatrzności Bożej urządzić bieg czasów, żeby, jak już powiedziałem i jak czytamy o tem w Dziejach Apostolskich,1 zakon o czci jedynego prawdziwego Boga w anielskich obwieszczeniach był dany, w którychby jawnie i uwidoczniła się osoba Boga samego, jakkolwiek nie przez istotę swoją, zostającą zawsze niewidzialną dla oczu skazitelnych, lecz przez pewne oznaki w podległym Stwórcy stworzeniu i w którychby zgłoska za zgłoską poprzez mijające cząsteczki czasów ludzkiej mowy wyrazami mówiła taż osoba Boga, który w naturze swojej nie cieleśnie, lecz duchowo; nie zmysłowo, lecz umysłowo; nie docześnie, lecz, że tak powiem, wiekuiście ani nie zaczyna mówić, ani też mówić przestaje; tej bożej mowy najdoskonalej wysłuchują nie uszyma ciała, lecz duszy, służebnicy jego i zwiastunowie, co, wiecznie szczęśliwi, radują się z poznawania niezmiennej prawdy jego; a wysłuchują sposobami niewypowiedzialnemi to, co czynić należy i natychmiast, a bez trudu sprawiają, iżby te rzeczy stały się widzialne i odczuwalne. Ten zaś zakon stopniowo w różnych czasach dany został tak, żeby z początku dotyczył, jakeśmy już o tem mówili, obietnic doczesnych, przez które wszakże wieczne wyobrażane były; te obietnice ziemskie wykonywało wielu ludzi przez widzialne znaki, mające ukryte prorocze znaczenie, ale niewielu je rozumiało. Cześć jednakże Boga jedynego jest tam nakazana najwyraźniejszem świadectwem w słowach i czynach, — nie jednego boga z pośród wielu, lecz tego, co uczynił niebo i ziemię i duszę wszelką
1 ducha każdego, który jest poza nim. On-ci bowiem jeden uczynił, a to wszystko uczynione jest; i, aby to wszystko
1 Dz Ap 7,53.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
istniało i pomyślnie istniało, nie może się obyć bez tego, przez którego uczynione jest.
XVI.
W s,[ rawie wysłużenia sobie życia szczęśliwego godzi-li się wierzyć tym aniołom, co wymagają, żebyśmy ich czcią Bożą otaczali; czy też raczej owymi, którzy nam nakazują, żebyśmy nie im, lecz jedynie Bogu pobożnem sercem służyli?
Jakże nam się zdaje; którym aniołom wierzyć mamy co do szczęśliwego, a wiekuistego żywota? Onym - li, co chcą, by ich przez obrzędy religijne czczono, wymagając od śmiertelnych ludzi nabożeństw dla siebie i ofiar, czyli też tym, co mówią nam, iż te wszelkie objawy czci religijnej Bogu jedynemu, stwórcy wszech rzeczy należne są i polecają nam składać je szczerem sercem tylko Bogu, którego oglądanie i im samym szczęście daje i nam ma dać w przyszłości, jako nam oni obiecują. Owo bowiem widzenie Boga jest oglądaniem takiego piękna i tak nieskończenie godne pożądania świętego, iż sam Plotyn1 nie waha się powiedzieć, że bez tego widzenia Boga człowiek obsypany wszelkiemi możliwemi dobrami, jest najnieszczęśliwszą istotą. Skoro więc jedni aniołowie przez znaki nadzwyczajne pobudzają nas do oddawania najwyższej czci religijnej Bogu jedynemu, inni zaś aniołowie — do oddawania takiej samej czci sobie samym i skoro nadto tamci pierwsi zabraniają tak czcić tych drugich, a ci drudzy nie ośmielają się zabraniać tej czci Bogu, to którym się raczej wiarę dawać powinno? niechże odpowiedzą Platonicy, niech odpowiadają filozofowie wszelacy, niech odpowiadają teurgi, albo raczej periurgi (mąciwody),1 2 boć na tę raczej nazwę
1 Επη. I, 6,7.
2 Wyraz zdaje się, ukuty przez św. Augustyna od wyrazu iurgia — swary. kłótnie, niezgoda. Per — iurgia dicere — u Owi- djusza = swarzyć się.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
zasługują z powodu wszystkich owych sztuczek swoich; wkońcu, niech odpowiedzą wszyscy ci ludzie, jeśli tleje w nich jakiekolwiek i gdziekolwiek przyrodzone czucie, że są stworzeni, jako istoty rozumne; niech, powiadam, odpowiedzą, czy tym bożkom lub aniołom ofiary składać należy, którzy nakazują, by im je składano, czyli też owemu jedynemu, któremu nakazują składać ofiary owi aniołowie, co to i sobie i tamtym aniołom zabraniają składania ofiar? Gdyby jedni i drudzy żadnych nie czynili cudów, lecz tylkoby nakazywali pierwsi, żeby im składano ofiary, drudzy — zabranialiby tego, lecz tylkoby Bogu jedynemu ofiary nakazywali, — do- statecznieby powinno samo poczucie cnotliwości rozróżnić, który z tych nakazów pochodzi z nadętej pychy, a który ze szczerej miłości bożej. Powiem więcej: gdyby tylko ci, co dla siebie wymagają ofiar, pobudzali dusze ludzkie cudow- nemi znakami, tamtym zaś, zabraniającym tego, a nakazującym ofiarować jednemu tylko Bogu, nie danemby było czynić tych widzialnych cudów, wtedy, rzeczywiście, choć nie z przekonania wewnętrznego, ale przez rozumowanie trzebaby przyznać było większą powagę tym pierwszym. Lecz gdy Bóg na potwierdzenie orzeczeń prawdy swojej to sprawił, że przez tych nieśmiertelnych zwiastunów, głoszących nie pychę własną, lecz majestat boży, działał większe, pewniejsze i wyraźniejsze cuda, aby snadź tamci, co dla siebie ofiar żądają, nie wszczepili łatwo fałszywej wiary ludziom pobożnym a słabym przez pokazywanie ich zmysłom jakichś zdumiewających dziwów; któżby wtedy jeszcze na tyle był nierozumny, by nie wybrać prawdy i iść za nią, jeśli tam więcej podziwu godnych rzeczy znajdzie?
Albowiem cuda owe bogów pogańskich, o których dzieje wspominają (nie mówię ja tutaj o owych zjawiskach rzadkich, które co pewien czas się przytrafiają z nieznanych nam przyczyn czysto przyrodzonych, jakkolwiek pod wolą Opatrzności Bożej będących i przez tęż Opatrzność ustanowionych;
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
takiemi są naprzykład: jakieś niezwykłe potomstwo u zwierząt, albo nadzwyczajne zjawiska na niebie i na ziemi, które bądź tylko trwogę wzbudzają, bądź też i szkodę wyrządzają, a o których demoniacki podstęp kłamliwy głosi, iż to zapo- mocą ich praktyk powstają lub nikną te zjawiska; lecz mówię tu o takich dziwach, o których pewność mieć można, że dzieją się one przez moc i władzę demonów, naprzykład, gdy mówią, że obrazy bogów - Penatów, które Eneasz, z Troi uchodząc, zabrał był ze sobą, przenosiły się same z miejsca na miejsce; albo, że Tarkwinjusz pokrajał brzytwą osełkę; że wąż epidauryjski przystał za towarzysza podróży Esku- lapjusza, udającego się okrętem do Rzymu; że okręt wiozący posąg Macierzy frygijskiej do Rzymu, a nie uruchomiony wysiłkiem mnóstwa ludzi i wołów, jedna kobiecinka na przywiązanym pasku poruszyła i pociągła na dowód swej wstydli- wości; że dziewica - westalka, o której upadku toczył się. spór, napełniwszy sito wodą z Tybru, gdy woda nie przeciekała, — zakończyła ten spór) — te więc zjawiska i inne tego rodzaju nie mogą być bynajmniej pod względem wewnętrznej mocy i wielkości zestawione z owemi, o których czytamy, w dziejach ludu Bożego; tern mniej zaś takie cuda, które nawet przez prawa tychże narodów, czczących te bóstwa, osądzone były za zakazane i karygodne, mianowicie owe cuda magiczne i teurgiczne! bo wiele z tych cudów zwodzi zmysły ludzkie, jakoby pozornem naigrawaniem się, n. p. zatrzymać księżyc „dopóki — jak mówi Lukanus1 — najbliższy nie splunie na podłożoną trawę”; niektóre znów inne, chociaż się wydają takie same jak niektóre czyny ludzi świątobliwych co do samego faktu, ale intencja czynu odmienna wykazuje, że te nasze bezporównania wyższość nad tamtemi mają. Tamte pobudzają nas, żeby tern mniej czcić przez ofiary tych licznych, im więcej tego oni wymagają, a te służą ku chwale jedynego Boga, który, że nie potrzebuje żadnych ta-
1 Phars. 6,506.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
kich ofiar, wykazał nam i świadectwem ksiąg swoich świętych i zniesieniem później tychże ofiar. Jeśli tedy aniołowie dla siebie ofiar wymagają, to wyżej nad nich postawić należy takich aniołów, co wymagają tego nie dla siebie, lecz dla Boga, stwórcy wszech rzeczy, któremu służą. Okazują bowiem przez to, jak szczerą miłością kochają nas, skoro chcą, byśmy przez ofiarę nie im, lecz Bogu poddani byli, z którego oglądania sami szczęśliwość czerpią, a nas też chcą doprowadzić do tegoż Boga, od którego i oni nie odstąpili. Jeśliby znów aniołowie, co chcą, by nie jednemu, lecz mnogim ofiary składane były; nie sobie wprawdzie, lecz tym bogom, których są aniołami, to i wtedy wyżej nad nich postawić trzeba onych aniołów, co są aniołami jedynego Boga bogów, któremu tak ofiary składać nakazują, iż jednocześnie zabraniają ich składać komukolwiek innemu, podczas, gdy żaden z nich nie zabrania tych ofiar składać owemu jedynemu, dla którego nakazują te ofiary. Wreszcie, jeżeli, jak doskonale wskazuje py- szałkowata obłuda tamtych, ani sami oni nie są dobrzy, ani dobrych bogów aniołami, lecz demonami złymi, co nie pragną uczczenia wyłącznie Boga najwyższego i jedynego przez ofiary, lecz siebie samych, — to jakąż przeciwko nim potężniejszą broń obierzemy, jeśli nie pomoc Boga jedynego, któremu służą aniołowie dobrzy, nakazujący nam służyć Bogu jedynemu przez ofiary, a nie im; — Bogu, którego ofiarą my sami być powinniśmy.
XVII.
O skrzyni przymierza i znakach cudownych: przez Boga zdziałanych ku utwierdzeniu powagi Zakonu
i obietnicV.
Przeto prawo Boże, dane w obwieszczeniach anielskich,1 nakazujące czcić jedynego Boga bogów przez spełnianie święhttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
tych obowiązków religijnych, a zabraniające cześć taką komukolwiek innemu oddawać, złożone było w skrzyni, zwanej skrzynią świadectwa. Nazwa ta dostatecznie wskazuje, że nie Bóg czczony przez te wszystkie obowiązki religijne, bywa zamkniony i miejscem ograniczony, gdy orzeczenia jego i pewne znaki, zmysłom ludzkim przystępne, z owego miejsca skrzyni dawane były, lecz, że stąd dawane było świadectwo woli jego; dalej, — że też nawet samo prawo na dwóch tablicach kamiennych spisane było i w skrzyni tej, jak się powiedziało, złożone, którą podczas pochodu przez pustynię wraz z namiotem, zwanym podobnież namiotem świadectwa, kapłani z należnem uszanowaniem nosili; a znak był taki, że podczas dnia obłok się widzieć dawał, który w nocy błyszczał niby ogień;1 gdy obłok ten się poruszył, zwijano obóz, a tam, gdzie znów stanął, obóz rozbijano.1 2 Otrzymało zaś to prawo świadectwa bardzo cudowne oprócz tych, o których właśnie powiedziałem i oprócz głosów, które się z miejsca arki owej wydobywały. Bo gdy skrzynia wraz z pielgrzymującymi do ziemi obiecanej przybyła, Jordan, zatrzymawszy się w górze rzeki, a w dolnej części odpłynąwszy, suche uczynił miejsce przejścia i dla arki i dla ludu.3 Później mury miasta nieprzyjacielskiego najpierw napotkanego, czczącego na sposób pogan bogów mnogich, gdy siedemkroć skrzynie wokół nich obniesiono, nagle runęły, nie dobywane niczyją ręką i żadnym taranem nie rozbijane.4 Po temwszyst- kiem znowu, gdy byli już Izraelici w ziemi obiecanej i taż skrzynia dla grzechów ich przez nieprzyjaciół uwieziona została, ci, co ją uwieźli, umieścili ją ze czcią w świątyni boga swego, najwięcej z pośród innych czczonego, i odchodząc, świątynię zamknęli; gdy ją zaś nazajutrz otwarto, znaleziono
1 Wy). 13,21.
2 Tam 40,34 n.
3 Joz. 3,16 nn.
* Tam 6,20.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
posąg, do którego się zwykle modlono, powalony na ziemię i haniebnie roztrzaskany. Sami wtedy poganie pod wpływem cudu i sromotnej kary skrzynię świadectwa boskiego, skąd wzięli byli, oddali ludowi. Ale samo oddanie jakież było! Włożono skrzynię na wóz i zaprzężono doń młode krowy, od których odstawiono ssące cielęta, poczem pozwolono iść krowom, dokąd same zechcą; chciano bowiem i w tern doświadczyć mocy Bożej. Te zaś bez wodzy ludzkiej i bez poganiacza ruszywszy bez wszelkiego wahania drogą ku Hebrajczykom, nieczułe na beczenie głodnych swych małych, odwiozły wielką świętość czcicielom tejże świętości.1 Te i inne podobne rzeczy dla Boga małe są, ale wielkie ku temu, by zbawienną trwogę wzbudzić w ludziach i oświecić ich. — Jeśli przyznajemy filozofom, a szczególniej Platonikom, że lepiej od innych ludzi rozumieli sprawy Boże, jakośmy to nieco wyżej o nich mówili, że mając przed oczyma niezliczone dziwy piękności, które nietylko w organizmach zwierzęcych się okazują, lecz też w roślinkach i w trawie,1 2 utrzymywali, że Opatrzność Boża rządzi nawet temi najdrobniejszemi ziem- skiemi rzeczami; to o ileż widoczniej dają świadectwo bóstwu te cudowności, co dzieją się w chwili, gdy bóstwo nauczanie swoje wygłasza, przykazując słuchać tego prawa bożego, które zabrania ofiary składać wszelkim niebianom i ziemianom i podziemnym, a nakazuje je składać Bogu tylko jedynemu, który sam tylko miłujący i umiłowany, błogosławionych czyni; a nadto określa to prawo pewne tylko czasy dla składania tych ofiar i przepowiada, że one zamienione będą na doskonalszą ofiarę przez doskonalszego kapłana; ale też świadczy, ono, że przez te stare ofiary oznaczone są przyszłe, doskonalsze, nie przeto, aby on był przez hołdy wywyższon, lecz, byśmy, zapaleni ogniem miłości jego, pobudzali się do uwiel-
1 1. Sam. 4 i ta.
2 Por. r. 14.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
biania go i do przystania całkowicie do niego, co korzystnem jest nie dla niego, lecz dla nas.
XVIII.
Przeciwko tym, co zaprzeczają wiary w księgi kościelne, mówiące o cudach, działanycłi ku nauce
ludu Bożego.
Powie-li kto, że cuda te są fałszywe, że wcale zdziałane nie były, lecz kłamliwie opisane? Ktokolwiek mówi, że żadnym pismom, o tych rzeczach mówiącym, wierzyć nie trzeba, może również powiedzieć, że żaden bóg nie dba o rzeczy śmiertelne. Boć tacy nie inaczej doszli do przekonania, że bogów czcić należy, jedno pod wpływem spraw cudownych, poświadczanych przez dzieje narodów, których bogowie zdołali raczej chełpliwie się pokazać czyniącymi dziwy, niż okazać się przynoszącymi pożytek. Stąd też myśmy w tern dziele naszem, którego już niniejszą dziesiątą księgę w rękach mamy, nie przedsięwzięli zbijać tych, którzy całkowicie przeczą istnieniu wszelkiej siły bożej, lub też powiadają, że bogowie wcale się nie wtrącają do spraw ludzkich, lecz tych, co ponad naszego Boga, założyciela miasta świętego i najchwalebniejszego, przenoszą bogów swoich, nieświadomi tego, że on to jest również niewidzialnym i niezmiennym, założycielem świata tego widzialnego a zmiennego i najprawdziwszym dawcą życia szczęśliwego, nie pochodzącego z rzeczy przezeń stworzonych, lecz z niego samego. Jego to prorok zawsze prawdomówny powiada: „Ale mnie trwać przy Bogu dobrem jest.”1 Rozprawiają filozofowie między sobą o tem, co jest kresem dobra, do którego osiągnięcia wszystkie powinności zmierzać mają. A prorok tu nie powiada: „ale mnie dobrem jest opływać w dostatki, albo zaszczytną przyodziać się pur- i
i Ps. 72,28.
Św. Augustyna Państwo Boże.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
purą i berłem a wieńcem królewskim się szczycić, albo — czego i filozofowie niektórzy nie powstydzili się powiedzieć: „Mnie rozkosz cielesna dobrem jest; albo — co już lepsze jest i lepsi, jakoby to mówili: „Mnie moc ducha mojego dobrem jest”, lecz mówi: „Mnie trwAć przy Bogu dobrem jest.” A tego nauczył go ów, któremu to i aniołowie święci jedynie i wyłącznie ofiary składać polecili, stwierdzając to polecenie jegoż cudami. Dlatego też i sam ten prorok ofiarą się stał jego, zapłonąwszy ogniem miłości jego i pałając świętą żądzą do niewymownych duchownych objęć jego. Jeśli, dalej, czciciele mnogich bogów (za jakichbykolwiek tych bogów sobie uważali) wierzą czyto dziejom politycznym, czyto księgom magicznym, albo, jak uczciwiej myślą, teurgicznym, że przez tych bogów cuda się działy; z jakiegoż tedy powodu nie mieliby wierzyć tamtym pismom, iż cuda się działy, zwłaszcza, że o tyle więcej tamtym pismom wierzyć należy, o ile większym jest ponad wszystkie bogi ten, któremu te księgi jedynie i wyłącznie ofiary składać przykazują.
XIX.
Jak rozumieć należy ofiarę widzialną, która, jak nas wiara prawdziwa uczy, ma być składana jedynemu, prawdziwemu, a niewidzialnemu Bogu.
Jeśli kto myśli, że te ofiary widzialne stosowne są dla innych bóstw, a dla onego, jako niewidzialnego powinny być niewidzialne, jako dla wyższego — wyższe, jako dla lepszego — lepsze, — jakiemi są powinności czystej duszy i dobrej woli, to ci widocznie nie wiedzą o tem, że te (ofiary widzialne) tak samo są zewnętrznemi znakami tamtych (wewnętrznych), jak słowa brzmiące są znakami rzeczy. Przetoż jako w prośbach i uwielbieniach wznosimy do Boga słowa — znaki, któ- remi uzmysławiamy ofiarowane mu w sercu same rzeczy.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
to w takiż sposób, gdy składamy ofiary, mamy tę świadomość, że nie komu innemu powinno się widzialną złożyć ofiarę, jedno temu, którego ofiarą niewidzialną my sami być mamy w sercach naszych. Sprzyjają nam wtedy i wraz z nami się cieszą i w tej sprawie wspierają nas wedle sił swoich aniołowie i wszelkie moce niebieskie, a potężne w dobroci swej i świętości. Jeśli zaś im okazać to chcemy, nie przyjmują, a gdy do ludzi tak są posyłani, by ich obecność ludzie mogli odczuć, to wręcz zabraniają. Są tego przykłady w Piśmie świętem. Sądzili niektórzy, że należy uszanowanie aniołom okazywać przez uwielbienie lub ofiary, Bogu należne, lecz upomnieli ich aniołowie, zabraniając im tego i nakazując oddawać te rzeczy temu, któremu, jak to ludziom było wiadomo, jedynie się te rzeczy należą.1 Aniołów świętych naśladowali też i ludzie boży. Bo oto Paweł i Barnaba, uczyniwszy pewien cud uzdrowienia w Likaonji, za bogów wzięci byli i chcieli im Likaończycy krwawe z bydła całopalenie czynić, co ci z pokorną łagodnością odsunąwszy od siebie, zwiastowali im Boga, w którego wierzyć mieli.1 2 Nie dla czego też innego zwodziciele owi w pysze swej dla siebie ofiar wymagają, jeno, iż wiedzą, że one tylko Bogu się prawdziwemu należą. Mają bowiem w rzeczywistości nie, jak mówi Porfirjusz i myślą niektórzy, upodobanie w trupich wyziewach, lecz w hołdach bóstwu należnych. Wyziewów przecież dużą obfitość zewsząd mają i gdyby więcej jeszcze chcieli ich mieć, sami sobie mogli byli dostarczyć. Więc, przywłaszczając sobie zuchwale boskość duchy te nie znajdują uciechy w wyziewie jakiegoś tam ciała, lecz w duszy modlącego się, nad którymby, zwiódłszy go i podbiwszy sobie, panowali, zamykając przed nim drogę do Boga prawdziwego, by już nie był człowiek ofiarą jego, skoro ofiarę czyni komukolwiek, oprócz niego.
1 Sędz. 13,16; Obj. 22,8 i nn.
2 Dz. 14.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XX.
0 najwyższej i prawdziwej ofierze, w której on sam stał się pośrednikiem między Bogiem a ludźmi.
Stąd też pośrednik ów prawdziwy, o ile postać sługi przyjmując,1 stał się pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, człowiek Jezus Chrystus,1 2 gdy w postaci Boga3 ofiarę wraz z Ojcem przyjmuje, z którym też jednym jest Bogiem, to wszakże w postaci sługi wolał być ofiarą niż przyjmować ją, by snadź nawet w tym wypadku nikt nie myślał, że ofiary składać można jakiemuś stworzeniu. Tym sposobem ten sam
1 kapłanem jest ofiarującym i ofiarą. Chciał on, aby codziennie sprawowana święta tajemnica (sacramentum) tej rzeczy, była ofiarą Kościoła, który będąc ciałem należącem do niego, jako do swej głowy, uczy się siebie samego przezeń ofiarować. Tej prawdziwej ofiary wielorakie i różne były znaki w starożytnych ofiarach ludzi świętych, ponieważ ta jedyna ofiara, obrazowo przepowiadana była przez wiele ofiar jakgdyby o jednej rzeczy wielu słowy i różnemi słowy mówiono, — dlatego, aby bez jednostajnego znudzenia, a wiele o niej chwalebnego powiedzieć. Z nastaniem tej najwyższej i prawdziwej ofiary wszystkie fałszywe ofiary ustąpiły.
XXI.
Jak to dana jest demonom władza przyczyniająca się do chwały świętych, znoszących męki, którzy zwyciężyli duchów powietrznych nie przez zjednywanie ich sobie, lecz przez trwanie przy Bogu.
Nawet władza owa demonom na niezbyt długi i określony czas dozwolona, by za pośrednictwem poduszczonych przez siebie ludzi, nad którymi moc mają, srodze prześlado1
Phil. 2,7.
2 1. Tym. 2,5.
a Phil. 2,6.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wać mogli państwo Boże i nietylko przyjmować ofiary od tych, co sami je składają, albo od chętnych wymagać tych ofiar, lecz nadto przemocą je zdobywać, prześladując niechętnych, — nietylko, że nie jest zgubna, lecz owszem, okazuje się pożyteczna dla Kościoła, by się liczba męczenników dopełniła;1 tych zaś uważa państwo Boże za tern znakomitszych i czcigodniejszych, im mężniej i aż do krwi rozlewu walczą.1 2 Ich to daleko stosowniej, gdyby to było w języku kościelnym przyjęte, nazwalibyśmy herosami (bohaterami). Wyraz ten heros (bohater) pochodzi, podobno, od Jnnony, zwanej po grecku "Ηρα (Hera) i stąd jakiś tam jej syn wedle baśni greckich otrzymał imię Heros; bajka ta zawiera w sobie to znaczenie tajemnicze, że Juno jest władczynią powietrza,3 które wraz z demonami zamieszkują herosy; nazwa ta dawana bywa duszom zmarłych ludzi zasłużonych.4 Ale nasi męczennicy z wręcz przeciwnego powodu mogliby być nazwani herosami, gdyby, jak powiedziałem, utarty język kościelny na to pozwalał: nie dlatego, iżby mieli z demonami wspólnie mieszkać w powietrzu, lecz, — że tychże demonów, czyli moce powietrzne pokonali, a wśród nich i samą też Junonę, bez względu na to, jak tam ktoś sobie tłumaczy znaczenie jej imienia; Junonę, którą nie zupełnie bez słuszności przedstawiają poeci, jako nieprzyjaciółkę dzielności i zazdrośnicę mężów walecznych, co ku wyżynom dążą. Lecz Wergiljusz, niestety, korzy się jednakże przed nią i upada, bo gdy ona odzywa się u niego mówiąc:5
„Eneasz zwycięża mnie”,
to znów Eneasza upomina Helenus, dając mu niby pobożną radę i tak mówi:6
1 Obj. 6,11.
2 Żyd. 12,4.
3 Zob. ks. IV, 10.
* Zob. ks. IX, 11.
5 Aen. VII, 310.
6 Aen. III, 438 i n.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
„Junonie, pani możnej błagalnem pieniem chętnie służ I dary pokorne składając, jej serce dla się skrusz.”
Z powodu tego powiedzenia Wergiljuszowego Porfirjusz wy- powiada nie swoje wprawdzie własne zdanie, lecz cudze, że dobre bóstwo lub genjusz nie przybywa człowiekowi z pomocą, dopóki się uprzednio nie zjedna złego bóstwa; wynikałoby z tego, że bóstwa złe potężniejsze są podług autorów powyższego zdania, od dobrych bóstw, skoro złe bóstwa przeszkadzają w udzielaniu pomocy przez bóstwa dobre, dopóki się złych nie ugłaszcze. A dopóki się złe sprzeciwiają, to i dobre nic pomóc nie mogą; natomiast złe mogą szkodzić i dobre nie mają siły zapobiec temu. Nie, to nie jest droga prawdziwej i prawdziwie świętej religiji: nie tą drogą męczennicy nasi zwyciężają Junonę, czyli moce powietrzne, zazdroszczące pobożnym ludziom ich cnót. Bynajmniej nie „dary pokornemi” nasi, gdyby się tak mawiało, herosowie pokonują Herę, lecz czynią to za pomocą cnót boskich. Właściwiej, zaiste, Scypio nazywa się Afrykański1 przeto, iż męstwem swojem podbił Afrykę, niż gdyby miał wrogów darami ułagodzić, aby mu ulegli.
XXII.
Skąd święci mają moc przeciwko demonom i skąd pochodzi prawdziwe oczyszczenie serca.
Mężowie Boży odpędzają wrogą i świętości przeciwną potęgę demonów, odżegnując ich przez gorące modlitwy, a nie zjednywając ich sobie; i wszelkie najazdy tej mocy wrogiej pokonują, modląc się nie do niej, lecz do Boga swego przeciwko mej. Boć ta moc djabelska nie pokonywa i nie
1 Publius Scipio, zwny Africanus Ilispallus, pogromca Hannibala w drugiej wojnie punickiej, zwycięzca w bitwie pod Zamą, 202 r. przed Chr.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
ujarzmia inaczej nikogo, jedno tylko, gdy kto z nią w grzechu współdziała. A zwycięża się ją w imię tego, co na się człowieczeństwo przyjął i jako taki bez grzechu był, aby w nim, jako w kapłanie i ofierze razem, stało się odpuszczenie grzechów; to znaczy przez pośrednika między Bogiem a ludźmi, człowieka Chrystusa Jezusa,1 przez którego, oczyściwszy się z grzechów, z Bogiem się jednamy. Jedynie bowiem przez grzechy odłączają się ludzie od Boga, a oczyszczenie z grzechów za życia tego nie dzieje się siłami ludzkiemi, lecz przez zmiłowanie Boże, nie ludzką mocą, lecz odpuszczeniem Bo- żem, boć i wszelka, by najmniejsza cnota, co się naszą nazywa, z jego dobroci dana jest nam. Przypisywalibyśmy bowiem wiele sobie samym w tern ciele, gdybyśmy aż do chwili pozbycia się tego ciała nie żyli pod panowaniem łaski (sub venia). Dlatego więc łaska jest nam przez Pośrednika udzielona, byśmy skalani ciałem grzechu, oczyścili się też podobieństwem ciała grzechu. Ta łaska Boga, przez którą okazuje on względem nas wielkie miłosierdzie swoje, już w tem życiu rządzi nami przez wiarę, a po tem życiu przez sam kształt prawdy i nieodmiennej doprowadzi nas do najpełniejszej doskonałości.
XXIII.
O pierwiastkach, w których' Platonicy widzą oczyszczenie duszy.
Nawet i Porfirjusz twierdzi, że w wyroczniach boskich dana była odpowiedź, iż ludzie nie otrzymują oczyszczenia przez obrzędowe wyświęcania1 2 na cześć księżyca i słońca, by tym sposobem powiedzieć, że za pomocą wszelkich obrzędowych oczyszczań, człowiek nie może być przez jakichkol1
1. Tym. 2,5.
2 Teletae τελε-αί —oczyszania rytualne (initiationes, expiationes).
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wiek bożków oczyszczon. Czyjeż bowiem oczyszczania naprawdę oczyszczać mogą, jeśli tego nie mogą uczynić księżyc i słońce, bogowie, uważani za wybitnych pomiędzy niebianami. Potem znów mówi Porfirjusz, że ta sama wyrocznia oświadczyła, iż oczyszczać mogą pierwiastki, ażeby ktoś snadź nie przypuszczał, że choć wyrocznia orzekła, iż telety słońca i księżyca nie oczyszczają, to mogą zdziałać to telety któregokolwiek innego boga z pośród tłumu bóstw.1 Co zaś Porfirjusz, jako Platonik, nazywa pierwiastkami, — o tern już wiemy. Nazywa tak mianowicie Boga Ojca i Boga Syna, którego po grecku nazywa ojcowym rozumem, albo ojcową myślą; o Duchu zaś świętym albo nic nie mówi, albo też mówi jakoś niewyraźnie; aczkolwiek, kto jest ów inny, o którym mówi, iż jest pośredni między ojcem i synem — tego nie rozumiem. Jeśli bowiem podobnie jak Plotyn, rozprawiający
0 trojakiej najgłówniejszej istocie rzeczy,1 2 3 chciałby on tu rozumieć przyrodę duszy, toćby jej przecież nie nazywał czemś średniem między tamtymi, to jest średniem między ojcem
1 synem. Boć Plotyn niżej stawia przyrodę duszy od rozumu ojcowego,8 Porfirjusz zaś przez to samo, że mówi o czemś1 średniem, nie stawia tego niżej, lecz w pośrodku. Z pewnością więc powiedział on, jak umiał, czy też jak mu się wyrazić podobało, to samo, co my mówimy o Duchu świętym, — że nie jest ani duchem ojca tylko., ani tylko syna, lecz duchem ich obydwóch. Bo filozofowie nie krępują się wyrażeniami i gdy chodzi o rzeczy trudne do rozumienia, nie lękają się obrażenia uszów pobożnych. My zaś mamy pewien dozwolony sposób wyrażania się, aby swoboda w słowach nie zrodziła i w rzeczach samych, przez te słowa oznaczonych, mylnego rozumienia.
1 Zob. ks. IV, 8 n.; 21.
8 Enn. V, 1. Tres principales substantiae są: "εν (jedno), νους (rozum), ψυχή (dusza).
3 Tam r. VI.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XXIV.
O jedynym a prawdziwym pierwiastku wyłącznie oczyszczającym i odnawiającym naturę ludzką.
My tedy, mówiąc o Bogu, tak samo nie powiadamy
0 dwóch, czy też trzech pierwiastkach, jak nie godzi nam się mówić o dwóch, czy trzech bogach, chociaż mówiąc zosobna bądź o Ojcu, bądź o Synu, bądź o Duchu św., każdego z nich za Boga wyznajemy, a nie mówimy jednak, jak heretycy Sa- beljanie,1 że ten sam jest Ojciec, co i Syn, i ten sam, co
1 Duch święty, który jest i Ojcem i Synem, — lecz mówimy, że Ojciec jest ojcem Syna, a Syn jest synem Ojca, a Duch święty jest i Ojca i Syna, nie zaś Ojcem ani Synem. Słusznie przeto jest powiedziane, że człowiek oczyszczon bywa tylko przez pierwiastek, choć oni mówią w liczbie mnogiej: przez pierwiastki.
Atoli Porfirjusz, ulegając potęgom zazdrosnym, za które się nawet wstydził, ale nie miał odwagi, by je swobodnie odeprzeć, — nie chciał zrozumieć tego, że Chrystus Pan jest pierwiastkiem, przez którego Wcielenie my oczyszczani bywamy. Gdyż wzgardził nim przebywającym w tem samem ciele, które wziął na siebie dla spełnienia ofiary oczyszczenia naszego, bo nie pojmował Porfirjusz mianowicie wielkiej tajemnicy, — przez pychę, którą Chrystus, prawdziwy i łaskawy Pośrednik strącił pokorą swoją, okazując się śmiertelnikom w tej śmiertelności; a tej pokory nie mając, źli i zdradzieccy pośrednicy, w pychę się wzbili i ludziom nieszczęsnym pomoc zdradziecką przyrzekli, jako nieśmiertelni — śmiertelnym. Tak więc dobry i prawdziwy Pośrednik wykazał, że złe jest to grzech, a nie istota ciała, czy przyroda
1 Sabeljanie była to sekta heretycka, założona przez libijskiego kapłana Sabelliusa (um. ok. 260 r.). W trzech osobach Boskich widzieli oni tylko trzy różne objawienia się jednego Boga. 'Początek tej sekcie dała herezja monarchjanistów, którzy, odrzuciwszy Trójcę św., uznawali tylko jedną Boską osobę t. j. Ojca.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
ciała, które wraz z duszą ludzką i przyjęte bez grzechu być mogło i utrzymane bez grzechu, i przez śmierć złożone i przez zmartwychwstanie zamienione na doskonalsze; ale też i śmierci samej, choć jest ona karą za grzech, którą on jednak bez grzechu za nas podjął, nie należy unikać drogą grzeszną, lecz raczej, gdy się nadarza do tego sposobność, ponieść ją dla sprawiedliwości. Gdyż dlatego właśnie mógł on przez śmierć swoją odpuścić grzechy, bo i umarł, i nie za grzech umarł. Jego to Platonik ów nie uznał za pierwiastek, boby. w nim był poznał mającego moc oczyszczenia. Nie jest bowiem ciało pierwiastkiem, albo dusza ludzka, lecz Słowo, przez które wszystko uczynione jest. Nie ciało same przez siebie oczyszcza, lecz przez Słowo, które je przyjęło, gdy „Słowo ciałem się słało i mieszkało między nami”.1 Bo mówiąc tajemniczo o ciele swojem, które miało być ku jedzeniu dane, gdy owi, co niezrozumieli tego, zgorszeni, odchodzili, powiadając: „Twarda jest ta mowa, kto jej słuchać może?”1 2 — on powiedział do tych, co pozostali: „Duch jest, który ożywia, ciało nic nie pomaga.” Pierwiastek więc, przyjąwszy duszę i ciało, i dusze wiernych oczyszcza i ciało. Dlatego pytającym go Żydom, kimby był, odpowiedział, że jest początkiem.3 Tego my ludzie cieleśni, słabi, grzechom podlegli i mrokami nieświadomości otoczeni niezdolnibyśmy byli, oczywiście, w żaden sposób pojąć, gdybyśmy przezeń nie byli oczyszczeni i uzdrowieni przez to, czemeśmy byli i czemeśmy nie byli. Bo byliśmy ludźmi, ale nie byliśmy sprawiedliwi; natomiast w jego wcieleniu była natura ludzka, ale była sprawiedliwa, nie grzeszna. To jest pośrednictwo, przez które podana została ręka upadłym i leżącym; to jest nasienie przez aniołów podzielone, przez których orzeczenia i prawo dane było,4 na1
Jan 1,14.
2 Jan 6,60; 63.
3 Jan 8,25,
4 Gal. 3,19.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
kazujące czcić jedynego Boga i zapowiadające przyjście tego- to Pośrednika.1
XXV.
Wszyscy święci, zarówno za czasów Starego Zakonu, jako też w najdawniejszych czasach' dla przyszłych zasług i wiary Chrystusa usprawiedliwieni byli.
Przez wzgląd na wiarę w tę tajemnicę mogli nawet starożytni sprawiedliwi ludzie być oczyszczani, żyjąc pobożnie, nie tylko zanim dane było prawo ludowi hebrajskiemu (boć i do nich przemawiał Bóg i aniołowie), lecz także za czasów zakonu, chociaż zdawało się, że zakon ten ma obietnice cielesne w proroczych obrazach rzeczy duchowych i dlatego starym się testamentem nazywa. Bo i wtedy byli prorocy, przez których, niby przez aniołów taż sama obietnica przepowiadana była, a w liczbie tych proroków był i ten, którego wielkie i święte powiedzenie o kresie dobra ludzkiego niedawnom przytoczył: „Ale mnie trwać przy Bogu dobre jest.”1 2 W psalmie tym wyraźnie wyjaśniona jest różnica dwóch testamentów, zwanych: stary i nowy. Z powodu bowiem cielesnych i ziemskich obietnic, gdy widział prorok, że one przeobfici© spływają na ludzi bezbożnych, woła, iż nogi jego omal się nie potknęły i kroki jego omało co się do upadku nie skłoniły przeto, że jakoby napróżno służył on Bogu, gdy spostrzegał, że w szczęśliwość oną, której on od Boga oczekiwał, opływają ci, co Boga lekceważą; a dalej mówi, że z wysiłkiem nad tą rzeczą rozmyślał, chcąc pojąć, dlaczego tak jest; dopóki nie wszedł do świątnicy Boga i nie zrozumiał rzeczy ostatecznych tych ludzi, co mu się błędnie wydawali szczęśliwymi. Wtedy to zrozumiał, że, jak powiada,
1 Przyjścia tego Pośrednika.
2 Ps. 72,28.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
z tego, w czem się wynosili, strąceni byli i ustali a przepadli dla nieprawości swoich;1 i cały ów szczyt doczesnej szczęśli- wości stał się dla nich niby sen budzącego się, który nagle spostrzega, że jest ogołocon ze szczęścia owego złudnego, o któ- rem śnił. A ponieważ na tej ziemi, czyli w tem mieście ziem- skiem zdawało im się, że są czemś wielkiem, mówi przeto prorok: „Panie, w mieście twem obraz ich wniwecz obrócisz Źe jednakże jemu samemu na pożytek to wyszło, iż nawet doczesnych rzeczy od nikogo, jedno od Boga prawdziwego wyglądał, jako że pod władzą tegoż Boga wszystko jest, —
0 tem świadczy wyraźnie, mówiąc: „Jako bydlę stałem się u ciebie, a ja 'zawsze z tobą.” „Jako bydlę” — rzecze — oczywiście „nie rozumiejące”. Gdyż powinienem był pożądać od ciebie tych rzeczy, co nie mogą być dla mnie wspólne z bezbożnikami, a ja gdym widział, że oni w te rzeczy opływają, myślałem, żeć po próżnicy służyłem, skoro i oni, co ci służyć nie chcieli, te same rzeczy .mieli. Jednakżem „ja zawsze 'z tobą”, ponieważ nawet w pożądaniu takich rzeczy nie szukałem innych bogów. I dlatego też mówi w dalszym ciągu: „Ująłeś rękę prawicy mojej według woli twojej prowadziłeś mię i 'z chwałą przyjąłeś mnie” — że niby do lewicy należy to wszystko, co gdy widział w obfitości u bezbożnych, — prawie że upadł. „Bo cóż ja mam w niebie — powiada — albo czegom chciał na ziemi oprócz ciebie?” Sam siebie karci
1 słusznie oburzył się na siebie samego, ponieważ mając tak wielkie dobro w niebie (które później dopiero zrozumiał), o rzecz przemijającą, lichą, o szczęśliwość tyle wartą, co błoto, — Boga swojego błagał na ziemi. „Usiało — powiada — serce moje i ciało moje, Boże serca mego”1 2 — ustałością, zaiste, dobrą od rzeczy niskich ku górnym; stąd w innym psalmie: „Żąda i ustaje dusza moja do pałaców pańskich”;3
1 Ps. 72,17 i nn.
2 Ps. 72,20 i n.
3 Ps. 83,3.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
i znów w innym: „Ustała dusza moja do zbawienia twego,”1 Jednakże chociaż powiedział był, że ustała jedno i drugie, to jest i serce i ciało., nie dodał później: „Boże serca i ciała mego”, lecz tylko: „Boże serca mego.” Albowiem przez serce dało się oczyszcza. Przeto mówi Pan: „Oczyszczajcie, co wewnątrz jest, a co jest zewnątrz, czystem będzie.”1 2 Dalej samego Boga nazywa częścią swoją, — nie cośkolwiek od Boga, lecz Boga samego. I mówi tak: „Boże serca mego i części moje Boże, na wieki”, jako że z pomiędzy mnogich rzeczy, które ludzie wybierają sobie, on uznał za najlepszą wybrać Boga samego. „Bo oto — powiada — którzy się oddalają od ciebie — 'zginą; zatraciłeś każdego, który cudzołoży od ciebie” — to znaczy, który się chce oddawać mnogim bogom. Wynika stąd, — ku czemu, zdaje się, zmierza wszystko w tym psalmie powiedziane: „Mnie zaś trwać przy Bogu dobre jest” — nie odchodzić daleko, nie cudzołożyć z innymi. Trwanie przy Bogu wtedy jest doskonałe, gdy uwolnione będzie wszystko, co wolne być powinno. A wtedy dzieje się to, o czem zaraz dalej prorok mówi: „pokładać w Bogu nadzieję moją”. „A nadzieja, którą widzą, nie jest nadzieja; bo co kto widzi, przecz się nadziewa?” — tak mówi Apostoł. „Ale jeśli się nadziewamy, czego nie widzimy, przez cierpliwość ocze- kawamy.”3 4 Tą znów nadzieją umocnieni, czyńmy to, o czem w dalszym ciągu prorok mówi i bądźmyż także wedle sił naszych zwiastunami bożymi, wieszczącymi wolę jego, a głoszącymi chwałę jego, i łaskę jego. Bo gdy powiedział: pokładać w Bogu 'nadzieję moją”, dodał: „abych opowiadał wszystkie chwały twoje w bramach córki Sionu”A Onoć jest przechwa- lebne miasto Boże; ono jedynego Boga zna i chwali; o onem to aniołowie święci opowiedzieli, i nas do społeczności jego za1
Ps. 118,81.
2 Mt. 23,26.
3 Rzym. 8,24 i n.
4 Ps. 72,26 i nn,
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
prosili i zechcieli nas mieć obywatelami jego; a nie chcą oni, byśmy ich, jako bogów naszych czcili, lecz byśmy wraz z ,nimi i ich i naszego Boga czcili; i nie chcą, byśmy im ofiary składali, lecz byśmy wraz z nimi ofiarą byli Bogu. Każdy więc, co bez złego uprzedzenia rozważa te złożone nam od Boga skarby nauki, nie wątpi, że wszyscy nieśmiertelni a szczęśliwi, co nam nie zazdroszczą (boćby i nie byli szczęśliwi, gdyby zazdrościli), lecz raczej miłują nas, pragnąc, żebyśmy także wraz z nimi szczęśliwi byli; wtedy nam więcej sprzyjają i więcej nam pomagają, gdy wraz z nimi czcimy jedynego Boga, Ojca, i Syna i Ducha Świętego, aniżeli gdybyśmy ich samych przez ofiary czcili.
XXVI.
O c.h wiej noś ci Porfirjusza, który waha się w zdaniu co do wyznawania prawdziwego Boga a czczenia demonów.
Nie rozumiem, jakim sposobem Porfirjusz, o ile mi się zdaje, wstydził się za swych przyjaciół teurgów. Bo jakkolwiek rozumiał on dopiero co powyżej omawiane rzeczy, lecz nie bronił tych rzeczy z całą swobodą przeciw czcicielom bogów mnogich. Wszak mówi, że i aniołowie jedni są, by zstępowali z nieba i ogłaszali wyroki boskie ludziom, teurgji oddanym, a inni, aby na ziemi sprawy ojca niebieskiego głosili, oraz wielkość jego i nieobjętość. Czyż nie mamy przeto wierzyć, że ci aniołowie, do których urzędu należy ogłaszanie woli ojcowej, pragną tego, byśmy nikomu innemu nie ulegali, jedno temu, którego wolę nam zwiastują? Dlatego też zupełnie słusznie upomina nas tenże sam Platonik, że ich raczej naśladować powinniśmy, niż ich wzywać. Nie powinniśmy się więc lękać o to, żeby nieśmiertelnych a szczęśliwych duchów, służących Bogu jedynemu nie obrazić przez to, że im
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
ofiar nie składamy. Albowiem, o czem wiedzą, że się tylko Bogu jedynemu a prawdziwemu należy, przy którym oni sami trwając, szczęśliwi są, tego z pewnością dla siebie wymagać nie zechcą, ani w postaci symbolicznej, ani w istocie rzeczy, którą tajemnica oznacza. Takie zuchwalstwo właściwe jest tylko demonom, pychą nadętym i nieszczęsnym, z którymi nie ma nic wspólnego pobożność służebników Boga, cieszących się nie innem szczęściem, jedno tem, co pochodzi z trwania przy Bogu. Aby i nam dane było dopiąć tego szczęścia, potrzeba nam ich bezinteresownej i świętej pomocy, przy czem nie wymagają oni, byśmy im służby jakieś oddawali, lecz głoszą nam tego, pod którego władztwem z nimi się w pokoju zrównać mamy. Czegóż się jeszcze lękasz, filozofie, by się swobodnie wypowiedzieć przeciwko potęgom dyszących zawiścią i przeciw cnocie rzetelnej i przeciw darom Boga prawdziwego? Sam już zaznaczyłeś różnicę pomiędzy aniołami, co wolę ojcową zwiastują, a tymi, co do hołdo- wników teurgji zstępują, przynęceni jakąś z pod ciemnej gwiazdy sztuką. Czemuż im jeszcze ten zaszczyt oddajesz, że mówisz, iż boskie głoszą wyroki, jeśli nie zwiastują woli ojcowej? Są to napewno owi, których-to zawistnik jakiś straszli- wemi przekleństwy zobowiązał, by oczyszczenia teurgicznego duszy nie udzielali, a nie mogli oni, jako sam powiadasz,1 od tych więzów być uwolnieni nawet przez dobrego człowieka, chcącego oczyszczenia teurgicznego i nie mogli własną wolą działać. Czyli wątpisz jeszcze, że są to wszystko demony złe? lub może udajesz, że nie wiesz o tem, nie chcąc obrazić teur- gów, od których, ciekawością wiedziony, nauczyłeś się tych szkodliwych głupstw, uważając je sobie za wielkie, nabyte od nich dobrodziejstwo? I śmiesz z zazdrości zrodzoną, nie powiem moc, ale złośliwą niemoc; nie powiem panią, lecz, jak sam wyznajesz, służebnicę zazdrośników ponieść ku niebu poprzez krainy powietrzne i pomiędzy bogi wasze, nawet po-
1 Porów, rozdz. IX, pod koniec.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
między słoneczne bogi umieścić ją, a nawet same światła niebieskie zbezcześcić tą ohydą?
XXVII.
O nieuczciwości Porfirjusza, gorszej od błędów Apulejuszowych.
O ileż wdzięczniej i znośniej błądził twój współwyznawca, Platonik Apulejusz,1 który, choć dla demonów szacunek miał, ale rad nierad wyznał, że one tylko na księżycu i poniżej księżyca umieszczone, ulegają niedomaganiom, ze słabości pochodzącym i różnym niepokojom myśli; bogów jednakże niebieskich, wyższych, należących do eterycznych przestrzeni, — zarówno widzialnych, których światło mógł własnemi oczyma oglądać, mianowicie słonce, księżyc i inne, na wyżynach eteru ciała niebieskie, — jako też niewidzialnych, których tylko myślą ogarniał, — wyłączył od wszelkiej skazy owych zaburzeń wewnętrznych, zdobywając się na wszelkie, na jakie go stać było, dowody. Ty zaś, nie od Platona, lecz od Chaldejskich mistrzów, wyuczyłeś się tego, by błędy ludzkie wynosić na wyżyny eteryczne i empiryczne i na niebieskie utwierdzenia, aby bogi wasze mogły teurgom głosić sprawy swoje; aleć oto ty sam się stawiasz wyżej od tych spraw boskich przez! rozum swój; skoro przecież te oczyszczenia za pomocą sztuki teurgicznej nie wydają ci się, jako filozofowi, bynajmniej koniecznie potrzebne, a jednak je innym narzucasz, oddając niejako zapłatę mistrzom swoim w ten sposób, że tych, co nie mogli się filozof ją zajmować, kusisz do tych praktyk, które dla siebie samego, jako zdatnego do obejmowania umysłem wyższych rzeczy, — za bezużyteczne uznajesz; a, iżby w taki sposób wszyscy ci, co nie mogą mieć zaszczytu zajmowania się filozof ją, jako rzeczą zbyt trudną i dla małej liczby ludzi dostępną, udawali się za twoją sprawą do teur- i
i Por. tu ks. IX, roz. 8. De deo Socr. 12 n.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
gów, by przez nich, choć nie w duszy pojętliwej (intellectualis), to przynajmniej w części duszy duchowej oczyszczenie odbierać mogli;1 a ponieważ takich, co się do rozmyślań filozoficznych nie kwapią, jest bez porównania więcej, przeto też daleko większa liczba ludzi podążać ma do twoich podejrza- ' nych i zakazanych mistrzów, niż do szkół platońskich. Bo ci obiecały udające bogów eterycznych demony obrzydłe, których się rzecznikiem i zwiastunem stałeś, że tacy, oczyszczeni sztuką teurgiczną na duszy duchowej, nie powracają wprawdzie do ojca, lecz zamieszkają ponadpowietrzne krainy, pomiędzy bogi eterycznemi. Nie wie ten tłum ludzi, że Chry- , stus przybył, by ich uwolnić od panowania demonów. Toć w nim znajdzie każdy z nich najlitościwsze oczyszczenie i myśli, i ducha i ciała swego. To też dlatego przyjął on na się całe człowieczeństwo bez grzechu, ażeby całego człowieka we wszystkich jego częściach składowych uzdrowić od skazy grzechowej. Obyś i ty go też poznał i jemu raczej powierzył uzdrowienie (swej duszy i ciała) z pewniejszym skutkiem, aniżeli powierzając się własnym siłom, co ludzkie są, wątłe i słabe, albo też, — niż oddając się wielce zgubnej ciekawości. Onby cię nie uwiódł, jak to uczyniły, jak to sam piszes,z; o tem, wasze wyrocznie, nazywając cię świętym i nieśmiertelnym;1 2 o nim to największy poeta, poetyckim wprawdzie sposobem, bo pod osobą jakiegoś bohatera powieści, temnie- mniej najtrafniej w odniesieniu do niego powiedział:3 „Gdy sprawi to potężna twa przyczyna,
Że nawet ślady grzechów sczeznąć mogą,
Więzy swe skruszy wszelaka kraina Trawiona dotąd bezustanną trwogą.”
Mówi tu poeta o tych, już nie występkach, lecz tylko o śladach grzechowych ludzi nawet takich, co w cnocie po1
Por. r. IX.
2 Zob. ks. XIX, 23.
8 Verg. Eclog. 4,13 nn.
Św. Augustyna Państwo Boże.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
stępy znaczne zrobili; — o śladach, mogących pozostać z powodu ułomności życia tego: że je mianowicie może wygładzić tylko ów zbawiciel, o którym ten ustęp poetycki mówi. Że zaś to Wergiljusz nie sam od siebie powiedział, wskazuje on właśnie w czwartym wierszu tejże eklogi, gdzie mówi: „Oto już wieszczby kumejskiej ostatnia nastaje doba”, z czego odrazu widać, że to przez Sybillę kumejską powiedziane było. Owe zaś teurgi, albo raczej demony, udające oblicze i postać bogów, skalanie raczej, niż oczyszczenie ducha ludzkiego sprawiają przez fałszywe urojenia i zwodnicze naigrawania się czczych kształtów. Jakże bowiem oczyszczać będą ducha ludzkiego ci, co skalanego mają ducha własnego? Bo gdyby takiego nie mieli, w żadenby sposób nie byli krępowani zaklęciami jakiegoś tam zazdrosnego człowieka i nie krępowaliby się strachem w domniemanem udzielaniu dobrodziejstw swoich pozornych, aniby też ich przez podobną zazdrość nie odmawiali nikomu. Dobrze, iż chociaż twierdzisz, że w oczyszczaniu teurgicznem nie może być oczyszczona dusza pojętliwa, czyli myśl nasza i że sama nawet dusza duchowa, czyli część duszy naszej niższa od myśli, część, która podług ciebie, może być za pomocą tej sztuki oczyszczoną, nie może jednakże, jak sam powiadasz, stać się za pomocą tejże sztuki nieśmiertelną i wieczną. A tymczasem Chrystus wieczne obiecuje życie; dlatego też świat cały, choć się na to zżymacie, choć się temu dziwicie i z osłupieniem na to patrzycie, do niego się zewsząd zbiega. Na co się to zda, iżeś nie mógł zaprzeczyć, że ludzie błądzą przez praktyki teurgiczne i że bardzo licznych ludzi, idących za tem zdaniem ślepem i niemądrem, zawód spotyka; jakoteż, — że wy- raźnem jest głupstwem uciekać się przez ofiary i modlitwy do wyższych duchów i do aniołów, kiedy po tem wszystkiem, jakgdybyś chciał pokazać, że nie napróżno uczyłeś się teurgji, ludzi do teurgów namawiasz, by u nich oczyszczali duszę swą duchową, a więc ludzi, co nie żyją wedle duszy rozumowej?
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XXVIII.
Jakiemi to uprzedzeniami zaślepiony Porfirjusz nie mógł poznać prawdziwej mądrości, którą jest
Chrystus.
Ślesz zatem ludzi w krainę błędu, o którym sam jesteś przeświadczony, a nie wstyd cię takiego gałgaóstwa, chociaż mianujesz siebie miłośnikiem cnoty i mądrości; gdybyś naprawdę i wiernie mądrość miłował i cnotę, rozpoznałbyś był „Chrystusa, — cnotę Bożą i mądrość Bożą”, 1 i, nadęty pychą próżnej wiedzy, nie odstrychnąłbyś się od jego zbawiennej pokory. Ale to przyznajesz, że owa dusza duchowa może być też oczyszczona bez sztuczek teurgicznych i bez teletów (wyświęcać), nad których wyuczeniem się napróżno pracowałeś; może być mianowicie oczyszczona przez cnotę powściągliwości. Mówisz także gdzieindziej, że telety po śmierci nie podnoszą duszy; tak, iż się zdaje, że one po skończeniu tego życia nic a nic nie pomagały nawet tej duszy, którą nazywasz duchową; a jednak obracasz to wkółko, na wszystkie strony i powtarzasz, mając, jak uważam, to tylko na myśli, by się pokazać, żeś to niby obyty dobrze nawet z takiemi rzeczami i żeby się podobać ciekawym takich zakazanych sztuczek, albo, żeby ciekawość w ludziach do nich obudzić. Dobrze przynajmniej, iż powiadasz, że to jest sztuka niebezpieczna, bądź ze względu na zakaz, bądź na samo jej wykonywanie. I oby to sobie chociaż z twej nauki dobrze zapamiętali nieszczęśni twoi słuchacze i uciekali od mej, by ich nie pochłonęła w sobie, albo wcale się do niej nie zbliżali. Słusznie twierdzisz, iż nieświadomość i liczne z niej pochodzące błędy nie mogą być usunięte przez żadne telety, lecz tylko przez πατρικός νοΰς, to znaczy przez ojcową myśl, albo rozum, który świadom jest woli ojcowej. Ale nie wierzysz, że nim właśnie jest Chrystus; tym gardzisz z powodu ciała z niewia- i
i 1. Kor. 1,24.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
sty otrzymanego i z powodu hańby krzyża, boś ty przecież zdolen do tego, by wyniosłą mądrość ze znakomitszych czerpać źródeł, gardząc hołotą i odrzucając ją. Aliści ów wzgardzony spełnia to, co prorocy święci niemylnie o nim przepowiedzieli: „Wygubię mądrość mądrych i rotropność roztropnych odrzucę-”1 Nie swoją przecież mądrość, której sam udzielił, gubi on i odrzuca w nich, lecz ową, którą sobie wyłącznie przypisują ci, co jego mądrości nie mają. Stąd też Apostoł, wspomniawszy to świadectwo prorockie, tak dalej mówi: „Gdzież mądry? gdzie pisarz? gdzież badacz świata tego? Izali nie głupią uczynił Bóg mądrość świata tego? Albowiem, iż w mądrości bożej świat nie poznał Boga przez mądrość, podobało się Bogu przez głupstwo przepowiadania zbawić wierzących. Ponieważ i Żydowie cudów się domagają i Grekowie mądrości szukają: a my przepowiadamy Chrystusa, Żydom wprawdzie zgorszenie, a Grekom głupstwo; lecz samym wezwanym, i Żydom i Grekom — Chrystusa, moc bożą i mądrość bożą. Ponieważ głupstwo boże jest mędrsze nad ludzi, a mdłość boża jest mocniejsza nad ludzi."1 2 Tern to mniemanem głupstwem i mdłością mądrzy i silni gardzą, jakoby we własną moc zaufani. Tymczasem oneć to są łaską, co niemocnych leczy, ale nie tych, co się dumnie chełpią ze szczęścia swego fałszywego, lecz, — co raczej pokornie nędzną swą uznają dolę.
XXIX.
O wcieleniu Pana naszego Jezusa Chrystusa, czego się wstydzi uznać bezbożność Platoników.
Mówisz o Ojcu i o jego Synu, którego zowiesz ojcowem rozumem, albo myślą; i o pośrednim między nimi, nazywając w ten sposób, o ile się zdaje, Ducha świętego; i nazywasz ich,
1 Iz. 29,14.
2 1. Kor. 1,19 nn.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wedle waszego zwyczaju, trzema bogami. W tem waszem powiedzeniu, jakkolwiek nie wyrażacie się ściśle i naukowo, jednakże już cokolwieczek i jakgdyby przez wiotką mgłę przesłaniającą umysł, widzicie jednakże, na czem się opierać należy; pomimo to, nie chcecie uznać wcielenia Syna Bożego niezmiennego, które nam zbawienie przynosi; byśmy do tych rzeczy, w które wierzymy i choć coś-niecoś pojmujemy, dojść mogli. W ten sposób dostrzegacie choć jako- tako, choć zdaleka tylko, choćby jakby przez zamglone oczy ojczyznę trwałą, a nie trzymacie się drogi do niej prowadzącej.1 Wyznajesz jednakże wiarę w łaskę, skoro godzisz się na to, że nielicznym ludziom dane było dojść do Boga mocą rozumu. Bo nie powiadasz: „nielicznym spodobało się”, albo „nieliczni zechcieli”; lecz mówiąc „dane było” uznajesz przez to niewątpliwie łaskę bożą, a nie samowystarczalność człowieczą. Wyraźnie nawet używasz wyrazu łaska, tam, gdzie idąc za zdaniem Platona, ani sam o tem nie wątpisz, że człowiek w tem życiu w żaden sposób nie dochodzi do doskonałej mądrości, ale, że wszystkie braki ludzi żyjących podług rozumu, dopełnić może po śmierci opatrzność i łaska Boga. O, gdybyś poznał „łaskę Boga przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego”,1 2 spostrzecbyś mógł wtedy, że samo wcielenie jego, przez które wziął na się i duszę i ciało ludzkie, jest najwyższym przykładem łaski. Ale cóż robić? Wiem, że daremna to rzecz do umarłego mówić, o ilebym miał ciebie na myśli; ale, o ile myślę o tych, dla których ty powagą jesteś i którzy cię wielbią, powodowani bądź jakiemś zamiłowaniem mądrości, bądź ciekawością do sztuk owych (teurgicz- nych), którym się niepotrzebnie oddawałeś, — o ile więc o tycli myślę, a do nich ja właściwie mówię, choć się do ciebie zwracam, — to może nie będzie to rzecz daremna. Łaska Boża nie mogła się łaskawiej okazać, jako, gdy jedyny Syn
1 Por. rozdz. 32.
2 Rzym. 7,25.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
Boży, niezmienny w sobie pozostając, przywdział na się człowieka i dał ludziom za ludzkiem pośrednictwem nadzieję owej miłości, aby przez nią ludzie do niego doszli, — śmiertelni — do tak ze wszech miar nieśmiertelnego, — zmienni do niezmiennego, — niesprawiedliwi do sprawiedliwego, — nieszczęśni do szczęśliwego. A ponieważ przez naturę samą wszczepił w nas pragnienie szczęścia i nieśmiertelności, sam on pozostając szczęśliwym, a przyjmując na się śmiertelność, by nam dać to, co miłujemy, nauczył nas gardzić tem, czego się lękamy, — sam to przecierpiawszy.
Lecz, iżbyście mogli uznać tę prawdę, potrzeba było pokory, a do niej tak bardzo trudno nakłonić karki wasze. Bo i dlaczegóż ma to być nie do uwierzenia, szczególniej dla was, co uznajecie takie rzeczy, które was właśnie skłaniać powinny do uwierzenia w to; cóż to jest niepodobnego do uwierzenia, gdy mówimy, że Bóg przyjął na się ludzką duszę i ciało? Toć wy przecież tak wysoko stawiacie duszę rozumną, która wszakże jest duszą ludzką, iż powiadacie, że ona się stać może współistotną z ową myślą ojcową, którą za Syna bożego uznajecie. Dlaczegóż więc to ma być nie do uwierzenia, jeśli jakaś jedna dusza rozumna w sposób jakiś niewymowny i szczególniejszy dla zbawienia wielu jest użyta? Ciało znów, że się zawsze ściśle łączy z duszą, iżby człowiek wyszedł cały i pełny, —- o tem wszak wiemy ze świadectwa samejże naszej natury. Gdyby tego nie było na porządku codziennym, byłoby to zapewne trudniejsze do uwierzenia; ponieważ łatwiej dać wiarę, żeby się ściśle ze sobą łączyły rzeczy, choćby ludzkie z boskiemi, choćby zmienne z nie- zmiennemi, ale bądź co bądź duch z duchem, albo, wyrażając się waszym zwyczajem, niecielesne z niecielesnemi, aniżeli ciało z czemś niecielesnem. A może was gorszy owo niezwykłe narodzenie się ciała z dziewicy? Aleć to nie powinno gorszyć nikogo; owszem, raczej wzbudzić uczucie słuszności, że cudowny cudownie się też narodził. Albo może wzdrygacie się
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
w to wierzyć, że on swe ciało umarłe i w zmartwychwstaniu na lepsze zamienione, już niezepsowalne, ani też śmiertelne, wzniósł na niebiosa; wzdrygacie się w to wierzyć, mając przed oczyma to, że Porfirjusz w tych samych właśnie księgach, z których wiele wyjątków przytoczyłem, w księgach
0 powrocie duszy,1 tak często wspomina, iż należy zdaleka się trzymać od ciała wszelkiego, aby dusza z Bogiem w szczęśliwości zostawać mogła. Aleć raczej samemu Porfirjuszowi wobec takiego jego zdania sprzeczność wytknąćby należało; przedewszystkiem, gdy wraz z nim takie do wiar3" niepodobne rzeczy utrzymujecie o duszy świata tego widzialnego
1 tej tak olbrzymiej bryły cielesnej (materjalnej). Boć przecież, idąc za zdaniem Platona,1 2 utrzymujecie, że świat jest istotą żyjącą (animal) i to najszczęśliwszą, którą nadto chcecie mieć za wieczną. Jakimże tedy sposobem ani się z ciałem nigdy nie rozłączy, ani jej szczęśliwości nigdy nie braknie, skoro dusza, by była szczęśliwa, musi się od ciała zdaleka trzymać? Tak samo i słońce to i inne gwiazdy nietylko w księgach swych uznajecie za ciała, czego zresztą wraz z wami i wszyscy ludzie nie mogą niewiedzieć i nieutrzymy- wać; lecz nadto powiadacie, na wyższem, jak wam się zdaje, doświadczeniu oparci, że są to istoty najszczęśliwsze i wieczne razem z temi ciałami swemi. Dlaczegóż więc, gdy wam polecany wiarę chrześcijańską, zapominacie wtedy, albo udajecie, jakobyście nie wiedzieli wcale o tem, o czemeście zwykli rozprawiać i nauczać? W czemże leży przyczyna tego, że pomimo takich waszych zasad, które sami zbijacie, nie chcecie być chrześcijanami, jak nie w tem, że Chrystus pokornie przyszedł na świat, a wyście pyszni?
Jakie będą ciała świętych w zmartwychwstaniu, to może być do pewnego stopnia przedmiotem szczegółowych rozpraw pomiędzy biegłymi w pismach chrześcijańskich; ale, że one
1 Zob. t. I. str. 398 uw. 3 i t. II. str.
2 Tim. p. 30 nn.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
będą wieczne, o tem na chwilę nie wątpimy, jak również, że będą takie, jakich wzór okazał nam Chrystus w swojem zmartwychwstaniu. Ale niechby sobie jakiekolwiek były, jeśli tylko tyle się o nich dowiadujemy, że są nieskazitelne i nieśmiertelne i nic nie przeszkadzające duszy, pogrążonej w rozważaniu Boga, i jeśli wy sami powiadacie również, że są w niebie ciała nieśmiertelne, należące do nieśmiertelnie szczęśliwych, to czemuż dowodzicie, że, aby być szczęśliwym, trzeba się od wszelkiego ciała zdaleka trzymać, iżbyście się w ten sposób pokazali, że wiary chrześcijańskiej unikacie, oparci na rozumnych podstawach. I znowu powtórzę, iż to nie dla czego innego, jedno dlatego, że Chrystus pokorny jest, a wyście pyszni. A może wstyd wam poprawiać własne (swoje zdanie? Ależ i to właśnie jest wadą właściwą tylko ludziom pysznym. A więc to ludzie uczeni wstydzą się, by się z uczniów Plutonowych nie stać uczniami Chrystusa, który przez Ducha swego nauczył rybaka rozumieć i mówić to: „Na po- ćzątku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. To było na początku u Boga. Wszystko się przez nie stało: a bez niego nic się nie stało, co się stało. W nim był żywot, a żywot był światłością łudzi, a światłość w ciemności świeci, a ciemności jej nie ogarnęły.” Ten to początek Ewan- gelji świętej, zwanej według Jana, powinienby być, mawiał pewien Platonik, złotemi literami wypisany i we wszystkich kościołach na najwidoczniejszych miejscach umieszczony, jak o tem nieraz słyszeliśmy od świętego starca Symplicjana, który później na medjolańskiej stolicy biskupiej zasiadał.1 Lecz ów nauczyciel Boski stał się w oczach pysznych ludzi czemś marnem dlatego, iż „Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”,1 2 jakgdyby nie wystarczało ludziom politowania godnym to, iż są chorzy, aby się jeszcze w samej chorobie pysznili, wstydząc się zażyć lekarstwa, które ich uzdro-
1 W r. 397-400.
2 Jan 1,14.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wić może. Boć nie czynią tego, by z niemocy powstać, lecz by w upadku swym ciężej jeszcze zaniemóc.
XXX.
0 ile Porfirjusz zbił dogmat Platonowy i przez
swe odmienne zdanie poprawił ów dogmat.
Jeśli jest zdanie powszechne, że nie godzi się w niczem Platona poprawiać, to dlaczegóż sam Porfirjusz niektóre rzeczy i to nie byłej akie popoprawiał? Jest przecież rzecz powszechnie wiadoma, co napisał Plato, że dusze ludzkie po śmierci powracają nanowo nawet do ciał zwierząt. Tego samego zdania trzymał się także bezpośredni nauczyciel Por- firjuszowy, Plotyn. Porfirjuszowi jednak słusznie się to nie podobało.1 Przypuszczał on, że wracają dusze ludzkie do ciał ludzkich, oczywiście nie do swych własnych, które były opuściły, lecz do innych nowych ciał. Trudno mu się było mianowicie z tą myślą pogodzić, by matka, obrócona może w mulicę, miała wozić syna swego; ale z tą myślą mógł się pogodzić, że matka obrócona w dziewczynkę mogłaby wyjść za mąż za swego syna. O ileż zacniejsza i piękniejsza jest wiara w to, czego nas święci a prawdziwi aniołowie nauczyli; o czem prorocy Duchem bożym nawiedzeni mówili; co mówił też
1 ten sam, którego poprzedzający go zwiastunowie przepowiadali, jako przyszłego Zbawiciela; co głosili wysłani przezeń apostołowie, którzy okrąg ziemi ewangelją napełnili; — o ileż — mówię, zacniejsza jest ta wiara (ucząca nas), iż dusze powracają raz tylko do własnych ciał swoich, niż owa wiara, — żeby miały tylekroć do różnych ciał wracać! — Wszelakoż, jak powiedziałem, Porfirjusz znacznie złagodził to mniemanie, gdy uważał przynajmniej, że tylko do ludzi samych strącane być mogą ludzkie dusze, a nie wahał się na chwilę odrzucić owe więzienie dusz w zwierzętach. Mówi
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
on również, że Bóg dlatego dał duszę światu, aby dusza, po- znawając złe strony materji, do Ojca z powrotem podążyła i już się nigdy na przyszłość nie kalała stycznością z takimi brudami. Jakkolwiek nie zupełnie to trafnie Porfirjusz pojmuje (bo przecież ciału jest dana dusza, aby (przez nie) dobrze czyniła; a złegoby nie nabyła, gdyby go nie czyniła); w tern jednakże — i to rzecz ważna — sprostował innych Platoników zdanie, iż uznaje, że duszy od wszelkiego zła oczyszczonej i z Ojcem już przebywającej nigdy nie dotknie już zło tego świata. Tern zdaniem stanowczo Porfirjusz1 obalił to, co powszechnie za naukę platońską uchodzi, że umarli powstają z żywych, a żywi wciąż z umarłych; okazał nadto, iż błędnem jest to, co Wergiljusz, po platonicku zdaje się, powiedział, że dusze oczyszczone zesłane na pola elizejskie (ta bajeczna nazwa oznacza, zdaje się, szczęście błogosławionych), zwoływane są do rzeki Letejskiej,1 2 to znaczy, aby przeszłości pamięć zgubić:
„By tak pogrążywszy przeszłość w zapomnieniu Powracać ku gwiazdom w niebieskiem sklepieniu I zechcieć się z ciałem znów łączyć.. .”3
Słusznie Porfirjusz hie mógł się z tem pogodzić, boć rzeczywiście głupstwem jest utrzymywać, żeby dusze z tamtego życia, które nie mogłoby być całkowicie szczęśliwe, gdyby nie było zupełnie pewne swej wieczności, pragnęły upaść znów w ciała skazitelne i kwapić się do powrotu z tamtego życia do ciał doczesnych tak, jakgdyby owo oczyszczenie doskonale wymagało znowu pokalania się. Jeśli doskonałe oczyszczenie ma wymagać zapomnienia o wszelkiem złem minionem, a zapomnienie o złem minionem wywołuje znów pra-
1 Phaed. p. 70 C.
2 Rzeka Lethejska (Lethe) płynęła w świecie podziemnym; zmarli pili z niej zapomnienie życia ziemskiego.
3 Aen. VI, 750 n.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
gnie nie powrotu do ciała, w którem się dusze nanowo w złem uwikłać mają, toćby wypadło z tego, że szczęście doskonałe jest przyczyną nieszczęścia, a mądrość doskonała — przyczyną głupoty, a doskonałe oczyszczenie przyczyną skalania się. No, i prawdą tam dusza cieszyć się nie będzie, choćby nie wiem jak długo przebywała; — tam, gdzie ją łudzić potrzeba, by się szczęśliwą czuła. Bo szczęśliwa nie będzie, dopóki się nie będzie czuć zupełnie bezpieczną; żeby się zaś czuła bezpieczną, musi ona tam mylnie sądzić, że zawsze będzie szczęśliwą, — mylnie, boć przecież kiedyś ma być też i nieszczęśliwą. Jeśli tedy błąd jest przyczyną czyjegoś szczęścia, jakież to będzie szczęście w prawdzie? Zrozumiał to Porfirjusz i dlatego powiedział, że dusza oczyszczona dlatego wraca do Ojca, aby się już nigdy nie kalała stycznością ze złem. Błędne jest przeto przekonanie niektórych Platoników o owem niby błędnem kole ustawicznego odchodzenia dusz od ciał i znów powracania do ciał. A choćby to i prawdą było, to na cóż się komu ta wiadomość przyda? — chyba może na to, żeby z tego powodu Platonicy. mieli odwagę nad nas się wynosić, ponieważ myśmy już w tern życiu nie wiedzieli o tem, o czem oni w tamtem, le- pszem życiu, doskonale oczyszczeni i doskonale mądrzy, mieli byli niewiedzieć, łudząc się, że mieli być szczęśliwi. A że tak mówić, wielkaby była niedorzeczność i wielkie głupstwo, należy zatem porfirjuszowe zdanie wyżej postawić nad zdanie tych, co przypuszczali błędne koło dla dusz, wciąż ze stanu szczęśliwości do stanu nieszczęśliwości przechodzących i na- odwrót. Wobec tego widzimy, że oto Platonik różni się z Platonem, ale na lepsze; oto spostrzegł to, czego Plato nie dostrzegł i nie zawahał się nawet ten Platonik tak wielkiego i znakomitego mistrza poprawiać; lecz prawdę więcej sobie ważył, niż człowieka.1
1 Zgodnie ze znanem przysłowiem: Amiens Plato, sed magis amica veritas — Plato przyjaciel, lecz prawda większy przyjaciel.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XXXI.
Przeciwko dowodzeniu Platoników utrzymujących, że dusza ludzka jest współwieczna z Bogiem.
Dlaczegóż raczej nie wierzymy boskiej powadze co do tych rzeczy, które ludzkim umysłem zbadać nie zdołamy? — a ta powaga uczy nas, że dusza właśnie nie jest współwieczna z Bogiem, lecz że została stworzona, a przedtem jej wcale nie było. Platonicy zaś nie uznając tego, wymyślili sobie takie uzasadnienie swojego zdania, że wiecznem nie może być na przyszłość to, co przedtem nie istniało wiecznie; jakkolwiek Platon, pisząc o świecie i o tych bogach, których na tym święcie Bóg miał uczynić, najwyraźniej powiada,1 że one bytowanie swoje zaczęły i oświadcza, że one początek mają, a końca mieć nie będą, gdyż przez przepotężną wolę Stwórcy na wieki pozostaną. Tylko, że w tym wypadku wynaleźli sobie Platonicy wykład taki., iż jest tu — powiadają — mowa nie o początku czasu, lecz o początku zależności tych rzeczy. I tak tego dowodzą: „Jeśliby stopa od wieków zawsze na piasku tkwiła, to pod nią zawsze byłby ślad i niktby nie wątpił, że ten ślad od stąpnięcia nogi powstał, a jednak nie byłoby jedno od drugiego dawniejsze, choć jedno przez drugie uczynione jest: tak samo — powiadają — i świat i na świecie stworzone bogi: były zawsze, gdyż zawsze istniał ten, co ich uczynił, a jednakże są uczynione”. Jakże to? więc jeśli dusza zawsze była, to czyż należy twierdzić, że i jej nieszczęśliwość zawsze była z (nią? Jeżeli zaś coś, co w niej jest, nie istniało od wieków, lecz poczęło się w czasie, czemuż się i to zdarzyć nie mogło, że i samaż dusza w czasie się poczęła nie istniejąc przedtem? Zresztą, i szczęśliwość duszy, jak sam Porfirjusz wyznaje, po doświadczeniu nieszczęśliwości ustalona i mająca trwać bez końca, również zaczyna się w czasie, o czem nikt nie wątpi, a jednakże pozostanie na zawsze, chociaż
1 Tim. p. 41. B.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
przedtem nie istniała? Całe przeto owo dowodzenie, że nic istnieć nie może bez końca co do czasu, jedno to, co nie miało początku co do czasu, jest zupełnie bez sensu. Boć się to jawne stało, że szczęśliwość duszy ma swój co do czasu początek, a końca mieć nie będzie. Niechże przeto słabość umysłu ludzkiego boskiej ustąpi powadze i niechże dana będzie wiara o prawdach bożych tym, co dla siebie nijakiej czci nie wymagają, bo wiedzą, że ta się należy tylko ich Bogu, który też jest i naszym Bogiem; i nie nakazują nam składania innych ofiar, krom jemu tylko; a ofiarą dlań, jak to już nieraz mówiłem i nieraz jeszcze powiem, my sami być mamy wraz z nimi; a składać ją ma ten kapłan, który w przyjętem przez się człowieczeństwie, według którego to właśnie kapłanem być chciał, raczył też stać się za nas i ofiarą aż do śmierci.
XXXII.
O w.spolnej dla wszystkich drodze wyzwolenia duszy; tej drogi Porfirjusz, źle szukając, nie odnalazł, lecz otwarła ją jedynie łaska Chrystusowa.
Tać jest wiara, mająca w sobie wspólną dla wszystkich drogę wyzwolenia duszy, ponieważ żadną inną drogą wyzwolić się dusza nie zdoła. Jest przeto ona drogą niejako królewską, jedynie wiodącą do królowania, ale nie tego królowania, co na chwiejący się szczyt dostojeństwa wynosi, lecz do tego, co wieczną trwałość zapewnia. Gdy bowiem Porfirjusz pod koniec pierwszej swej księgi o powrocie duszy1 mówi, iż to, co zawiera wspólny dla wszystkich sposób do wyzwolenia duszy, nie zostało jeszcze dotąd ujęte w jakiś stały kierunek, bądźto przez jakąś zupełnie prawdziwą filozofję, bądź przez przepisy i wiedzę Indów, bądź przez rytualne wprowadzania Chaldejczyków, bądź innym jakimkolwiek sposobem i że jeszcze sposób taki nie jest mu dotąd z dziejów znanjr; — to
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wyznaje przez to wyraźnie, że sposób taki istnieje, lecz do wiadomości Porfirjuszowej jeszcze nie doszedł. Tak więc nie zadowoliło go to wszystko, co o wyzwoleniu duszy z wielkim się trudem wyuczył był i w czem uchodził we własnych oczach lub więcej w oczach innych ludzi za znawcę i mistrza. Czuł to, że brak mu jeszcze jakiejś bardzo wybitnej powagi, za którąby w rzeczy tak wielkiego znaczenia śmiało iść można. Gdy bowiem mówi, że nawet przez jakąś zupełnie prawdziwą filozofję jeszcze do wiadomości jego nie doszedł żaden kierunek, zawierający dla wszystkich wspólny środek wyzwolenia duszy, sądzę, że dostatecznie przez to wykazuje, iż ta filozofja, którą on uprawiał, albo nie jest zupełnie prawdziwa, albo nie zawiera ona takiego środka. A gdy takiego środka nie zawiera, to czy już może być zupełnie prawdziwa? Jakaż więc jest inna powszechna droga wTyzwolenia duszy, jeśli nie ta, na której wszystkie się dusze wyzwalają, a tem samem poza tą drogą żadna się dusza nie wyzwala. Bo gdy potem mówi: „Bądź przez przepisy i wiedzę Indów, bądź przez rytualne wprowadzanie Chaldejczyków, bądź innym jakimkolwiek środkiem”, toć przecie tu najwyraźniej świadczy, że ani w praktykach Indów, ani w tych, co się był od Chaldejczyków wyuczył, niema tej powszechnej drogi wyzwolenia duszy; zwłaszcza, że zamilczeć nie mógł, iż od Chaldejczyków otrzymał orzeczenia boskie, o których raz po raz wspomina. Jak on tedy rozumieć chce ową powszechną drogę wyzwolenia duszy, nie przyjętą jeszcze bądźto przez jakąś zupełnie prawdziwą filozofję, bądź przez wiedzę owych tam narodów, uchodzących za słynne z posiadania tajemnej wiedzy, ponieważ szczególną przywiązywały wagę do poznania i czci wszelkich duchów anielskich; jak rozumie tę drogę nieznaną mu (jak mówi) z historji? Kiedyż ta droga będzie powszechna, jeśli nie wtedy tylko, gdy nie będzie należeć do jakiegoś poje- dyńczego narodu zosobna, lecz dany w niej będzie od Boga wspólny udział wszystkim narodom. I, że taka droga z pew-
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nością istnieje, — o tem mąż ów, wyższym obdarzony umysłem, bynajmniej nie wątpi. Albowiem nie wierzy, żeby Opatrzność Boża mogła pozostawić rodzaj ludzki bez tej dla wszystkich wspólnej drogi wyzwolenia duszy. To też nie mówi on, że takiej drogi niema, lecz — że to wielkie dobrodziejstwo i wielka pomoc nie jest jeszcze przyjęta, nie doszła jeszcze do jego wiadomości. I nie dziwota. Bo kiedy owa wspólna dla wszystkich droga wyzwolenia duszy, — a nie jest tą drogą nic innego, jedno religja chrześcijańska, — wystawiona była z dopuszczenia Bożego na prześladowanie przez czcicieli bałwanów i demonów i przez mocarzy ziemskich, aby dopełniona i poświęcona była liczba męczenników, czyli świadków prawdy, którzy pokazać mieli, iż wszelkie ciosy doczesne cierpliwie znosić należy za wiarę i na świadectwo prawdy, wtedy to Porfirjusz po ludzku te rzeczy sądził. Widział on te prześladowania i myślał, że przez nie droga owa wkrótce zaginie i że przeto nie jest ona powszechną drogą wyzwolenia duszy; nie rozumiejąc, że właśnie to, co go od niej odstręczało i czego się obawiał, by dla jej wyboru nie cierpieć, jest raczej jej potwierdzeniem i mocniejszem zaleceniem.
Tać jest tedy wspólna dla wszystkich droga wyzwolenia duszy, to znaczy droga udzielona z miłosierdzia Bożego wszystkim narodom, o której wieść już zaiste, przyszła do jednych narodów, a do innych przyjdzie w przyszłości. I nie godziło się, ani się będzie godziło pytać jej: Czemu teraz dopiero? — albo: Czemuż tak późno? — bo nie ludzkiemu rozumowi jest badać wyroki tego, co ją zesłał. Aleć i Porfirjusz to rozumiał, mówiąc, iż jeszcze ten dar Boży nie jest przyjęty i wiadomość o tym darze jeszcze nie doszła do niego. Tać jest, powtarzam dla wszystkich wspólna droga wyzwolenia wierzących, o której Abraham prawy otrzymał zapowiedź Bożą: „W na sieniu łwofem błogosławione będą wszystkie narody.”1 Ten
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
był wprawdzie z pochodzenia Chaldejczykiem, lecz, by taką obietnicę dobrze zrozumiał i aby nasienie to pleniło się „rozrządzone przez anioły w ręku Pośrednika”,1 w którymby była owa dla wszystkich wspólna droga wyzwolenia duszy, czyli droga wszystkim narodom dana, otrzymał Abraham rozkaz wyjścia z ziemi swojej i od rodziny swojej i z domu ojca swego. On tedy pierwszy wyzwolony z przesądów chaldejskich, uczcił posłuszeństwem jedynego prawdziwego Boga, szczerze uwierzywszy w ową jego obietnicę. — Tać jest wspólna dla wszystkich droga, b której w proroctwie świętem powiedziane jest: „Niech się nad nami Bóg zmiłuje i błogosławi nas; niech rozświeci oblicze swe nad nami, żebyśmy poznali na ziemi drogę twoją; między wszemi narody zbawienie twoje.”1 2 Stąd o wiele wieków później, gdy Zbawiciel przyjął na się ciało z nasienia Abrahamowego, tak sam o sobie mówi: Jam jest droga, prawda i żywot.”3
Tać jest droga dla wszystkich wspólna, o której tak dawno prorokowane było: „I będzie w ostateczne dni jawna góra pańska, przygotowana na wierzchołku gór i wywyższy się nad pagórki i przybędą do niej wszyscy narodowie i wstąpią szczepy mnogie i rzekną: chodźcie, wstąpmy na górę pańską i do domu Boga Jakóbowego i oznajmi nam drogę swoją i wnijdziemy na nią. Z Syjonu bowiem wynijdzie zakon, a słowo pańskie od Jeruzalemu.”4 Droga ta więc nie jest drogą jednego narodu, lecz narodów wszystkich; a zakon i słowo pańskie nie pozostały w Syjonie i Jeruzalemie, lecz wyszły stamtąd, aby się wszędy rozpłynąć. Stąd też sam Pośrednik po zmartwychwstaniu swojem rzekł do zdumionych apostołów: „Musiało się wypełnić, co napisane jest w zakonie i prorokach i psalmach o mnie. Tedy im zmysł otworzył,
1 Gal. 3,19.
2 Ps. 66,2 i n.
3 Jan 14,6.
4 Izaj. 2,2 i nn.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
żeby rozumieli pisma i rzekł im, iż było potrzeba, aby Chrystus był ucierpiał i powstał od umarłych trzeciego dnia i ażeby była przepowiadana w imię jego pokuta i odpuszczenie grzechów po wszystkie narody, począwszy od Jeruzalem,”1 Tać jest przeto dla wszystkich wspólna droga wyzwolenia duszy, którą aniołowie święci i święci prorocy wytknęli pier- wiastkowo, jako mogli w nielicznych ludziach, łaską bożą obdarzonych, a nadewszystko w narodzie hebrajskim, którego sama rzeczpospolita była niejako poświęcona na wieszczenie i przepowiadanie państwa Bożego ze wszech narodów złożonego; a to wieszczenie okazywało się i w przybytku, i w świątyni, i w kapłaństwie i w ofiarach, a nadto przepowiedzieli je aniołowie i prorocy w niektórych orzeczeniach wyraźnych, a w jeszcze liczniejszych tajemniczych słowach. Sam zaś w ciele przebywający Pośrednik i święci jego apostołowie, głoszący już łaskę Nowego Testamentu, dokładniej wskazali nam te rzeczy, które w przeszłości nieco ciemno zaznaczone były, stosownie do okresów dziejowych rodzaju ludzkiego,1 2 j alcie Bóg w mądrości swojej ułożyć raczył, — a wskazali je, biorąc na świadectwo cudowne znaki Boże, o których po części już wspomniałem wyżej.3 Bo nietylko okazały się anielskie widzenia i nie same tylko brzmiały słowa niebiańskich urzędników, ale też i za sprawą ludzi świętych, na słowo ich wiary pokornej wypędzane były duchy nieczyste, kalectwa i choroby ustępowały, zwierzęta dzikie ziemne i wodne, ptacy niebiescy, drzewa, żywioły i ciała niebieskie rozkazy wypełniały, piekielne moce ustępowały, umarli do życia powracali; a już tu nie mówimy o własnych a szczególniejszych cudach w samej osobie Zbawiciela, a nadewszystko o cudach narodzenia i zmartwychwstania, gdy w pierwszym z nich okazał tylko tajemnicę panieństwa macierzyńskiego,
1 Łuk. 24,44 nn.
2 Zob. wyżej rozdz. 15.
3 Rozdz. 17.
Św. Augustyna Państwo Boże.
12
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
a w drugim stał się przykładem dla tych wszystkich, co zmartwychwstać mają przy końcu świata. — Tać-to droga oczyszcza człowieka całego i na nieśmiertelność przygotowuje śmiertelnika we wszystkich jego częściach składowych. — Ab}' nie szukać innego oczyszczenia dla tej części człowieka, którą Porfirjusz nazywa rozumną, a innego dla owej, którą zowie duchową,1 a jeszcze innego dla ciała, przeto najprawdziwszy i najpotężniejszy Oczyściciel i Zbawca całego na się przyjął człowieka. Poza tą drogą, której nigdy rodzaj ludzki pozbawiony nie był, bądź wtedy, gdy te rzeczy przepowiadane były, bądź, gdy je jako już dokonane rozgłaszano, nikt wyzwolony nie był, nie jest i nie będzie.
Mówi Porfirjusz, że dzieje jeszcze mu nie przyniosły wieści o jakiejś powszechnej drodze wyzwolenia duszy. A czyż można wynaleźć coś zarówno rozgłośniejszego nad te właśnie dzieje, które nad światem całym zapanował}' powagą swoją najwyższą; jako też coś wiarogodniejszego od tych dziejów, w których opowieść o rzeczach minionych jest razem przepowiednią o rzeczach przyszłych, co w znacznej części w naszych się pełnią oczach, a inne, jeszcze niespełnione, spełnią się wedle niewątpliwej naszej nadziei? Nie może przecież czy Porfirjusz, czy którykolwiek z Platoników lekceważyć również ducha proroczego i przepowiadania na tej-to drodze rzeczy niby ziemskich i należących do życia teraźniejszego, śmiertelnego, co słusznie zresztą czynią, gdy chodzi o innych wieszczków i o przeróżnego gatunku sztuczki wróżbiarskie. Powiadają, że jest to niegodne ludzi wyższego umysłu, albo, — że są to rzeczy nie zasługujące na szczególną uwagę.
I słusznie. Bo dzieją się one niekiedy przez przewidywanie najbliższych przyczyn, podobnie jak w sztuce lekarskiej· za pomocą pewnych przesłanek przewiduje się różne następstwa, dotyczące stanu zdrowia; niekiedy znów demony przepowiadają z góry ułożone przyszłe swe czyny, których
1 Zob. wyżej rozdz. 9.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
stałe prawidło, wywołujące zarówno w umysłach i żądzach ludzi złych, jako też w najniższych skłonnościach człowieka ułomnego podobne zawsze zdarzenia, — swojemu działaniu niejako przypisują. Ale ludziom świętym, po owej dla wszystkich wspólnej drodze wyzwolenia duszy kroczącym nie o takie rzeczy, jakgdyby one bardzo ważne były, chodziło, gdy prorokowali, jakkolwiek i takie nie umknęły im i były często przez nich przepowiadane, iżby wzbudzić wiarę w inne rzeczy (przepowiedziane), które nie można było dokładnie wszczepić w przekonanie śmiertelników, ani też rychło i łatwo zdobyć sposobność doświadczenia (iż się spełniają). Natomiast były rzeczy inne, naprawdę wielkie i Boskie, wieszczące przyszłość, o ile Bóg pozwolił wolę swą poznawać: A więc Chrystus, mający w ciele przyjść na świat i wszystkie te przesławne rzeczy w nim dokonane i w imię jego spełnione; pokuta ludzi i nawrócenie się woli ludzi do Boga; odpuszczenie grzechów; łaska sprawiedliwości;1 wiara świętych i mnogość wierzących w prawdziwe bóstwo po świecie całym; wygładzenie czci bałwanów i demonów oraz ćwiczenie cnoty w pokusach; oczyszczenie wytrwałych i wyzwolenie od wszelkiego zła; dzień sądu; zmartwychwstanie umarłych; wieczne potępienie zespołu bezbożników i wiekuiste panowanie Miasta Bożego przechwalebnego, cieszącego się na wieki widzeniem Boga; — to wszystko w pismach onej drogi przepowiedziane i przyrzeczone jest.
Widzimy, że z pośród tych rzeczy tak wiele się już spełniło, — iżbyśmy przez nie, umocniwszy wiarę, ufali, że i reszta się spełni. Ci, co nie wierzą w niezawodność tej drogi, wiodącej nas aż do oglądania Boga i trwania przy nim na wieki — drogi, opartej na prawdzie pisma świętego, które ją nam wskazuje i zaleca, — a nie wierząc, nie rozu- mią też jej, — ci mogą ją zwalczać, ale zwalczyć jej nie zdołają.
1 T. j. usprawiedliwienia.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
W tych tedy dziesięciu księgach, choć nie tak wyczerpująco, jak niektórzy od nas tego oczekiwali, jednakże — o ile Bóg prawdziwy i Pan wspierać nas raczył — zaspokoiliśmy ciekawość wielu, zwalczając zarzuty ludzi bezbożnych, co bogów swych przenoszą nad założyciela miasta świętego,
0 którem postanowiliśmy rozprawiać. Z tych dziesięciu ksiąg pierwsze pięć napisanych jest przeciwko tym, co uważają, że bogów czcić należy ze względu na dobra doczesne; pięć zaś następnych — przeciwko tym, co mniemają, że cześć bogów zachować należy ze względu na przyszłe życie, pośmiertne. A odtąd w dalszym ciągu, stosownie do naszego przyrzeczenia, w pierwszej księdze danego,1 wykładać będę przy pomocy Bożej to, co uważam za konieczne powiedzieć o powstaniu, o pochodzie i o właściwych kresach dwóch miast, które, jakośmy powiedzieli, są na tym świecie poplątane ze sobą
1 pomieszane.
1 Ks. I, 35.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
KSIĘGA JEDENASTA.
Treść księgi XI.
Dziesięć poprzednich ksiąg to wielki wstęp do nauki o państwie Bożem. W XI ks. jest uzasadnienie państwa Bożego na podstawie Pisma św.
Boga, twórcę państwa Bożego, poznaje człowiek tylko przez wiarę i Pismo św. Bóg stworzył świat i czas, spoczynek siódmego dnia oznacza spoczynek w Bogu.
Aniołów w państwie Bożem stworzył Bóg jako przedstawicieli światła; a skoro od Boga odwrócili się, stali się przedstawicielami ciemności — tak zło jest tylko utratą dobrego. Jedynem dobrem jest Bóg, twórca jedyny dobrego.
Dobrych i złych aniołów oceniać trzeba przez ich stosunek do Boga i do ludzi.
’ Trzy ważne pytania: Kto, jak i dlaczego stworzył świat, interesowały badaczy oddawna — i tą kwest ją zajmuje się św. Augustyn dłużej. W końcu wraca znowu do aniołów, omawiając szerzej stosunek ich do Boga. Państwo Boże ma początek w świecie aniołów. Tak jak aniołowie wyszło państwo Boże z myśli Bożej jako twór dobry; część aniołów odpadła od Boga, państwo Boże rozdzieliło się na dwa obozy: dobry i zły, państwo światła i ciemności.
I.
0 tej części dzieła, w której zaczniemy rozprawiać o zaczątkach i kresach dwóch państw, mianowicie : niebieskiego i ziemskiego.
Używamy nazwy Państwo Boże,1 idąc w ślady onego pisma, co nie jako płód przypadkowego poruszenia umysłów ludzkich, lecz jedynie ze zrządzenia Opatrzności Bożej,
1 Civitas Dei — w znaczeniu greckiej πόλις, miasta i państwa zarazem.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
przewyższając Boską swą powagą wszelkie jakiekolwiek księgi ludzkie, podbiło sobie wszystkie różnorakie umysły łudzi. — Tam bowiem napisano jest: „Chwalebne rzeczy powiedziane są o tobie, państwo Boże”.1 W innym znów psalmie czytamy: „Wielki Pan i chwalebny bardzo w państwie Boga naszego, 'na górze świętej jego; rozszerzający wyskakiwania wszej ziemi”; i nieco dalej w tym samym psalmie: „Jakośmy słyszeli, takośmy i widzieli w państwie Pana cnót, w państwie Boga naszego; Bóg je ugruntował na wieki”;1 2 i znowu w innem miejscu: „Bystrość rzeki rozwesela państwo Boże; poświęcił przybytek swój najwyższy; Bóg w pośrodku jego, nie będzie poruszone”.3 4 Z tycb i innych jeszcze świadectw Pisma św. — przytaczanie wszystkich za długieby było — dowiedzieliśmy się, że istnieje jakieś „Państwo Boże” i zapragnęliśmy należeć do liczby jego obywateli, umiłowawszy je tą miłością, którą nas natchnął założyciel tegoż państwa. Obywatele państwa ziemskiego wyżej stawiają swoje bóstwa nad założyciela państwa świętego, albowiem nie wiedzą, iż on jest Bogiem nad bogi; nie nad łąogi fałszywe, owe złe i nadęte bogi, co pozbawione światła prawdziwie Bożego, wszem istotom wspólnego, a przeto ograniczone do posiadania niejakiej skąpej tylko władzy, zazdrośnie strzegą tych niby strzępów władzy i od oszukanych poddanych swoich czci Bożej wymagają; lecz jest Bogiem tych bogów dobrych i świętych, którzy raczej z tego się cieszą, iżby oni sami poddani byli Bogu jednemu, niż, żeby swoich poddanych mieli; — iżby oni Boga chwalili, niż boską cześć odbierali.'1 Lecz przeciwnikom tego państwa świętego daliśmy, na ile nas stać było, odpowiedź, przy pomocy Pana i Króla naszego w poprzednich dziesięciu księ-
1 Ps 86,3.
2 Ps. 47,2,3,9.
3 Ps. 45,5 i n. Wujek w powyższych tekstach św. zamiast państwo na miasto. Por. t. I str. XIV.
4 Mówi tu św. Augustyn o aniołach.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
gach. Teraz zaś, wiedząc, że czytelnik czeka tego ode mnie i pomnąc na zapowiedź swoją, przystępuję, ufny zawsze w pomoc tegoż Pana i Króla naszego, do rozprawy o zaczątku, o pochodzie i o należnych kresach dwóch państw; a mianowicie: ziemskiego i niebieskiego, o których już powiedzieliśmy, że w tym tu świecie, są one tymczasowo poplątane niejako ze sobą i pomieszane. A naprzód powiem o tern, jak to zaczątki tych dwóch państw powstały z różnicy, zaszłej między aniołami.
II.
Niikt z pośród ludzi nie doszedł do poznania Boga, jedno przez pośrednika między Bogiem a człowiekiem, człowieka Chrystusa Jezusa.
Wielka to rzecz jest i nader rzadka wznieść się umysłem ponad wszelkie stworzenie tak cielesne, jako i niecielesne, uznane niewątpliwie za coś zmiennego i dojść do niezmiennej » istności Bożej, a tam już z Boga samego wziąć pouczenie, iż wszelką przyrodę, która nim nie jest, nie kto inny, jeno On uczynił. Bóg bowiem rozmawia z człowiekiem nie za pomocą stworzonej rzeczy cielesnej, nie szepcze do uszu cielesnych, niema drgania powietrza między głoszącym a słuchającym; ani też nie za pomocą takiej rzeczy oderwanej, która się niby wzoruje na rzeczy zmysłowej, jak np. bywa we śnie, lub w czemś podobnem (bo i wtedy mówi niejako do uszu cielesnych, mówi więc niejako przez ciało i jakoby przez przestrzeń, z odległości; gdyż wszelkie takie mary i zjawy są zupełnie do ciał podobne). Lecz Bóg mówi samą prawdę, jeśli kto jest zdolny do słuchania nie ciałem, lecz duszą. Mówi bowiem Bóg do tej części człowieka, która jest w człowieku lepszą od innych jego części składowych, a od której sam Bóg tylko lepszy jest. Skoro bowiem całkiem słusznie rozumiemy, a gdy rozumieć nie możemy, przynajmniej wierzymy, że człohttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wiek na obraz boży uczyniony został, to oczywista, iż tą częścią swej istoty bliższy jest Boga, którą celuje nad innemi częściami, wspólnemi ze zwierzęty. Ale ponieważ dusza ludzka, z natury swej posiadająca rozum i pojętliwość, z powodu pewnych niemocy mrocznych a dawnych, nietylko niezdolna jest na stale przylgnąć do światłości niezmiennej, ale też nawet znieść tej światłości nie może, dopóki dzień za dniem odnawiana i uzdrawiana nie stanie się duszą zdatną do tak wielkiego szczęścia, przeto musiała być ona poprzednio wiarą napojona i oczyszczona. Aby zaś w tej wierze z [większą pewnością dusza kroczyć mogła ku prawdzie, więc samaż prawda, Bóg, Syn Boży, przyjąwszy człowieczeństwo, a bóstwa nie straciwszy, wiarę tę określił i ugruntował, aby człek miał do swego Boga drogę wskazaną przez człowieka - Boga. A tym jest pośrednik między Bogiem a człowiekiem, człowiek Chrystus Jezus.1 Dlatego jest pośrednikiem, że jest człowiekiem, a przez to i drogą. Ponieważ jeśli między dążącym a celem, do którego się dąży, istnieje droga, to istnieje też nadzieja dojścia do celu. Jeśli zaś drogi niema, albo się nie wie, którędy iść trzeba, to choć się i wie cel, do którego zajść trzeba, — na nic się to nie zda.1 2 Ta zaś jest jedyna droga, najlepiej zabezpieczona, aby z niej na żadne bezdroża nie zejść: iż ten sam, co jest Bogiem jest też i człowiekiem; cel, do którego się dąży — to Bóg, droga, — którą się podąża — to człowiek.
III.
O powadze ksiąg kanonicznych, z natchnienia Bożego spisanych.
Ten (Bóg i człowiek), co mówił naprzód przez proroków, później sam bezpośrednio, wreszcie przez apostołów, o ile za potrzebne to uważał, ustanowił też pismo, zwane kanonicznem,
1 1. Tym. 2,5.
2 Zob. ks. X, 29.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
pismo największej powagi, któremu dajemy wiarę w tych wszystkich rzeczach, których się nie godzi nieznać, a do ich poznania własnym rozumem dojść nie potrafimy.1 Bo skoro sami świadectwo dajemy, iż możemy poznać te rzeczy, które nie są w oddaleniu od naszych zmysłów czy to wewnętrznych, czy zewnętrznych [dlatego takie rzeczy zowią się praesentia obecne, podpadające pod zmysły, ponieważ są prae sensibus, przed zmysłami, tak jak się mówi, że mamy przed oczyma to, co jest obecne wzrokowi naszemu], — to znowu gdy rzeczy oddalonych od naszych zmysłów poznać nie możemy na mocy własnego naszego świadectwa wymagamy ku temu innych świadków i wierzymy tym, którzy bądź te rzeczy widzieli, bądź innemi zmysłami ciała poznali je, zależnie od tego jakiemi zmysłami są one poznawalne. Tak samo i co do rzeczy, odczuwalnych duszą i umysłem (któryby i zmysłem, sensus słusznie nazwać można, stąd też i wyraz sententia — myśl — pochodzi) czyli do rzeczy niewidzialnych, oddalonych od naszego zmysłu wewnętrznego, że i w tych rzeczach * wierzyć musimy ludziom, którzy je otrzymali z łona światłości owej bezcielesnej lub tam je dostrzec mogą.
IV.
Stworzenie świata ani nie jest po za granicami czasu, ani też nie jest nowym pomysłem Bożym, j a k - gdyby Bóg naraz zechciał to, czego przedtem nie
chciał.
Z pośród rzeczy widzialnych świat jest największy, z pośród niewidzialnych — największym jest Bóg. Lecz świat możemy widzieć, Boga zaś znać z wiary. Że zaś Bóg świat uczynił, — wierzymy samemu Bogu, wierzymy bezpieczniej, niż komukolwiek innemu. A gdzieżeśmy to od Boga o tern słyszeli? Myśmy, jak dotąd, nigdzie wyraźniej o tem nie słyszeli,
1 Zob. ks. X, 31.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
jak jedno w Piśmie świętem, gdzie prorok boży tak rzecze,: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemię.” Czyż był ów prorok przy tern, jak Bóg stwarzał niebo i ziemię? Nie był. Lecz była tam mądrość boża, przez którą wszystko się stało, która się też i w dusze święte przenosi,1 czyni przyjaciół bożych i proroków i im bez dźwięku słów, do duszy ich mówiąc, opowiada o dziełach swych. Ale też mówią do nich i aniołowie, co to zawsze widzą oblicze Ojca,1 2 i wolę jego, — komu należy, zwiastują. Pomiędzy takimi prorokami był i ów, co powiedział i napisał: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemię.” Jest-ci on świadkiem godnym, by przezeń Bogu dać wiarę, skoro przez tegoż Ducha Bożego, który mu te rzeczy objawił, natchniony, przepowiedział też na tak długi czas przedtem samąż wiarę naszą świętą.
Ale jakoż to być może, iżby Bogu wiekuistemu3 naraz przyszła chęć uczynić niebo i ziemię, czego przedtem nie, czynił był? Ci, co tak powiadając, świat chcą uważać za wieczny, nie mający początku i nie przez Boga uczyniony, — dalecy są od prawdy i w ciężką przewinę bezbożności wpadają.4 Bo, pomijając już świadectwa prorockie, sam ten świat zarówno wspaniałym porządkiem zmian i ruchów swoich jako i prze- pięknemi kształtami wszech widzialnych rzeczy bezgłośnem niejako wołaniem woła, iż nietyllco uczynion jest, ale i nie mógł być przez nikogo innego uczynion, jedno przez Boga, niewymownie a niewidzialnie wielkiego i niewymownie a niewidzialnie pięknego. Ci znów, co utrzymują, że świat wprawdzie przez Boga uczyniony został, lecz nie ma początku co do czasu, tylko co do powstawania swego5 tak, iż w jakiś trudno zrozumiały sposób świat zawsze jest tworzony, — ci, mówię,
1 Mądr. 7,27; Przyp. 8,27.
2 Mt. 18,10.
3 A więc niezmiennemu.
4 Sw. Augustyn ma tu na myśli Epikura i jego naukę o świecie.
5 „Non temporis, sed suae creationis.“
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
chcieliby widocznie przez to obronić Boga od zarzutu niepoważnej niestałości, gdyby ktoś mniemał, że ni stąd ni zowąd przyszło Bogu do głowy, co mu przedtem nigdy nie przycho- chodziło, żeby świat uczynić; a więc nowa chęć miałaby nagie przyjść Bogu, który przecież we wszystkiem jest doskonale niezmienny. Nie wiem wszakże, jakby się utrzymać mogło takie ich zdanie w zastosowaniu do różnych rzeczy, a przede- wszystkiem do duszy: ta bowiem, gdyby była współwieczna z Bogiem, to tego nam w żaden sposób nie zdołają wytłumaczyć, skąd na duszę przyszło nieszczęście, nowe, nigdy przedtem w wieczności niebywałe. Bo jeśli powiedzą, że stale duszę spotyka raz nieszczęście, raz szczęśliwość,1 na zmianę, to muszą też powiedzieć, że i na przyszłość takie będą dla duszy okresy raz szczęśliwy, raz nieszczęśliwy. A stąd już sama przez się wyniknie niedorzeczność, że i wtedy, gdy dusza jest niby w szczęśliwości, nie jest jednakże szczęśliwą, ponieważ przewiduje przyszłe znów swe nieszczęście i poniżenie. Jeśli znów tego nie przewiduje i zdaje jej się, że będzie zawsze szczęśliwa, to złudna jest jej szczęśliwość. Nie jest-że to wielkie głupstwo? Gdyby zaś myśleli, że wprawdzie przez całą wieczność wstecz zmieniały się raz po raz okresy szczęśliwości i nieszczęścia, ale że odtąd na przyszłość dusza raz oswobodzona, już nie zazna nigdy nieszczęścia, — to jednakże muszą przyznać, że dotąd nigdy ona prawdziwie szczęśliwa nie była, i że dopiero teraz zaczyna się dla niej nowy jakiś okres już nie złudnej szczęśliwości. A więc przyznać muszą, że duszę spotyka coś całkiem nowego, coś wielkiego i wspaniałego, czego nigdy przez całą wstecz wieczność nie zaznała. Jeśli przytem twierdzić będą, że przyczyny tego czegoś nowego Bóg nie miał w przedwiecznych zamysłach swoich, to tern samem zaprzeczą, że on jest sprawcą tej szczęśliwości. A taki wniosek byłby już niesłychanie bezbożny. Powiedzą, że to wskutek nowego zamysłu, powstałego w Bogu dusza już na przy1
Tak sądzili Platonicy przyjmując wędrówkę duszy.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
szłość będzie na wieki szczęśliwa; ale jakoż wtedy okażą, iż obca jest Bogu owa przez nicb-że samych potępiana zmienność. Wreszcie, gdy się zgodzą na to, że dusza stworzona w czasie, ale już nigdy w czasie nie mająca się skończyć, jest jako liczba, początek mająca, ale nie mająca końca, a przeto raz doświadczywszy nieszczęścia, skoro z tego nieszczęścia wybawiona została, nigdy go już nie zazna; zaiste, nie będą wątpić o tem, iż taka rzecz stać się może bez naruszenia niezmienności zamysłów bożych. Niechże tak samo wierzą, że i świat w czasie mógł być uczyniony, chociaż Bóg przez uczynienie świata nie zmienił wiekuistych wyroków swoich i woli swojej.
V.
Nie ma sensu zastanawiać się zarówno nad nieskończoną przestrzenia czasu przed świata stworzeniem, jako i nad nieskończoną przestrzenią miejsca poza światem, bo jak przed światem żadnego czasu nie było, tak i poza światem miejsce żadne nie istnieje.
Obaczmyż, co nam odpowiedzą o miejscu, gdzie się świat znajduje, ci, którzy godzą się, iż Bóg jest stwórcą świata, ale chcą od nas odpowiedzi co do czasu stworzenia. Pytają mianowicie, dlaczego wtedy właśnie, a nie przedtem świat uczyniony został. Tak samo możnaby zapytać, dlaczego w tem miejscu, a nie gdzieindziej stworzony został. Gdy się bowiem zastanawiają nad nieskończonemi przestrzeniami czasu przed świata stworzeniem i nie mogą się pogodzić z myślą, iżby Bóg wtedy miał być bezczynny, to niechże również pomyślą o tych bezmiernych przestrzeniach miejsca, o których gdyby ktoś powiedział, że i tam Wszechmocny nie mógł być bezczynny, musieliby chyba nabić sobie głowę, podobnie jak Epikur, myślą o istnieniu niezliczonych światów (z tą różnicą, że gdy Epikur powstawanie i upadek owych światów przypisuje przypadkohttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wym ruchom atomów, ciby przypisywali te światy sprawcy — Bogu), — o iteby przecież nie chcieli się na to zgodzić, że Bóg bezczynny był w tych niezmierzonych i bezkresnych przestworach, rozpostartych dookoła świata; i że te światy nie mogą zanikać, jak i nasz ich zdaniem zanikać nie może. Boć, rozprawiając o tern, mamy na myśli tych, co wraz z nami uznają Boga niecieltesnego i Stwórcę wszystkich natur, które nie są Bogiem. Nie godzi nam się zaś stanowczo dopuszczać do tej rozprawy religijnej innych, zwłaszcza, że i z pośród wyznawców mnogich bogów tacy właśnie osiągnęli dla swej szlachetności i powagi pierwszeństwo przed innymi filozofami , a to nie dla innych powodów, jedno że — choć wprawdzie tylko zdaleka, ale jednakże zbliżyli się ku prawdzie więcej od innych. Albo też może gotowi są powiedzieć o istocie Bożej, choć jej ani miejscem żadnem nie okalają, czy ograniczają, ani do pewnego miejsca jej nie rozciągają, lecz — jak słuszna jest o Bogu mniemać — uważają ją, iż cała wszędzie, jako niecielesna, obecna jest, — może jednak, powtarzam, powiedzą, że w owych bezkresnych przestworzach poza światem niema jej, i że działa ona tylko w jednem miejscu, które w porównaniu do nieskończoności przestrzeni maleńkie jest, czyli że działa tylko ona w miejscu, gdzie się świat znajduje? Nie przypuszczam, żeby mieli dojść aż do tak niemądrego gadania. A więc gdy mówią, że za sprawą Boga jeden świat, choć i przeogromny, ale mający granice i do pewnego miejsca tylko zakreślony, zdziałany został, to cóż powiedzą o owych nieskończonych przestrzeniach poza światem: dlaczego tam Bóg był bezczynny? — taką samą odpowiedź niech sobie znajdą o onych nieskończonych czasach przed stworzeniem świata: dlaczego wtedy Bóg był bezczynny?
Niema żadnego powodu przypuszczać, iżby Bóg raczej przypadkowo, nie zaś na mocy boskiego swego rozumu umieścił świat nie na innem miejscu, lecz właśnie na tern, na któ- rem świat istnieje, skoro z pomiędzy niezliczonych miejsc puhttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
stych na wsze strony to miejsce, choć nie lepsze od innych wybrane przezeń zostało; jakkolwiek tego rozumu boskiego żaden ludzki rozum nie pojmie. Tak samo też niema powodu myśleć, że się przypadkowo trafiło Panu Bogu, iż w ów właśnie czas, a nie dawniej świat stworzył, chociaż tak samo poprzednie czasy przez nieskończoną wstecz wieczność upływały sobie i żadnej różnicy nie było między tym lub owym czasem, żeby ten przed innymi wybrać. A jeśli powiedzą, że próżne są myśli ludzkie, gdy sobie ludzie wyobrażają nieskończone przestrzenie miejsca; ponieważ poza światem niema miejsca, — odpowiemy im tak samo, że próżno ludzie wyobrażają sobie czasy owe odwieczne, w których Bóg nie działał, ponieważ przed światem czasu żadnego nie było.
VI.
Jeden jest początek i stworzenia świata i czasów i jedno nie wyprzedza drugiego.
Jeśli różnicę pomiędzy wiecznością a czasem słusznie zasadzamy na tem, iż czas nie może być bez ruchliwej zmienności, a /w wieczności żadnych zmian być nie może, — to któż tu nie widzi, że czasu być nie może, dopóki niema stworzenia, które może coś zmieniać jakimkolwiek ruchem. I jeśli takie ruchy i takie zmiany następują coraz to nowe jedna po drugiej, — bo razem być nie mogą, — jeśli te zmiany i ruchy są w krótszych lub dłuższych po sobie przerwach, to czyż te przerwy nie stanowią dopiero czasu? Skoro więc Bóg, w którego wieczności żadnej a żadnej zmiany być nie może, jest stwórcą i kierownikiem czasów; — to nie pojmuję, jak można mówić, że Bóg stworzył świat dopiero po upływie całych przestrzeni czasów; chybaby przypuścić wtedy należało, że przed stworzeniem świata już było dawniej coś stworzonego, coś, którego ruchy powodowały bieg czasu. Dalej, jeśli księgi święte, księgi najwiarogodniejsze mówią wyraźnie, iż na pohttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
czątku uczynił Bóg niebo i ziemię, aby dać do zrozumienia, iż nic innego przedtem nie był uczynił, boby tamto się nazywało na początku uczynione, co przed wszystkiem innem było uczynione; — wynika stąd, że świat uczyniony był nie w czasie, lecz razem z czasem. Bo co się dzieje w czasie, to się dzieje i po jakimś już czasie i przed jakimś czasem i po tym, co minął i przed tym, co nastąpi; tymczasem nie mogło być żadnego czasu minionego, bo nie było żadnego stworzenia, którego zmienne ruchy sprawiłyby czas. Natomiast wraz z czasem świat uczyniony został, skoro w zakładaniu świata powstał ruch w zmianach, co już zauważyć można w owym porządku pierwszych sześciu, czy siedmiu dni: mówi się tam już o porankach, i wieczorach tych dni, dopóki wszystko, co Bóg w te dni stworzył, nie zostało dokończone dnia szóstego. Siódmy zaś dzień poświęcony jest wielkiej tajemnicy — odpoczynkowi Boga. Jakie to były dni one, niełatwa to, albo i zgoła niemożliwa rzecz nawet do pomyślenia, tembardziej do powiedzenia. VII.
VII.
Jak to być mogło, że owe pierwsze dni (stworzenia), choć słońce jeszcze stworzone nie było, miały już swoje wieczory i poranki?
Widzimy przecież, że zwykłe znane nam dni mają wieczór swój, wtedy, gdy zachodzi słońce, a poranek, gdy słońce wschodzi. Pierwsze zaś owe trzy dni (stworzenia) były bez słońca, bo to dopiero czwartego dnia, jak pismo mówi, uczynione zostało. Opowiada nam wprawdzie pismo, iż na samym początku światłość słowem Bożem uczyniona została i że Bóg oddzielił światłość od ciemności i światłość ową nazwał dniem, a ciemności nocą. Co to jednakże za światłość była i jakim to ruchem swoim spowodowała raz wieczór jakiś, to znów jakiś poranek, — jest to dla nas niezbadane i choć wie-
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
rzyć w to bez wahania musimy, — zrozumieć tego nie możemy. Może jest światłość jakaś cielesna bądź to gdzieś na wyżynach świata, daleko od naszego wzroku, bądź też była w tern miejscu, gdzie później słońce zapalone zostało. A może też tą nazwą światłości oznaczone jest państwo święte z aniołów i duchów świętych złożone, o którem apostoł mówi: „Które zwyż jest Jeruzalem, macierz nasza wiekuista w nie- biesiech”,1 ponieważ w innem miejscu mówi: „Wszyscyście wy bowiem synowie światła i synowie dnia: nie jesteśmy — nocy ani ciemności”;1 2 — jeśli jednakże i wieczorowi dnia tego i porankowi odpowiednie potrafimy dać znaczenie. Wiedza bowiem stworzenia w porównaniu do wiedzy Stworzyciela wieczerzeje niejako; natomiast jaśnieć zaczyna i porankiem się staje, gdy się ją zwraca do chwalenia i umiłowania Stwórcy; i nie skłania się ku nocy, dopóki miłość stworzenia nie poniecha stwórcy swego. Wreszcie Pismo św., wyliczając po porządku dni owe, nigdy nie mówj o nocy. Nie wyraża się ani razu tak: „stała się noc”, lecz tak: „Stał się wieczór i stał się poranek, dzień jeden.” Tak samo o drugim dniu i o następnych. Poznanie bowiem stworzenia, w samem stworzeniu jest, że tak powiem, mniej wyraźne (decoloratior) niż kiedy jest osiągane w mądrości Bożej, jako w sztuce, która je wytworzyła. Przeto też stosowniej wieczorem niż nocą zwać się może. Lecz to poznanie, jak się już powiedziało, zwrócone ku chwaleniu i kochaniu Boga, staje się znowu porankiem.. I gdy to czyni3 w poznawaniu siebie samego — jest wtedy dzień jeden; gdy w poznawaniu utwierdzenia, które pomiędzy wodami niższemi a Kvyższemi niebem się nazywa, — to jest dzień drugi; gdy jest w poznaniu ziemi i morza i wszystkiego rodzącego, co korzeniami z ziemią jest spojone — dzień trzeci; w poznawaniu świateł większego i mniejszego i wszystkich
1 Gal. 4,26.
2 1. Tess. 5,5.
3 Państwo Boże z aniołów i duchów świętych' złożone.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
gwiazd — dzień czwarty; — w poznawaniu wszystkich z wód powstałych zwierząt pływających i latających — dzień piąty; w poznawaniu wszystkich zwierząt ziemskich i samego człowieka — dzień szósty.
VIII.
Jak rozumieć można ów odpoczynek Boga, kiedy to po sześciu dniach działania Bóg siódmego dnia
odpoczął.
Gdy dnia siódmego Bóg odpoczywa od wszystkich dzieł swoich i poświęca go, — nie można bynajmniej brać tego po dziecinnemu, jakoby Bóg napracował się działaniem swojem, boć on przecież „rzekł i stało się”,1 rzekł słowem duchowem i wiekuistem, nie dźwięczącem a doczesnem. Odpoczynek Boży oznacza odpoczynek tych, co w Bogu odpoczywają; tak samo, jak radość domu oznacza radość tych, co się w domu radują, nawet gdy im tę radość nie dom sprawia, lecz inna jakaś rzecz. Cóż dopiero jeśli sam ten dom swoją pięknością radość sprawia mieszkańcom swoim — tak, że już szczęśliwy się nazywa nietylko z powodu takiej postaci mowy, kiedy to przez rzecz obejmującą rozumiemy rzeczy objęte (np. mówiąc „teatr oklaskuje”, „pastwiska ryczą”, choć tam ludzie oklaskują, a tu bydło ryczy), — ale nadto z powodu takiej postaci mowy, kiedy to przyczyna sprawcza oznacza rzecz sprawioną, np. gdy się mówi: wesoły list; oznaczając przez to wesołość czytających, wesołość tym listem sprawioną. Gdy tedy powaga prorocka opowiada, że Bóg odpoczął, to temi słowy najwłaściwiej oznaczono odpoczynek tych, którzy w Bogu odpoczywają i którym Bóg dał ten odpoczynek. To samo też i ludziom obiecuje proroctwo, boć do ludzi mówi i dla ludzi napisane jest. Obiecuje mianowicie, że i ludzie za uczynki dobre, które w nich i przez nich Bóg sprawia, jeśli
1 Ps. 148,5.
Św. Augustyna Państwo Boże.
13
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
w tem tu życiu przylgną niejako do niego przez wiarę, w nim mieć będą odpocznienie wieczne. Toć i przez odpoczynek dnia sobotniego, odpoczynek nakazany ludowi bożemu w Starym zakonie to samo było zobrazowane (figuratum), o czem zamyślam w odpowiedniem miejscu obszerniej powiedzieć.
IX.
Co na zasadzie objawienia Bożego rozumieć mamy o stworzeniu aniołów.
Ponieważ w księdze niniejszej postanowiłem mówić o powstaniu państwa świętego, a naprzód o tem, co dotyczy aniołów świętych, którzy są ważną częścią państwa tego, owszem, częścią o tyle świetniejszą, że nigdy nie pielgrzymowała, — przeto będę chciał przy pomocy bożej rozwinąć tutaj w miarę potrzeby to, co nam o aniołach objawienie boże głosi. Pismo św., mówiąc o stworzeniu świata, nigdzie wyraźnie nic powiada, czy, jak i kiedy aniołowie stworzeni byli. A że pominięci tam być nie mogą, przeto oznaczeni są albo wyrazem niebo tam, gdzie jest powiedziane: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemię”, albo raczej przez owo światło, o którem niedawno mówiłem. Źe pominięci nie byli, wnoszę z tego, co napisane jest, iż Bóg odpoczął dnia siódmego od wszystkich dzieł swoich, które uczynił, a sama księga zaczyna się od słów: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemię”, iżby przypuszczać nie można, że jeszcze coś innego przed niebem i ziemią uczynił. Ponieważ tedy zaczął od nieba i ziemi i ziemia na początku uczyniona, jak pismo w dalszym ciągu mówi, niewidzialna jeszcze była i nieułożona, a że światła nie było, panowały oczywiście ciemności nad przepaścią, to znaczy nad jakąś zwartą mieszaniną ziemi i wody (boć gdzie niema światła, muszą być ciemności), a potem dopiero wszystko po kolei stwarzając urządzał i, jak pismo opowiada, przez sześć dni dokończył, — to wobec tego, jakżeby aniołowie pominięci być
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
mogli, jakgdyby ich wcale nie było pomiędzy dziełami bo- żemi, od których Bóg siódmego dnia odpoczął? Jeśli przeto nie opuszczono tutaj tego, że aniołowie są dziełmi Boga, to jednakże wprost i wyraźnie o tern nie powiedziano. Za to w innem miejscu Pismo św. najwyraźniej o tem świadczy. A mianowicie w hymnie trzech onych mężów w piecu powiedziano naprzód: „Błogosławcie Pana wszystkie dzieła paii- skie”,1 a w wyszczególnieniu tych dzieł są też wymienieni aniołowie. W psalmie znów śpiewamy: „Chwalcie Pana z niebios, chwalcie go na wysokościach; chwalcie go wszyscy aniołowie jego, chwalcie go wszystkie moce jego; chwalcie go słońce i księżycu, chwalcie go wszystkie gwiazdy i światło; chwalcie go niebiosa nad niebiosy i wody, które nad niebiosami są, niech chwalą imię pańskie; albowiem on rzekł i uczynione są, on rozkazał i stworzone są.”1 2 Toż i tu boskie słowa najwyraźniej nam głoszą, iż aniołowie od Boga uczynieni zostali, ponieważ wypomina się tu aniołów pomiędzy wszelkiemi mebiańskiemi tworami, a jpotem o tych wszystkich tworach mówi się: „On rzekł i uczynione są”. Któż wobec tego ośmieli się wygłaszać zdanie, że aniołowie stworzeni zostali po tem wszystkiem, co jest wyliczone w sześciu dniach stworzenia? A jeśliby i był ktoś tak nierozumny, to zdaniu jego da odpór owe nie mniejszej powagi pismo, gdzie Bóg lak mówi: „Gdy światła niebieskie uczynione zostały, głosem wielkim chwalili mnie wszyscy aniołowie moi”.3 Byli więc już aniołowie wtedy, gdy światła niebieskie uczynione zostały. A te uczynione były dnia czwartego. A więc powiemy może, że trzeciego dnia aniołowie uczynieni zostali. Bron Boże! przecież to przed oczyma mamy, co było trzeciego dnia uczynione: wszak wtedy ziemia od wód oddzielona została i obydwa te żywioły przyjęły do siebie różne gatunki stworzeń
1 Dan. 3,57 i nn.
2 Ps. 148,1 nn.
3 Job. 38,7.
13*
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wedle rodzaju swego i ziemia wydała wszystko, cokolwiek w niej korzenie zapuszcza. A więc może drugiego dnia? I to nie. Boć wtedy było uczynione utwierdzenie między wodami wyższemi i niższemi i nazwane było niebem. Na tem właśnie utwierdzeniu czwartego dnia gwiazdy uczynione zostały. A zatem, jeśli aniołowie znajdują się pomiędzy dziełami Bożemi owych dni, — to są oni owem światłem, co otrzymało nazwę dnia, którego jedność aby była uwydatniona, — nazwany został nie dniem pierwszym, ale dniem jednym. Nie jest inny dzień drugi, albo trzeci, albo każdy następny; lecz ten sam! dzień jeden powtórzony jest, by dopełnić liczbę sześcioraką, czy siedmioraką dla siedmiorakiego poznania, mianowicie: dla sześciorakiego poznania dzieł, które Bóg uczynił i dla siódmego — odpoczynku bożego. Bóg bowiem powiedział: „Niech się stanie światłość” i stała się światłość; i gdy słusznie przez tę światłość rozumiemy stworzenie aniołów, to aniołowie stali się, oczywiście, uczestnikami światła wiekuistego, a tem światłem jest niezmienna mądrość Boga, przez którą wszystko uczynione jest i którą nazywamy jednorodzonym Synem Boga. Dlatego zaś takimi się stali, aby oświeceni tem samem światłem, które ich stworzyło, stali się sami światłością i aby nazwani byli dniami przez uczestnictwo niezmiennego światła i dnia, którym jest Słowo Boże; przez to Słowo i oni sami i wszystko uczynione zostało. Albowiem „światło prawdziwe, które oświeca każdego człowieka, przychodzącego na ten świat”1 oświeca też i każdego anioła czystego, iżby był światłością nie w samym sobie, lecz w Bogu; gdy odeń się anioł odwraca, staje się nieczysty. Takimi są wszystkie tak zwane duchy nieczyste. Już one nie są światłością w Panu, lecz ciemnością w sobie samych, pozbawieni uczestnictwa światłości wiekuistej. Zło bowiem nie ma żadnej swej natury; lecz tylko utrata tego, co dobre, nazywa się złem.
1 Jan 1,9.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
X.
0 pojedyńczej i niezmiennnej Trójcy Boga Ojca
1 Boga Syna i Boga Ducha Świętego, Boga jedynego, u którego jakość (qualitas) i istota (substantia) nie są czemś rożnem od siebie.
Istnieje więc dobro, jedynie pojedyncze (niezłożone) i przez to samo niezmienne, a jest niem Bóg. Przez to dobro wszystkie są dobra stworzone, Lecz nie dobra pojedyncze (nie- złożone), więc dobra zmienne. Są one, powiadam, stworzone, czyli uczynione, nie-zrodzone. Bo co zrodzone jest przez dobro pojedyncze, również pojedyncze jest i jest tem, czem jest owo, które rodzi. Takie dwa dobra nazywamy Ojcem i Synem i one to wraz z Duchem Świętym jednym Bogiem są. Tego to Ducha Pismo św. Duchem Świętym nazywa w osob- nem, własnem znaczeniu tego wyrazu. Różny jest bowiem od Ojca i Syna, bo ani Ojcem nie jest ani Synem; lecz powiedziałem „różny”, nie zaś „czemś rożnem”, bo tak samo jest dobrem pojedyńczem i również niezmiennem i współwiecz- nem. I ta trójca jest jednym Bogiem, a nie jest bynajmniej niepojedyńcza, choć jest trójcą. Albowiem nie dlatego tę naturę zowiemy pojedynczą, żeby w niej miał być sam tylko Ojciec, albo sam tylko Syn, albo sam tylko Duch Święty, albo; też sama tylko troistość imion bez istoty (substantia) osób, jak przypuszczali heretycy Sabeljanie; lecz dlatego nazywamy ją pojedyńczą, że, co ma w sobie, — tem samem też jest, wyjąwszy tego, co nazywamy wzajemnym stosunkiem osób. Boć, oczywiście, Ojciec ma Syna, a sam przecież Synem nie jest (i Syn ma Ojca, a sam Ojcem nie jest). Jest więc tem, co ma, o ile mówimy o tem, co jego samego tylko dotyczy, nie zaś innego; tak samo, jak co do samego kogoś mówimy, że jest żywy, bo wszak ma życie i tem życiem właśnie sam też jest.
Dlatego więc natura taka zowie się pojedyncza, która nic. takiego nie ma, coby utracić nawet tylko mogła; albo, w któhttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
rej nie może być czemś innem mający, a czemś innem to, co ma; nie tak, jak naczynie, mające w sobie płyn jakiś, lub ciało mające barwę, lub powietrze, mające w sobie światło, albo gorąco, lub dusza mająca mądrość. Boć żadna z tych rzeczy nie jest tem, co posiada: nie jest przecież naczynie płynem, ciało nie jest barwą, powietrze nie jest światłem, lub gorącem, ani dusza nie jest mądrością. Stąd też mogą te rzeczy być nawet pozbawione zawartości swojej; ich postać i ich przymioty odwrócone być mogą i zmienione: naczynie pełne może być opróżnione, ciało zmienić barwę, powietrze może się stać ciemne i zimne, a dusza ogłupieć może. — Ale choćby też ciało było niezniszczalne, — jakie obiecane jest świętym w zmartwychwstaniu, będzie ono wprawdzie mieć nieutra- calną własność niezniszczalności, lecz, ponieważ pozostaje treść ciała, nie jest ona tem, co sama niezniszczalność. Bo niezniszczalność w każdej części ciała jest całkowita i nigdzie nie jest ona większa lub mniejsza; żadna część bowiem nie jest więcej niezniszczalna od innej części; a samo ciało jest przecież większe w swej całości, niż w części; i choć jedna część jego jest większa, imia mniejsza, to owa większa bynajmniej nie jest więcej niezniszczalna od tej mniejszej. Czemś innem więc jest ciało, które nie wszędzie w sobie jest całe, a czemś innem niezniszczalność, która wszędzie w ciele jest cała, ponieważ każda część niezniszczalnego ciała, nawet wcale nie równa, zarówno jest jednak niezniszczalna. Tak naprzykład chociaż palec mniejszy jest od całej ręki, bynajmniej przez to ręka nie jest więcej niezniszczalna od palca. A więc choć ręka a palec nierówne są, równa jest przecież niezniszczalność ręki i niezniszczalność palca. Przetoż chociaż od ciała niezniszczalnego nieodłączna jest niezniszczalność, czem innem jednakże jest owa treść (substantia), którą nazywamy ciałem, a czem innem jej przymiot, dla którego nazywa się ciało niezniszczalnem. I dlatego ciało nawet takie nic jest tem, co posiada. Podobnież i dusza sama, choćby
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
zawsze była mądra, jaką będzie, gdy na wieki wolną się już stanie, ale jednakże mądrą będzie tylko przez udział w mądrości niezmiennej, która wszak nią (t. j. duszą) nie jest. Tak jak powietrze, światłem napojone, choćby tego światła nigdy pozbawione nie było, zawsze jednakże będzie czemś innem od światła, które je oświeca. Nie dlategom to powiedział, iżby dusza miała być powietrzem, jak to mniemali niektórzy, co nie mogli sobie wyobrazić natury bezcielesnej; lecz, — że te dwie rzeczy, dusza i powietrze, jakkolwiek zupełnie różne, mają pewne podobieństwo i nie będzie to niedorzeczne powiedzenie, że dusza bezcielesna podobnie jest oświecana światłem niecielesnem niezłożonej mądrości Boga, jak oświecane bywa ciało powietrzne cielesnem (t. j. fizycznem) światłem; i jako powietrze, pozbawione tego światła, ciemnieje (boć tak zwane ciemności pewnych miejsc cielesnych nie są czem innem, jedno powietrzem pozbawionem światła), tak samo ciemnieje dusza, pozbawiona światła mądrości.
Stosownie do tego pojedyńczemi nazywamy te rzeczy, które przedewszystkiem i prawdziwie są boskie, gdyż w nich jakość nie jest co innego, a co innego treść, ani też przez udział innych nie stają się one bądź boskiemi, bądź mądremi, bądź szczęśliwemi. Nadto w Piśmie św. Duch mądrości zowie się wieloraki,1 ponieważ wiele w sobie ma, zawiera; aleć on też jest tern wszystkiem, co w sobie ma i to wszystko nim jednym jest. Nie jest bowiem wielu mądrościami, lecz jest jedną mądrością, w której są pewne nieskończone i skończone skarby rzeczy natury pojęciowej; w nich to znajdują się wszystkie niewidzialne i niezmienne przyczyny wszech rzeczy, nawet widzialnych i zmiennych, przez tęż mądrość uczynione. Albowiem Bóg niczego nie uczynił, nieznając, czego nie można słusznie powiedzieć o każdym mistrzu z pośród ludzi; jeśli tedy uczynił wszystko znając, to uczynił to, co był poznał dawniej. Stąd przychodzi na myśl rzecz dziwna, a jed1
Mądr. 7,22.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nakże prawdziwa: że świat ten nie byłby nam znany, gdyby nie istniał, natomiast gdyby Bogu nie był uprzednio znany, nie mógłby zaistnieć.
XI.
Czy godzi się mniemać, że i te duchy które w dobrem nie wytrwały, miały niegdyś udział w takiej samej szczęśliwości, jaką aniołowie święci od początku istnienia swego zawsze się cieszyli.
Wobec tego, cośmy wyżej powiedzieli duchy owe, których aniołami zowiemy, nie mogły początkowo w żaden sposób być choćby na chwilę ciemnościami; lecz w chwili, gdy uczynione zostały, światłością uczynione zostały: nietylko stworzone były tak, iżby jako-tako istniały i jako-tako żyły, lecz nadto były też oświecone dotyla, iżby mądrze i szczęśliwie żyć mogły. Niektórzy z aniołów, odwróciwszy się od tego oświecenia, nie osiągnęli wyższego stopnia życia mądrego i szczęśliwego, którem jest niewątpliwie tylko życie wieczne, bezpieczne i pewne o swoją wieczność; mają jednakże ci upadli aniołowie życie istot rozumem obdarzonych, choć życie nie mądre,1 a mają je tak, iż go utracić nie mogą, choćby i chcieli. Do jakiego zaś stopnia byli oni uczestnikami onej mądrości przed swojem zgrzeszeniem, tego określić niepodobna. Bo i jakże powiedzieć możemy, że w uczestnictwie tej mądrości duchy one narówni były z tamtemi (t. j. wytrwałemi), które dlatego prawdziwie i w pełni szczęśliwe są, ponieważ najzupełniej pewne są wieczności szczęścia swego! Gdyby bowiem te duchy (upadłe później) były narówni z tamtemi, wytrwałemi w tem uczestnictwie, toby również pozostały w wieczności tego uczestniczenia, równie szczęśliwe, bo równie tego pewne. Życie, choćby i najdłuższe, nie może być nazwane życiem
1 „Vitam rationalem, licet insipientem.“ Trudno krócej, a równie jasno przetłumaczyć vita rationalis.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
wiecznem, dopókiby miało mieć koniec: bo samo tylko życie tak się nazywa od tego, że się żyje, ale wieczne — od tego, że końca nie ma. Stąd, jakkolwiek nie wszystko, co wieczne, jest tem samem zawsze szczęśliwe (bo i ogień piekielny wiecznym nazywamy), jednakże skoro życiem prawdziwie i doskonale szczęśliwem jest tylko życie wieczne, to takiem nie było dla duchów onych życie, mające kiedyś ustać, a więc nie wieczne; — bez względu na to, czy wiedziały one o tem, czyli też nie wiedziały i czego innego się spodziewały: bo jeśli wiedziały, to bojaźń przecież nie dawała im szczęśliwości, a jeśli nie wiedziały., to ich błąd szczęśliwymi ich nie czynił. Jeśli nie wiedziały, ponieważ nie ufały temu, co zawodne i niepewne było, lecz chwiały się w świadomości, czy ich szczęście jest wieczne, czy też się kiedyś skończy, to już samo takie wahanie w tak ważnej dla nich sprawie nie dawało tej pełni życia szczęśliwego, którą aniołom przypisujemy. Nie zacieśniamy bowiem znaczenia tych wyrazów: „życie szczęśliwe” aż tak dalece, iżbyśmy samego tylko Boga szczęśliwym zwać mieli; chociaż jest on prawdziwie szczęśliwy taką szczęśliwością, nad którą większej być nie może; czemże jest i jakiej miary w porównaniu z nią owa szczęśliwość swoista aniołów, choć dla nich najwyższa?
XII.
Porównanie szczęśliwo śc i ludzi sprawiedliwych przed osiągnięciem obiecanej przez Boga nagrody ze szczęśliwością pierwszych ludzi w raju przed ich upadkiem.
Sądzimy, że z pośród stworzeń rozumnych, czyli pojętli- wych, nietylko aniołów szczęśliwymi nazywać możemy. Któż bowiem ośmieli się zaprzeczyć, że. pierwsi ludzie w raju, zanim zgrzeszyli, szczęśliwymi byli; chociaż nie byli oni pewni, czy szczęśliwość ich wieczna będzie (a byłaby wieczna, gdyby
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nie byli zgrzeszyli). Bo przecież i dziś nie będzie to bezczelnością, gdy szczęśliwymi nazwiemy ludzi, uczciwie i pobożnie żyjących z nadzieją przyszłej nieśmiertelności, wolnych od występków zatruwających sumienie; ludzi, co mogą łatwo uzyskać zlitowanie boże dla powszednich słabości. Tacy, choć pewni są, że ich za wytrwałość nagroda nie minie, ale, czy wytrwają do końca, — tego pewni nie są. Boć któż z ludzi wiedzieć może, że stale po drodze sprawiedliwości kroczyć będzie i wytrwa na niej do końca? Chybaby ktoś przez jakieś objawienie upewniony był przez tego, który w sprawiedliwych, a tajemnych wyrokach swych nie wszystkim to objawia, ale też nie zawodzi nikogo. Co się tyczy przyjemności z dobra doczesnego wynikających, pierwszy człowiek w raju szczęśliwszy był od każdego sprawiedliwego w tej doczesnej niemocy zostającego. Natomiast co do nadziei rzeczy przyszłych, to każdy z nas, choćby też w niewiem jakich był utrapieniach ciała, skoro wie, nietylko na zasadzie jakiegoś niepewnego domniemania, lecz z całą pewnością i przekonaniem nieomylnem, że bez końca mieć będzie wolne od wszelkich już cierpień i przykrości wraz z aniołami uczestnictwo chwały na łonie bożem, to szczęśliwszy jest, niż ów w raju człowiek, co wśród owej szczęśliwości rajskiej nie był świadom przyszłego upadku swego.
XIII.
Czy wszyscy aniołowie stworzeni zostali w tak jednakowej szczęśliwości, że zarówno ci, co później upadli, nie mogli wiedzieć o przyszłym swym upadku jako i ci co wytrwali, nie wiedzieli naprzód, że po klęsce upadłych aniołów, oni wytrwają
w dobrem.
Z powyższego już każdy wyrozumie łatwo, że szczęśliwość, upragniony cel przez zdrową naturę duchową (intellectualis) z dwojga się składa, a mianowicie: żeby się bez żadnej przehttp://
foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
szkody cieszyć dobrem niezmiennem, którem jest Bóg i po- wtóre, żeby ani na chwilę wątpliwości nie mieć, lecz pewnym być nieomylnie, że się w tem dobru najwyższem na wieki pozostanie. Wiemy o tem z wiary naszej świętej, że aniołowie światłości takiej właśnie szczęśliwości zażywają. Że zaś jej nie zażywali nawet przed swym upadkiem aniołowie występni, którzy dla przewrotności swej pozbawieni światłości onej zostali — to już samo przez się wynika. Atoli, skoro posiadali życie przed swoim grzechem, musimy twierdzić, że jakąś tam szczęśliwością cieszyli się oni, chociaż pozbawioną owej uprzedniej świadomości. Prawda, iż cierpka wydaje się myśl, że gdy aniołowie stworzeni zostali, już jedni z nich tak stworzeni byli, iż nie otrzymali tej uprzedniej świadomości
0 swem przyszłem bądź wytrwaniu, bądź upadku, podczas gdy inni przekonani byli z nieomylną pewnością o wiecznej swej szczęśliwości; chciałoby się wierzyć, że wszyscy aniołowie od początku istnienia swego w równym szczęśliwości stopniu byli i że to tak długo trwało, dopóki ci, co dziś są złymi, z jwłasnej woli nie odpadli od owego zbawiennego światła. Ale, zaiste, jeszcze więcej cierpkaby była myśl, że aniołowie święci nie są pewni swej wiecznej szczęśliwości
1 sami o sobie nie wiedzą nawet tego, czego myśmy się mogli
0 nich dowiedzieć z Pisma świętego. Bo któż z pośród chrześcijan-katolików nie wie o tem, że już ani jeden więcej dja- beł nie powstanie z liczby aniołów dobrych, tak samo, jak żaden z idjabłów nie powróci już nigdy do grona dobrych aniołów? Wszak Prawda Boża obiecuje w Ewangelji świętym
1 wiernym, że równi będą aniołom bożym,1 a jednocześnie obiecuje się im, iż wejdą do żywota wiecznego. Jeśli tedy my pewni jesteśmy, że nigdy z tej szczęśliwości wiecznej już nie wypadniemy, a oni tejby pewności nie mieli, to już my wtedy nad nich wyżsi będziemy, a nie równi im. Ponieważ zaś Prawda Najwyższa w żaden sposób zwodzić nas nie może
1 Mt. 22,30.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
i według niej równi im będziemy, to oczywisty wniosek, że i oni pewni być muszą wiecznej swej szczęśliwości. A że tamci drudzy (t. j. ci, co upaść mieli) tej pewności nie mieli (bo ich szczęśliwość nie była wieczna, gdyż się skończyć miała, więc i pewni być nie mogli), wypada z tego, że albo nie byli równi w szczęściu aniołom wytrwałym, albo, jeśli byli równi, to po ich upadku aniołowie dobrzy otrzymali zupełnie pewną świadomość, że już na wieki szczęśliwymi pozostaną. Chyba, żeby ktoś powiedział, iż to, co Pan w Ewan- gelji mówi o djable: „ów był mężobójca od początku i wprawdzie się lnie został”1 tak rozumieć należy, że nietylko mężo- bójcą był od początku rodzaju ludzkiego, czyli od chwili uczynienia człowieka, którego mógł uwieść kłamstwem, lecz-że też od początku własnego istnienia nie zostawał on w prawdzie, a przeto nigdy on wraz z aniołami świętymi szczęśliwy nie był. Odmawiał bowiem uległości Stwórcy swojemu i cieszył się w swej pysze własną niby władzą swoją, a przez to siebie i innych oszukiwał, bo nikt nigdy ujść nie mógł z pod władzy Wszechmocnego. I kto w pokornej uległości trwać nie chce przy prawdzie istotnej, ten chce w próżnej swej wyniosłości okazywać to, co właściwie nie istnieje. Tak też rozumiane będzie co św. Jan Apostoł mówi: „od początku djabeł grzeszy”,1 2 to znaczy, od chwili stworzenia swego odtrącił sprawiedliwość, która tam tylko przebywa, kędy jest wola dobra, Bogu uległa. Na to zdanie każdy się zgodzi, a nie pójdzie za zdaniem owych heretyckich Manichejczyków i im podobnych zgubnych siewców zarazy, utrzymujących, że djabeł posiada własną naturę złą z odmiennego jakiegoś pierwiastka pochodzącą. Ci, co tak twierdzą, są wielce nierozumni, bo uznając narówni z nami powagę słów ewangelicznych, nie zastanawiają się nad tern, że Pan nie powiedział przecież, iż djabeł obcy był prawdzie, lecz „w prawdzie się nie został”,
1 Jan 8,44.
2 1. Jan 3,8.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
chcąc wskazać na odpadnięcie djabła od prawdy, w której zaiste, gdyby się „był został”, toby też przetrwał był, jako jej uczestnik szczęśliwy wraz z aniołami dobrymi.
XIV.
Co znaczy wyrażenie Pisma św. o djable, że
„w prawdzie się nie został, bo w nim nie masz prawdy".
Do zdania „w prawdzie się nie został” dodaje Pismo św. wskazówkę, uprzedzając niby nasze pytanie, dlaczego „nie został”? i mówi: „bo prawdy niemasz w nim.”1 Byłaby zaś prawda w nim, gdyby był w niej został. Jest tu sposób powiedzenia rzadko używany. Brzmi ono, jak widzimy, tak: „W prawdzie nie został, bo prawdy niemasz w nim”, jak- gdyby przyczyną tego, że w prawdzie nie został, było to, że prawdy niema w nim; gdy tymczasem przyczyną tego, że prawdy w nim niemasz, jest właśnie ta okoliczność, że on w prawdzie się nie został. Podobne powiedzenie jest i w psalmie: „Jam wołał, iżeś ninie wysłuchał Boże”,1 2 gdy tymczasem należałoby, podobno, powiedzieć: „Wysłuchałeś mnie, Boże, iżem wołał”. Lecz tu psalmista, rzekłszy: „Jam wołał”, odpowiadając niby na pytanie nasze, dlaczego wołał, wykazuje, iż żądzę wołania jego sprawił skutek tego wołania: — wysłuchanie przez Boga; tak jakgdyby powiedział: „Dlatego mówię, żem wołał, iżeś Ty mnie wysłuchał.”
XV.
Jak rozumieć mamy to powiedzenie: „Od początku djabeł grzeszy“.3
Słowa Janowie o idjable: „Od początku djabeł grzeszy” nie tak się wykładają, że jeżeli natura djabła już taka jest, więc
1 Jan 8,44.
2 Ps. 16,6.
3 1. Jan 3,8.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
to (co jest naturalne), grzechem być nie może. Ale co odpowiemy na zdania proroków, bądź na owo, które wygłasza Izajasz, gdy w osobie księcia babilońskiego rozumie szatana: „Jakoż upadł Lucyfer, który rano wschodził”,1 bądź zdanie Ezechiela: „Byłeś w rozkoszach raju Bożego; wszelkim kamieniem drogim okryty byłeś.” Wszak tu się mówi, że był niegdyś djabeł bez grzechu; co jeszcze wyraźniej w dalszym ciągu tych słówT powiedziane: „Chodziłeś w dniach twoich bez skazy”.1 2 Jeśli tych słów inaczej rozumieć nie można, to i tamte, gdzie powiedziane jest: „W prawdzie się nie został” tak tylko rozumieć musimy, że był w prawdzie, ale w niej, nie przetrwał; tak samo powiedzenie: „Od początku djabeł grzeszy” — nie znaczy, że od chwili, w której stworzony został zaraz grzeszył, lecz od początku grzechu, który już w pysze jego był grzechem poczętym. Podobnież słów księgi Iii- joba o djable napisanych: „To jest początek utworu Pana, które uczynił na naigrawanie od aniołów swoich”3 (podobnie brzmią i słowa psalmu: „Smok ten, któregoś uczynił ku 'naigrawaniu jemu”1) — nie można rozumieć, iżby djabeł takim był od początku stworzony, żeby się zeń aniołowie nai- grawali, lecz, że na to zasłużył po grzechu. Początek więc jego jest utwór Pana. Albowiem nie istnieje żadna talea natura, choćby w ostatniem najlichszem zwierzątku, którejby nie ustanowił ten, od którego pochodzi wszelki kształt, wszelki gatunek i wszelki porządek, bez czego znów żadna rzecz ani znaleziona, ani pomyślana być nie może; tembardziej więc natura anielska, wyższa swą godnością nade wszystkie twory boże.
1 Izaj. 14,12.
2 Ez. 28,13 i n.
3 Job. 40,14.
* Ps. 103,26.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XVI.
O stopniach i różnicach stworzeń, które inaczej są oceniane z punktu ich użyteczności, inaczej ze względu na stopień umysłu.
Z pomiędzy tych rzeczy, które w jakikolwiek sposób istnieją, a nie są tem, czem jest Bóg, ich Sprawca, wyżej stoją istoty żywotne od nieżywotnych; tak, jak znów wyżej stoją mające siłę płodzenia, łub choćby pożądania od tych, co po- zbawione są tego poruszenia; z pośród znów żywotnych wyższe są obdarzone czuciem od pozbawionych czucia; z tych, co czują wyższe są pojętłiwe od niepojętliwych, jak np. ludzie od zwierząt; wreszcie z pośród pojętliwych wyżej postawimy istoty nieśmiertelne od śmiertelnych np. aniołów — od ludzi. Ale te wyższości są tylko z punktu natury stworzeń. Są nadto inne rozmaite punkty oceny stworzeń stosownie do pożytku ich w różnych kierunkach, i wtedy nawet niektóre twory czucia pozbawione, wyżej stawiamy od obdarzonych czuciem i to tak dalece, że gdyby to było w mocy naszej, radzibyśmy niektóre istoty czuciem obdarzone zupełnie wyplenić z pośród wszech natur (de natura rerum prorsus auferre), bądź dlatego, że nie wiemy, jaki jest ich cel i zadanie w świecie, bądź też, — że ten ich cel, choć i wiadomy nam, lekceważymy, mając osobiste wygody na względzie. Bo i któżby nie wolał mieć w swym domu chleba zamiast myszy, kto nie wolałby pieniędzy zamiast pcheł? Ba, to i nie dziwota, skoro nawet człowieka, którego godność tak jest zaiste wysoka wśród natur innych, oceniamy niekiedy tak nisko, że drożej kupujemy konia niż niewolnika, drożej za perłę płacimy niż za niewolnicę. Tak tedy co do wolności sądzenia, daleko wyżej stoi rozum myśliciela nad potrzebę pragnącego, lub nad rozkosz pożądającego, ponieważ rozum myśliciela ma na uwadze to, co samo przez się wśród tworów stopień pewien rzeczy nadaje, potrzeba zaś ma na myśli cel, dla którego pragnie
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
czegoś; rozum, dalej, zapatrzony jest na to, co jako prawda okazuje się w świetle myśli, rozkosz zaś ma na uwadze to, co dla zmysłów miłe i pochlebia ciału. W naturach rozumnych ma tu swoją wagę wola i miłość tak, że chociaż w porządku natury aniołowie wyżsi są od ludzi, jednakże prawem sprawiedliwości wyżej stawiamy ludzi dobrych, niż złych aniołów.
XVII.
Zło nie jest naturą, lecz czemś przeciwnem naturze i nie od Stwórz y cielą grzech pochodzi, lecz źródłem grzechu jest wola.
Owo powiedzenie pisma: „To jest początek utworu Pana”, dobrze rozumiane, nie odnosi się do złości djabła, lecz do natury. Boć to rzecz pewna, że tam gdzie jest zło, musiała być przedtem natura bez tego zła. Ułomność bowiem wszelka tak dalece jest przeciwna naturze, że ją tylko uszkodzić może. Nie byłoby więc ułomnością odpadnięcie od Boga, gdyby raczej trwanie przy Bogu nie było właściwością tej natury, której skazą, brakiem jest odpadanie od Boga. Z tego powodu właśnie zła wola jest doskonałem świadectwem natury dobrej. Lecz Bóg, stwórca najlepszy natur dobrych, jest również sprawiedliwym kierownikiem złej woli: gdy zła wola nadużywa natury dobrej, on na dobre użytkuje nawet złą wolę. On przeto sprawił, że djabeł, stworzony przezeń jako dobry, złym się stawszy z własnej woli i do piekła przeznaczony, nai- grawany był przez aniołów bożych,1 to znaczy, że pokusy jego, przez które pragnie szkodzić świętym bożym, pożytek im raczej przyniosły. A ponieważ Bogu, który go stworzył, nie była, oczywiście, nieznana przyszła jego przewrotność i przewidywał Bóg, ku ilu dobrym rzeczom obróci złość szatańską, dlatego psalm powiada: „Smok ten, któregoś uczynił ku naigrawaniu jemu” — byśmy przez te słowa rozumieli, że
1 Patrz w/żej rozdz. 15.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
Bóg już w samem stwarzaniu szatana choć w dobroci swojej stworzył go dobrym, przygotował w przewidywaniu pewnem jego upadku — sposób zużytkowania jego złości na dobre.
XVIII.
0 piękności wszechstworzenia, uwydatniającej się z rozrządzenia Bożego nawet w przeciw be ń-
stwach rzeczy wręcz odmiennych.
Nie stwarzałby Bóg nietylko żadnego anioła lecz i człowieka takiego, o którymby zgóry wiedział (praescisset), że będzie zły, — gdyby równocześnie nie wiedział zgóry, że złych użyje on też do dobrych rzeczy i w ten sposób pasmo wieków niby wspaniały poemat licznemi ozdobi antytezami. Tak zwane antytezy, najpowabniejsze ozdoby krasomówcze, któ- reby po łacinie nazwać można opposita (przeciwieństwa), albo, żeby dokładniej określić, contraposita (przeciwstawienia), nie są u nas znane pod tą nazwą, jakkolwiek mowa łacińska jako też i inne języki wszystkich ludów używają ich jako ozdób mownych. Takiemi to antytezami i Paweł Apostoł w drugim swym liście do Koryntjan, mile wykłada owo miejsce, gdzie tak mówi: „Przez broń sprawiedliwości, prawą
1 lewą; przez chwałę i zelżywość; przez osławienie i dobrą sławę; jakoby zwodnicy, a prawdziwi; jako którzy nieznajomi są, a poznani jesteśmy; jako umierający, a oto żyjemy; jako karani, a nie umorzeni; jako smętni, lecz zawsze weseli; jako ubodzy, a wielu ubogacający; jako nic nie mający, a wszystko posiadający,”1 Jako tedy owe rzeczy, wręcz sobie przeciwne, zestawione przeciw sobie dają ozdobność mowie, tak samo owe przeciwieństwa nie w słowach, lecz w rzeczy zestawione składają się na piękność świata. Najwyraźniej jest to wypowiedziane w księdze Ekklezjastyka w taki sposób: „Przeciwko złemu dobre jest, a przeciwko śmierci żywot; tak przeciw
1 2. Kor. 6,7 nn.
Św. Augustyna Państwo Boże.
14
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
sprawiedliwemu grzesznik. 7 tak patrz na wszystkie sprawy Najwyższego, dwoje a dwoje, a jedno przeciw jednemu”.1
XIX.
Jak i· oz u mieć te słowa: I rozdzielił Bóg między światłem i ciemnościami/
Nawet niejasność słów Bożych ma ten pożytek, że wywołuje różne zdania o prawdzie i stawia je przed światło wiedzy naszej, ponieważ jeden tak to rozumie, inny — inaczej (ten jednak wykład ciemnego miejsca potwierdzony być powinien bądź świadectwem rzeczy oczywistych, bądź przez inne miejsca Pisma św., żadnej wątpliwości nie ulegające; rozprawiając wiele o miejscu ciemnem, albo dojdziemy do odgadnienia myśli piszącego, albo choć ona i niejasną pozostanie, to jednakże przy sposobności rozprawiania nad tak ciemnem miejscem, niejedną się inną prawdę wypowie). I ja przypuszczam, że nie będzie niedorzecznem i niezgodnem z dziełami Bożemi mniemanie takie, że przez światłość ową, co naprzód uczyniona była, rozumieć będziemy stworzenie aniołów i że odróżniono aniołów dobrych od nieczystych w tych słowach: „l rozdzielił Bóg między światłem i ciemnością; i !nazwał Bóg światło dniem, a ciemności nazwał nocq.”i 2 3 Tego odróżnienia dokonać mógł ten tylko, który mógł zgóry wiedzieć, że jedni aniołowie upadną i pozbawieni światła prawdy, w mrocznej swej pysze pozostaną. Albowiem rozgraniczenie dnia zwykłego, powszechnie nam znanego od nocy zwykłej, czyli światła fizycznego od ciemności fizycznych powierzył Bóg owym pospolitym, dla umysłów naszych dostępnym, ciałom niebieskim: „Niech się staną światła na utwierdzeniu nieba, aby świeciły nad ziemią i dzieliły między dniem i nocą” — i nieco dalej mówi: „I uczynił Bóg dwie
1 Ekkl. 33,15.
2 Rodź. 1,4. Zob. wyżej rozdz. 7.
3 Rodź. 1,4 n.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
świetle wielkie; światło większe na pierwiastki dnia i światło mniejsze na pierwiastki nocy, i gwiazdy; i postawił je Bóg na utwierdzeniu nieba świecić nad ziemią i rządzić dzień i noc i dzielić między światłością a ciemnością”. Natomiast podział czynić pomiędzy owem światłem, którem jest święty zespół anielski, jaśniejący duchowo odblaskiem prawdy, a wręcz mu przeciwną ciemnością, to jest wstrętnemi duszami złych, od światła sprawiedliwości odpadłych aniołów, — taki podział czynić mógł tylko ten, przed którym nawet przyszłe zło, nie natury lecz woli, nie mogło być zakryte i niewiadome.
XX.
0 tem. co powiedziane jest po oddzieleniu światła od ciemności: „I ujrzał Bóg światłość, że jest
dóbr a“.
Nic można wreszcie milczeniem pominąć tego, że gdy Bóg powiedział: „Niech się stanie światłość i stała się światłość” zaraz dodane jest: „1 ujrzał Bóg światłość, że jest dobra”. A więc nie już potem, kiedy odłączył Bóg światłość od ciemności i nazwał światłość dniem, a ciemność nocą, by się nic zdawało komu, że wraz ze światłością i ciemność taka uznania jego godna była. Bo wtedy, gdy ciemności są bez winy, jak owe, które od zwykłej światłości oddzielone są przez światła niebieskie, to tam nie wprzód, lecz później powiedziane jest: „I widział Bóg; iż jest dobre”. „Postawił je Bóg — powiada — na utwierdzeniu nieba świecić nad ziemią i rządzić dzień i noc i dzielić między światłością a ciemnością.
1 widział Bóg, że jest dobre.” I jedno i drugie podobało się Bogu, bo i jedno i drugie bez grzechu jest. Wtedy zaś, gdy Bóg rzekł: „Niech się stanie światłość i stała się światłość, 1 widział Bóg światłość iż dobra jest”; a potem dopiero „l oddzielił Bóg między światłością a ciemnością; i nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą” w tem miejscu
14*
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
niema dodatku: „1 widział Bóg, iż jest dobre”, żeby nie nazywać jednego i drugiego dobrem, ponieważ jedno z, tych dwojga było złem, złem z własnej winy, nie z natury. I dlatego tam tylko światło podobało się Stwórcy: ciemności zaś anielskie, chociaż miały być mądrze rozrządzone, ale nie były jednak godne pochwały.
XXI.
O wiecznej i niezmiennej wiedzy Bożej i woli Bożej, przez którą wszystkie od Boga uczynione rzeczy tak Bóg chciał uczynić, jak uczynił.
Cóż innego rozumieć mamy przez to, gdy o wszystkiem powtarza się to zdanie: „Widział Bóg, iż dobre jest”, jeśli nie uznania dla dzieła sztuki, którą jest mądrość Boża. Bóg zaś aż t ak dalece nie wtedy dopiero dowiedział się, że jest rzecz dobra, gdy uczyniona już została, iż żadna z tych rzeczy nie byłaby się stała, gdyby mu przedtem nie była już znana. Gdy tedy Bóg widzi, iż jest dobre coś, co, gdyby mu przed staniem się nie było znane, wcaleby się stać nie mogło; — to (w tych słowach) nas poucza, a nie sam się dowiaduje o dobroci tych rzeczy. Plato ośmielił się więcej jeszcze powiedzieć,1 a mianowicie, że Bóg się w dumę wbił radością świata po dokończeniu wszechstworzenia. Mówiąc to nie był Plato na tyle nierozumny, iżby miał myśleć, że Bóg szczęśliwszy się stał z powodu nowego dzieła swego; lecz chciał tylko wyrazić, iż mistrzowi podobało się już dokonane dzieło, które mu się też przedtem w planach podobało było. Nie znaczy też to, iżby się w jakikolwiek sposób zmieniać miało u Boga poznanie: żeby w tem poznaniu bożem inaczej się przedstawiały rzeczy jeszcze nie istniejące, inaczej już istniejące, a jeszcze inaczej te, co kiedyś były; Bóg nie przewiduje rzeczy przyszłych, jak ludzie, ani rzeczom się obecnie istniejącym nie przypatruje, i
i Tim. p. 37 c.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
ani też nie ogląda się wstecz za przeszłością; lecz zupełnie, a zupełnie inaczej od naszego sposobu myślenia Bóg poznaje rzeczy. On nie przebiega myślą z jednej rzeczy na drugą, lecz widzi nieodmiennie wszystko: to, co się w czasie staje i czego jeszcze niema, a ma dopiero być, i to co teraz istnieje i rzeczy minione, których już niema; wszystko to On w niezmiennej i wiecznie trwałej teraźniejszości dostrzega. A nie inaczej dostrzega oczyma, a inaczej umysłem, bo nie jest złożony z duszy i ciała. Ani też inaczej teraz, a inaczej przedtem, a inaczej później, bo nie zmienia się wiedza jego, jako nasza w miarę trzech czasów t. j. teraźniejszego, przeszłego i przyszłego, gdyż „u niego niema odmiany ani zaćmienia chwili.”1 Nie przechodzi też jego wysiłek od myśli jednej do drugiej, ponieważ w jego bezcielesnem widzeniu jest jednocześnie wszystko, cokolwiek jest mu znane; ponieważ zarówno poznaje on czasy nie przez czasowe (przechodnie) swoje wiadomości, jako też porusza rzeczy czasowe (przechodnie) bez żadnych ze swej strony poruszeń czasowych. A więc wtedy widział, iż było dobre to, co uczynił, kiedy widział, iż dobre jest, aby to uczynił. I przez to, że widział uczynione już, nie podwoił swej wiedzy, ani nie pomnożył z jakiejkolwiek strony, — jakgdyby mógł mniejszą mieć wiedzę zanim uczynił to, co widział; boć nie mógłby tak doskonale działać, gdyby nie działał z tak doskonałą znajomością, której już nic dodać nie zdołały uczynione przez nią dzieła. Wynika z tego, że gdyby nas ktoś nagabywał pytaniem: kto uczynił światłość? wystarczyłoby odpowiedzieć, że Bóg uczynił światłość; gdyby jednakże nie tylko o to pytano, kto uczynił, lecz jeszcze — przez co uczynił, wystarczyłoby te słowa wygłosić: „/ rzeki Bóg: niech się stanie światłość i stała się światłość”, z czego się dowiadujemy nietyłko, że Bóg uczynił światłość, ale też, że uczynił je przez Słowo. Ponieważ zaś w sprawie stworzenia trzy rzeczy przedewszystkiem wiedzieć i
i Jak. 1,17.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nam należało: kto stworzenia dokonał, przez co i dlaczego dokonał: „Rzeki Bóg — odpowiada Pismo — niech się stanie światłość i stała się światłość. I widział Bóg światłość, ii jest dobra”. Na pytanie więc, kto uczynił, mamy odpowiedź: „Bóg”; na pytanie — przez co — „Rzekł: niech się stanie i stała się”; na pytanie — dlaczego uczynił, odpowiedź jest· „lż jest dobra”. Ani sprawcy doskonalszego od Boga niema, ani kunsztu sprawniejszego nad Słowo Boże, ani pobudki szlachetniejszej nad tę, iżby Bóg dobry dobro tworzył. Toż i Plato uważa za najsprawiedliwszą przyczynę założenia świata tę właśnie, iżby dobry Bóg dobre dzieła czynił. Może on o tern tam czytał, a może dowiedział się przypadkowo od tych, co czytali;1 wreszcie może genjalnym swym umysłem sięgnął do tajników bożych przez pośrednictwo rzeczy stworzonych, albo też nabył tej wiedzy od tych, co te tajniki boże poznali byli.
XXII.
0 takich ludziach, którym się wśród wszechstwo- rzenia wiele rzeczy, przez Stwórcę dobrego dobrze urządzonych, nie podoba i zdaje im się, że i złe
natury też się znajdują.
Tej jednakże przyczyny to jest dobroci Boga ku stwarzaniu dobrych rzeczy, t. j. powtarzam, przyczyny tak słusznej
1 stosownej, która, dokładnie rozważona i poważnie przemyślana, rozstrzyga wszelkie spory tych, co nad sprawą powstania świata głowę sobie łamią, niektórzy heretycy nie dostrzegli.1 2 Widzą oni bowiem, że śmiertelny nasz pierwiastek, tak nędzny i niedołężny, już na skutek sprawiedliwej kary cierpieć musi od różnych niesprzyjających mu rzeczy, jakiemi są ogień, mróz, zwierzęta drapieżne i tym podobne. Nie zwra1
Oczywiście w Piśmie św. Por. ks. XIII, 11.
2 Zob. rozdz. 13.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
cają zaś oni uwagi na to, jak te rzeczy na swoich stanowiskach i każda w swojej naturze dzielnie spełniają, co do nich należy i w jakim porządku harmonijnym są rozłożone; ile one ozdoby dodają całości wszechrzeczy, każda swoim udziałem w tej wspólnej niejako rzeczypospolitej; albo też nam samym ile wygód przynoszą te same rzeczy, jeśli stosownie i mądrze posługujemy się niemi. Wszak przecież i trucizny nawet, zgubne gdy je bez potrzeby używamy, — stosownie użyte, zamieniają się w zbawienne leki. Natomiast rzeczy, które nam są miłe, jak pokarm i napój i to światło, nieumiarkowanie lub niewcześnie użyte, szkodliwe się okazują. Przetoż upomina nas Opatrzność Boża, byśmy nie gardzili bezmyślnie jakimikolwiek rzeczami, lecz abyśmy dokładnie zbadali użyteczność każdej rzeczy i jeśli nasz rozum niedołężny za słaby jest ku temu, to wierzyć jednak trzeba, że ta użyteczność istnieje, lecz ukryta przed nami; wszak już niejednej rzeczy użyteczność dawniej ukrytą powoliśmy odkryli. Samo ukrycie przed nami użyteczności pewnych rzeczy już nam przydatne jest: ku ćwiczeniu pokory naszej, a ku starciu pychy. Zło, nie jest-ci to żadna natura,1 a nazwa ta1 2 nie oznacza niczego innego, jak tylko brak dobra. Dobra, tak ziemskie, jak i niebieskie, tak widzialne, jak i niewidzialne jedne są lepsze od drugich; nie są równe sobie dlatego, iżby były wszystkie. Bóg jest artystą wielkim w rzeczach wielkich, lecz nie mniejszym w rzeczach małych. Te małe rzeczy nie mierzymy ich rozmiarami wielkiemi (bo tych nie mają), lecz mądrością artysty: tak jako w postaci człowieka widzialnego, gdybyśmy wygolili jedną brew, — ciału człowieka prawie żadnej ujmy nie czynimy, a jakże olbrzymią ujmę urodzie czynimy, bo uroda nie zależy od wielkości członków, lecz od ich równości i stosunkowego wymiaru. I niema się co dziwić, że ci co przypuszczają jakąś swoistą naturę złą,
1 Nie jest czemś pozytywnem.
2 T. j. zło.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
pochodzącą od jakiegoś wręcz przeciwnego pierwiastka i przezeń rozpowszechnioną, nie chcą przyznać za przyczynę stworzenia rzeczy tego, iżby dobry Bóg dobro ustanowił. Albowiem utrzymują oni, że Bóg raczej pobudzony konieczną potrzebą wygnania zbuntowanego przeciw sobie zła, wmieszał siebie i swą naturę dobrą do tych ziemskich usiłowań w celu ujarzmienia i pokonania zła. I że tęż naturę dobrą haniebnie splugawioną i okrutnie ujarzmioną i pognębioną, z niemałym trudem zaledwie oczyszcza i oswabadza; lecz nie całą; ta zaś jej część, która od tego skażenia nie mogła być oczyszczona, posłuży za dom kary i więzy zwyciężonego i uwięzionego wroga. Nie doszliby Manichejczycy do takiego nierozumu, albo raczej szaleństwa, gdyby uznawali naturę Boga za taką, jaka jest istotnie, t. j. niezmienną i zupełnie niezepsowalną, której nic uszkodzić nie może; i gdyby duszę ludzką, która wolą własną na gorsze się zmienić mogła i grzechem się skazić, a w ten sposób pozbawić się światła niezmiennej prawdy, nie uważali jako części Boga, albo jako mającą tę samą ną- turę, co Bóg, lecz jako stworzoną od Boga i całkiem różną od Stwórcy swego, jak tego uczy zdrowa nauka chrześcijańska.
XXIII.
O błędnej nauce Orygenesa.
Ale co daleko więcej podziwu jest godne, to to, że nawet niektórzy z pośród takich, co wespół z nami wyznają jeden tylko pierwiastek wszystkich rzeczy, i — że wszelka natura, co nie jest Bogiem, tylko przez Boga stworzona być może, nie chcieli jednakże przyznać i szczerze w to uwierzyć, że przyczyną stworzenia świata, przyczyną tak słuszną i prostą jest to, iż Bóg dobry tworzy dobre rzeczy; i nie chcieli przyznać, żeby poza Bogiem były też rzeczy, które nie są tem, czem jest Bóg, a jednakże dobre są i nikt jedno dobry Bóg je zdziałał. Lecz — powiadają oni — że dusze, wprawdzie nie będące
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
częściami Boga, lecz przez Boga uczynione, zgrzeszyły odstępując od Stwórcy swego i stopniowo, zależnie od ciężkości swoich grzechów, coraz niżej upadając z niebios aż do ziemi, zasłużyły sobie na umieszczenie ich w różne ciała, które są dla nich niby więzieniem. I te ciała stanowią świat. A więc przyczyną stworzenia świata, nie było uczynienie dobra, lecz pohamowanie zła. Słusznie widzimy w tern winę Orygenesa. W księgach bowiem, nazwanych przezeń —spi αρχών t,j. o pierwiastkach tak on to rozumiał i tak napisał. Nadziwić się niepodobna człowiekowi tak wysokiej wiedzy i tak w naukach kościelnych wyćwiczonemu, że po pierwsze nie zwraca uwagi na to, jak mniemanie jego przeciwne jest wyraźnej myśli, zawartej w tern sławnem powiedzeniu Pisma św., powtórzonem kilkakrotnie o wszystkich dziełach bożych: „I widział Bóg, że jest dobre”, a po dokończeniu stwarzania wszystkiego, jeszcze z naciskiem wyrażonej: „I widział Bóg wszystko, co uczynił i oto dobre bardzo”: chciał autor tych słów, żeby nikt nie przypuszczał innej przyczyny stworzenia świata, jak tylko tej, że dobre rzeczy przez Boga dobrego uczynione były. I gdyby w tym świecie nikt nie był zgrzeszył, świat byłby zdobny i bogaty tylko w dobre natury. A choć też i grzech powstał, bynajmniej przez to nie jest wszystko grzechem skażone, ponieważ daleko większa liczba dobrych duchów niebieskich zachowuje porządek swej natury. Ale i zła wola, co porządku natury swej zachować nie chciała, nie zdołała się przeto wyłamać z pod praw Boga sprawiedliwego, wszystko dobrze porządkującego; albowiem jak obraz, wraz ze swemi ciemnemi barwami, w stosownem miejscu nakreślonemi, piękny jest, tak i całość wszech rzeczy, gdyby się w nią wpatrzeć można, nawet wraz z grzesznikami, piękna jest, chociaż gdy się z osobna samych grzeszników rozpatruje brzydota ich jest wstrętna.
Powtóre, powinien był Orygenes i ci wszyscy, co tak mniemają, nad tem się zastanowić, że gdyby ich mniemanie
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
prawdziwe było, że świat mianowicie dlatego uczyniony został, iżby dusze jako karę za swe grzechy otrzymały ciała, niby więzienia, do których są wtrącone, ciała wyższe i lżejsze za mniejsze grzechy, a niższe i cięższe — za grzechy ciężkie, to w takim razie skoro ludzie nawet dobrzy, te ciała — więzienie mają, — czarci, jako istoty najgorsze, tembardziej miećby powinny ciała ziemskie, ze wszystkich najniższe i najcięższe. Tymczasem, iżbyśmy rozumieli, że wartość duszy nie ma być oceniana jakością ciała, czart najprzewrotniejszy otrzymuje ciało powietrzne,1 a człowiek, choć też teraz zły, ale jmzecież nie tale zły jak szatan i nie tak przewrotny, jeszcze nawet zanim zgrzeszył, otrzymał ciało z mułu ziemi.1 2 Cóż głupszego powiedzieć można nad to, że Bóg Stwórca nie uczynił słońca przez nas widzialnego, słońca jedynego dla świata jedynego, ażeby ono było ku ozdobie i pożytkowi rzeczy cielesnych, lecz — że to się raczej gwoli temu stało, że jakaś dusza jedną tak zgrzeszyła, iż akurat zasłużyła na taki stopień kary, iżby w takiem ciele zawarta została? A więc, gdyby się przypadkiem zdarzyło, że nie jedna, lecz tak ze dwie, albo i dziesięć, albo i sto dusz zupełnieby tale samo zgrzeszyły, to światby miał wtedy sto słońc. Że się tak nie stało, to nie stąd pochodzi, żeby mistrz - twórca w cudownej opatrzności swojej tak miał zdziałać ku ozdobie i potrzebie rzeczy cielesnych, lecz prosty przypadek zdarzył, iż jedna jedyna dusza do takiego stopnia winy zgrzeszyła, że na uwięzienie w takiem właśnie ciele,3 ona jedna tylko zasłużyła. Zaiste, nie coraz większego upadku dusz hamować należało, dusz, o których sami nie wiedzą, co plotą, ale ich samych hamowaćby potrzeba, co plotą takie brednie, nic a nic z prawdą wspólnego nie mające. Czy więc w tej odpowiedzi na trzy, wyżej przez nas przyto1- czone pytania,4 dotyczące wszelkiego stworzenia: kto je uczy-
1 Więc wyższe.
2 Więc najniższe.
3 T. j. w słońcu.
i Por. rozdz. 21, pod koniec.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nil, przez co uczynił i dlaczego je uczynił, w odpowiedzi zawartej w słowach: „Bóg — przez Słowo, — iż (stworzenie) dobre jest”, — czy powtarzam, w tej odpowiedzi okazuje się nam w tajemniczej głębi sama Trójca, to jest Ojciec i Syn i Duch Święty, czyli też w tem miejscu Pisma świętego jest trudność jakaś nie pozwalająca nam na takie twierdzenie, — bardzoby wiele o tem mówić trzeba i niepodobna wymagać od nas, byśmy to wszystko w jednej księdze rozwinąć zdołali.
XXIV.
0 Trójcy świętej, która we wszystkich sprawach'
swoich rozsiała ślady obrazu swego.
Wierzymy, utrzymujemy i wytrwałe głosimy, że Ojciec zrodził Słowo, to jest mądrość, przez którą wszystko uczynione jest; jednorodzonego Syna; jeden jednego; wieczny współwiecznego, najlepszy równic dobrego; nadto, — że Duch Święty jest razem Duchem Ojca i Syna, i jest on współistotny
1 współwieczny z obydwoma; i że to całe jest i Trójcą z powodu własności osób i jednym Bogiem dla niepodzielnego bóstwa, jako jednym Wszechmocnym dla niepodzielnej Wszechmocy; jednakże, gdy o każdym z osobna się mówi, każdy z nich Bogiem jest i wszechmocnym; gdy zaś o wszystkich razem — nie są to trzej bogowie, albo trzej wszechmogący, lecz jeden Bóg Wszechmogący; taka jest tam w trzech nie- rozłączalna jedność, która chciała, by tak o niej głoszono. Czy zaś dobrego Ojca i dobrego Syna Duch święty, jako że wspólny jest obydwom, może być słusznie nazwany dobrocią obydwóch, nie śmiem tak skwapliwie i śmiało tego twierdzić; natomiast łatwiej się ośmielę nazwać go świętością obydwóch, nie jako przymiot obydwóch lecz jako samą treść i trzecią w trójcy osobę. Do tego, pobudza mnie, prawdopodobnie ta okoliczność, że choć i Ojciec jest duchem i Syn jest duchem, i Ojciec jest święty i Syn jest święty, osobno
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
jednakże nazwą ma Duch Święty, niby świętość istotna i współistotna obydwóch. Locz, jeśli dobroć boża nie jest niczem innem, jak świętością bożą, to, zaiste, nie jest też to śmiałym jakimś domysłem, lecz wynikiem ścisłego rozumowania, kiedy powiemy, że w dziełach Boga (w zagadkowym sposobie mówienia Pisma św. gwoli ćwiczeniu myśli naszej) okazuje się nam trójca w tem trojakiem zagadnieniu: kto uczjmił wszelkie stworzenie, przez co uczynił i dlaczego uczynił. Okazuje się bowiem Ojciec słowa, który rzekł, żeby się stało. To, co na skutek jego mowy się stało, niewątpliwie stało się przez Słowo. W tem znów miejscu: „Widział Bóg, że jest dobre”, dostatecznie jest wyrażone, że Bóg nie dla jakiejś konieczności, nie dla swojej jakiejś potrzeby, czy pożytku, lecz jedynie z dobroci swojej uczynił to, co uczynione zostało, czyli dlatego, iż dobre jest. Przeto po uczynieniu tych rzeczy powiedziane jest, iż dobre były — to znaczy zgodne z tą dobrocią, z której uczynione zostały. Jeżeli zaś pod tą dobrocią słusznie rozumiemy Ducha Świętego, mamy więc całą trójcę w jej dziełach wskazaną. Z tego samego źródła pochodzi i początek i wiedza i szczęśliwość Górnego Państwa Bożego, czyli aniołów świętych. Bo gdy spytamy, skąd ono powstało, odpowiemy: Bóg je założył; jeśli spytamy, skąd mądrość tego państwa, odpowiemy: Bóg je oświeca. A skąd szczęśliwość ma? — Bogiem się cieszy. Samo do bytu niewystarczalne, on utrzymuje; wpatrzone w siebie — oświeca; lgnące doń — radością napełnia. Jest, widzi, kocha. W wieczności Boga ma ono siłę; w prawdzie Bożej — oświecenie; w dobroci Bożej — radość.
XXV.
O trzech częściach całej filozofji.
Stąd też filozofowie, o ile wiemy, całą wiedzę filozoficzną na trzy części podzielili, a raczej spostrzegli to, że z trzech
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
części się składa (boć nie oni taki podział ustanowili, lecz odkryli to, iż istnieje taki podział). Pierwsza z tych czięści zowie się fizyka, druga logika, trzecia — etyka (wielu już używa łacińskich nazw w dziełach swoich, a mianowicie naturalis, rationalis i moralis, przyroda, nauki rozumowe i obyczajowe, o którycheśmy już w ósmej księdze krótko, a zwięźle powiedzieli).1
Nie wynika bynajmniej z tego, żeby filozofowie w tych trzech częściach wiedzy filozoficznej mieli na myśli troistość w Bogu, jakkolwiek powiadają, że ten podział Plato pierwszy wynalazł i zalecał, który Boga uważał i za twórcę wszystkich natur i za dawcę rozumu i za tego, co miłość wdraża wiodącą nas do dobrego i szczęśliwego żywota. Choć coprawda, różni różnie sądzili i o naturze rzeczy i o sposobie badania prawdy i o kresie wszelkiego dobra, do którego odnosimy wszystko, cokolwiek czynimy, — to wszakże do tych trzech wielkich i podstawowych zagadnień zwracały się umysły wszystkich filozofów. Więc chociaż liczne i odmienne były zdania co do każdego z tych zagadnień i jedni tak się na to zapatrywali, inni inaczej, nikt jednakże nie zawaha się przyznać, że jest jakaśkolwiek przyczyna istnienia natury, że jest jakiś kształt poznawania i jakiś szczyt życia.
Również trzy są rzeczy niezbędne w każdym artyście do wytworzenia czegoś: przyroda, nauka i użytek. Naturę rozpoznajemy i oceniamy z pomysłowości artysty, naukę z wiedzy, a użyteczność z owocu przyniesionego. Wiem o tem, że właściwie owoc, albo pożytek jest wtedy, gdy się czemś po- żytkujemy, a użytek, gdy czegoś używamy,1 2 i tu zaznaczyć trzeba, że wtedy mówimy, iż pożytek mamy z rzeczy jakiejś, jeśli nam bezpośrednio ta rzecz sama przez się dogadza, nie w odniesieniu do czegoś innego; użytek zaś mamy z rzeczy,
1 Rozdz. 4 nn.
2 Fructus fruentis, usus utentis ...
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
jeśli jej pożądamy dla osiągnięcia czegoś innego; (stąd rzeczy doczesne więcej być nam powinne do użytku, niż do pożytku, byśmy zasłużyli sobie na pożytek wieczny; nie tak jak ludzie przewrotni, którzy chcą mieć pożytek z pieniędzy, a użytek z Boga: ponieważ nie łożą pieniędzy dla Boga, lecz Boga czczą dla pieniędzy). Choć więc właściwie pożytkiem się pożytku jemy, a użytkiem użytkujemy, jednakże w mowie naszej utarły się wyrażenia, że i pożytku używamy, a użytkiem się pożytkujemy; bo pożytek albo owoc, jest to zazwyczaj plon z roli, którego używamy wszyscy w doczesności. W takim też utartym sposobie mówienia użyłem wyrazu użytek, mówiąc
0 trzech rzeczach, potrzebnych człowiekowi, któremi są: natura, nauka i użytek. Podług tych trzech rzeczy potrzebnych dla osiągnięcia życia szczęśliwego, wynaleziony jest podział wiedzy przez filozofów na trzy części: wiedza przyrodnicza ze względu na przyrodę, rozumowa ze względu na naukę
1 obyczajowa ze względu na użytek.1 Gdyby natura nasza od nas samych pochodziła, to z pewnością i mądrość własną sa- mibyśmy z (siebie spłodzili, nie trudzilibyśmy się na zdobywanie jej przez naukę, czyli skądinąd jej nabywając; miłość nasza, z nas samych powstała i do nas odniesiona, dostatecznąby była do życia szczęśliwego i nie potrzebowałaby żadnem się innem dobrem cieszyć. Ale skoro natura nasza sprawcą bytu swego ma Boga, to rzecz oczywista, że, iżbyśmy prawdę rozumieć mogli, Jegoż za mistrza mieć musimy i Jegoż za dawcę błogich uczuć, iżbyśmy szczęśliwi byli.
XXVI.
Obraz Trójcy świętej, znajduje się do pewnego stopnia w naturze człowieka jeszcze nie uszczęśliwionej na wieki.
Lecz i my w sobie samych znaleźć możemy obraz Boży, czyli obraz Trójcy najświętszej, chociaż obraz niedokładny,
1 Naturalis propter naturam, rationalis propter doctrinam, moralis propter usum.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
owszem bardzo, a bardzo daleki, nie współwieczny i krótko całość obejmując, obraz nie tej samej treści istotnej (substantiae) co istotna treść Boga, jednakże obraz takiej treści, której natura najbliższą jest Boga z pomiędzy wszystkich natur, przezeń uczynionych. Obraz ten jeszczeby przekształcić i udoskonalić trzeba, żeby podobieństwo było większe. Bo i my naprzód jesteśmy; i my wiemy o tem, że jesteśmy; i my miłujemy i to nasze istnienie i tę naszą świadomość. W tych zaś trzech rzeczach wzmiankowanych, nie dręczy nas żaden fałsz, któryby był podobny do prawdy. Albowiem te rzeczy w paj- mięci swej mamy nie tak, jak rzeczy zewnętrzne zmysłami poznawalne, jak np. barwy wzrokiem, dźwięki słuchem, wonie wąchaniem, smaki smakowaniem, twardość lub miękkość dotykaniem poznawalne. Obrazy tych rzeczy zmysłowych, zupełnie do tych rzeczy podobne, nie tylko już obrazy ma- terjalne, możemy sobie na myśl przywodzić, zatrzymywać w pamięci i przez te wyobrażenia pobudzać się do pożądania tych rzeczy. Natomiast o tem, że ja jestem, że wiem o tem i lubię to, — jestem najpewniejszy, bez żadnego złudnego wyobrażenia sobie obrazów czy widziadeł. Co do tych prawd niema żadnej obawy wobec takich zarzutów Akademików,1 gdy pytają: A cóż będzie, jeśli się mylisz? Jeśli się mylę, — to dowód, że jestem.1 2 Ten, co nie istnieje, nie może się mylić, skoro więc ja się mylę, to właśnie dlatego istnieję. Jeśli tedy jestem, skoro się mylę, to jakże mogę się mylić w tem, że jestem, skoro pewnem jest, że istnieję, gdy się mylę? Por nieważ więc byłbym, gdybym się mylił, to choćbym się i mylił, to niewątpliwie nie mylę się w tem, iż wiem, że jestem. Stąd wynika, że i co do tej mojej świadomości, iż jestem, nie mylę się. Tak bowiem, jak wiem to, iż jestem, tak samo wiem
1 Zwolennicy t. zw. średniej Akademji (III—II w. przed Chr.) hołdowali sceptycyzmowi twierdząc, że nic naprawdę nie istnieje.
2 Podobnie twierdził Descartes (1596—1650): „Cogito, ergo sum“ — „Myślę, więc jestem“.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
również i to, że wiem o tem. Gdy zaś te dwie rzeczy miłuję, to miłość tę dołączam jako coś trzeciego i coś równej wagi do tych rzeczy, o których wiem. Boć nie mylę się, że kocham, skoro się nie mylę co do tych rzeczy, które kocham; a choćby one nawet były fałszywe, to prawdą będzie, że fałszywe rzeczy kocham. Bo jakiem prawem będzie mię kto strofował o to i zabraniał mi miłować fałszywych rzeczy, jeśli to ma być fałszem, że ja je kocham? Ale, że i tamte rzeczy (które kocham) prawdziwe są i pewne, któż wątpić będzie, że i sama miłość tych rzeczy, — gdy są miłowane, — jest prawdziwa i pewna? Zresztą, tak dalece niema człowieka, któryby nie chciał istnieć, jako i niema nikogo, ktoby nie chciał być szczęśliwy. Bo i jakżeby mógł być szczęśliwy, gdyby był niczem?
XXVII.
O bytowaniu i świadomości i o obojga tych rzeczy
miłowaniu.
Jakąś przyrodzoną siłą miłe jest człowiekowi samo istnienie i wskutek tego nawet ludzie nieszczęśliwi nie chcieliby umierać, a choć sami odczuwają los swój nieszczęsny, radziby raczej nieszczęścia się pozbyć, niż sami się usunąć. Gdyby nawet ludziom najnieszczęśliwszym, którzy i sami za takich się mają i rzeczywiście są najnieszczęśliwsi; — których nie- tylko ludzie mądrzy jako głupich mieliby za nieszczęsnych, ale i ludzie, co siebie za szczęśliwych mają, ichby za nieszczęśliwych mieli, jako nędzarzy i żebraków, — gdyby więc takim ludziom dał ktoś nieśmiertelność z tem, żeby też i ich los tak nieszczęsny, nieśmiertelnie trwał; i gdyby im jednocześnie obwieszczono, że jeśli nie chcą w tak nieszczęsnej doli na zawsze przebywać, to przestaną istnieć zupełnie, sczezną raz na zawsze, wtedy to z (największą radością wybraliby zostać tak, jak są, nuż zupełnie przestać istnieć. Taki
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
niewątpliwy ich wybór świadczy o tem, cośmy powiedzieli. Dlaczegóż bowiem lękają się śmierci i wolą raczej żyć w ta- kiem nieszczęściu, niż kres mu położyć przez śmierć? jedynie dlatego, jak się okazuje, że natura unika niebytu. Dlatego też właśnie ludzie owi, dowiedziawszy się, że umrzeć mają, pragną jakgdyby nie wiem jakiego dobrodziejstwa i miłosierdzia, żeby choć trochę dłużej żyć mogli w tej niedoli swojej i nieco później umrzeć; i dlatego bez wahania oświadczają, że z wdzięcznością wybiorą nieśmiertelność, choćby nawet taką, że w niej bez końca nędzarzami zostaną. Ba, nie dosyć tego! Wszystkie stworzenia nierozumne^ nieobdarzone przecież władzą myślenia o tych rzeczach, — od największych potworów do najmniejszych robaczków, czyż nie okazują, że chcą istnieć i dlatego unikają swej zguby wszelkiemi ruchami, na jakie tylko się zdobyć mogą? I tego nie dosyć. Drzewa i krzewy wszelkie, nie mogące okazać żadnym ruchem unikania swej zguby, czyż, aby wydać na świat swój bezpieczny pień, czy łodygę, nie zapuszczają jednocześnie korzeni w ziemię, by przez nie ciągnąć pokarm i tak swój byt utrzymać? Wreszcie i ciała, nietylko żadnego czucia nie mające, ale też nawet żadnej siły rozrodczej, tak jednakże albo się wznoszą ku górze, albo najniżej schodzą, albo się pośrodku ważą, żeby swoją treść, w której podług natury istnieć mogą, zachować.
A jak znowu dalece natura ludzka miłuje świadomość prawdy, a nienawidzi złudy, można choćby z tego wyrozumieć, że każdy woli nawet płakać przy zdrowym rozumie, niż się w obłąkaniu cieszyć. Tej wielkiej i dziwnej mocy żadne żyjące i śmiertelne stworzenie nie posiada oprócz człowieka, i jakkolwiek wiele z pośród tamtych stworzeń posiada silniejszy zmysł wzroku do widzenia światła cielesnego, dosięgnąć jednak one nie mogą owego niecielesnego światła, którem promieniuje niejako myśl nasza, byśmy o tych wszystkich rzeczach dobrze sądzić mogli. Bo, na ile to światło posiądziemy, na tyle sądzić potrafimy. Jednakże w zmysłach zwierząt nie-
Św. Augustyna Państwo Boże. 15
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
rozumnych, choć niema z pewnością wiedzy, czyli świadomości, jest pewne podobieństwo wiedzy; bo co do innych rzeczy cielesnych, to te nie dlatego nazywają się zmysłowe, że wrażenia zmysłowe otrzymują (sentiunt), lecz, że same pod zmysły podpadają. Pomiędzy temi drzewa mają o tyle coś podobnego do zmysłów, że się karmią i rodzą. I te i wszystkie inne twory cielesne mają ukryte w naturze przyczyny; lecz kształty swoje, przez które widzialna budowa tego świata kształtna jest, pozwalają wyczuwać zmysłami jakgdyby zamiast tego, iż same poznawać nie mogą, chciały niejako dla innych stawać się poznawalnemi. My zaś te rzeczy zmysłem ciała chwytamy, ale sądzimy o nich nie zmysłem ciała; ponieważ posiadamy inny zmysł, zmysł człowieka wewnętrznego, stokroć szlachetniejszy od zmysłu ciała i tym to zmysłem odczuwamy, co dobre i co złe: dobre we wdzięku duchowym, złe w braku tego wdzięku. Do spełniania czynności tego zmysłu nie używamy ani czułości źrenicy, ani otworu usznego, ani wrażliwych na woń nozdrzy, ani smaku uczucia w jamie ustnej, ani żadnego dotknięcia cielesnego.
Przez ów zmysł ja jestem pewien, że jestem i że o tem wiem, iż jestem; przez ów zmysł ja miłuję to, iż jestem, i to, że wiem o tem; i również pewien jestem tego, że miłuję.
XXVIII.
Czy gwoli zbliżenia się do obrazu Trójcy św. powinniśmy także miłować i samą tę miłość naszego istnienia i naszej świadomości.
Lecz już, o ile potrzeba niniejszego dzieła wymaga, dosyć, pono, mówiliśmy o owych dwóch rzeczach, to jest o bytowaniu i o świadomości, a mianowicie: o ile my te rzeczy miłujemy w sobie i w jakim stopniu znajduje się pewne ich
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
podobieństw o, choć dalekie, w innych rzeczach. Natomiast co do miłowania tych rzeczy jeszcześmy nie powiedzieli tego, czy i sama miłość tych rzeczy ma być miłowana. Jest bowiem ta miłość miłowana, a stąd dowodzimy że w ludziach, co się rozumnie miłują, i ta miłość więcej jest miłowana. Nie tego bowiem nazywamy słusznie mężem dobrym, który wie o tern, co jest dobre, lecz tego, co miłuje. Dlaczegóż tedy i w nas samych nie czujemy, że miłujemy samą miłość, tę miłość, za pomocą której miłujemy wszystko dobro, przez nas miłowane? Jest ci bowiem i taka miłość, przez którą miłujemy i to, czego się miłować nie powinno; i taką to miłość nienawidzi w sobie ten, co miłuje tamtą miłość, przez którą miłuje się to, co się powinno miłować. Mogą bowiem być w człowieku obydwie te miłości. I wtedy jest dla człowieka dobrze, jeśli się wzmaga tamta miłość, co nas do dobrego życia wiedzie, a ustaje ta druga, co ku złemu wiedzie, dopóki nie będzie ostatecznie uzdrowione i udoskonalone wszystko, co przeżywamy. Gdybyśmy bowiem byli zwierzętami, miłowalibyśmy życie cielesne i to, co jest zmysłowe i toby dla nas wystarcza- jącem dobrem było i gdyby nam wedle ciała dobrze z tern było, niczegobyśmy więcej nie wymagali. Podobnież, gdybyśmy byli drzewami, niczegobyśmy wprawdzie jakimś ruchem czującym miłować nie mogli, jednakże tegobyśmy, pono, niejako pragnęli, by być coraz więcej urodzajnymi i plennymi. Gdybyśmy byli kamieniami, albo wodą, wiatrem, ogniem, lub czemś podobnem, — bylibyśmy wprawdzie bez żadnego czucia i życia, lecz nie bylibyśmy pozbawieni pewnego ciążenia do swego miejsca i stanowiska. Bo owe. właściwości wagi i ciężkości, mocą których ciała cięższe ku dołowi dążą, lżejsze ku górze, — są to niejako umiłowania ciał. Bo tak ciało podąża za ciężkością swą, jak duch za miłością swoją. Ponieważ tedy jesteśmy ludźmi, stworzonymi na obraz Stwórcy swego, którego wieczność jest prawdziwa, a prawda wieczna, a miłość i wieczna i prawdziwa; i który jest wieczną,
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
prawdziwą i miłościwą Trójcą, nie pomieszaną i nie rozłączoną; — przełóż my przechodząc przez te rzeczy, co pośledniejsze są od nas, zbierajmy niejako ślady boże, pozostawione z cudowną stałością we wszech rzeczach, gdzieniegdzie mocniej a gdzieniegdzie słabiej wyciśnięte. Albowiem i te rzeczy aniby istniały w jakibądź sposób, aniby się w jakiejś postaci zawierały, aniby do jakiegokolwiek porządku nie dążyły, lub go się nie trzymały, — gdyby nie były uczynione przez tego, który najdoskonalej istnieje, który najdoskonalej mądry jest i który najdoskonalej dobry jest. W nas zaś samych widząc obraz jego, na wzór owego młodszego syna ewangielicznego wszedłszy w siebie, powstańmy i wróćmy do tego, od któregośmy przez grzechy odeszli. Tam nasze bytowanie śmierci nie zazna, tam nasza świadomość błędu nie zazna, tam nasze miłowanie bez skazy będzie. Teraz te trzy rzeczy nasze, choć je z pewnością posiadamy i choć nie ze świadectwa innych wiemy o nich, lecz sami w sobie wyczuwamy ich obecność i wzrokiem wewnętrznym widzimy je z całą pewnością; — jednakże, ponieważ przez siebie samych wiedzieć nie możemy tego, jak długo one będą i czy nigdy ich nie braknie i dokąd dojdą one jeśli złe czyny będą, a dokąd, jeśli dobre, — przeto w tej rzeczy świadków bądź poszukujemy, bądź ich już posiadamy. Dlaczego znów o prawdomówności tych świadków nie może być żadnego powątpiewania, — nie tu jest miejsce szczegółowego roztrząsania tej sprawy, lecz będzie później. W tej zaś księdze jak dotąd mówiliśmy o tej części Państwa Bożego, co nie pielgrzymuje przez to doczesne życie śmiertelne, lecz zawsze nieśmiertelna w niebie przebywa, to jest o aniołach świętych, przy Bogu trwających, co nigdy me byli i nie będą odstępcami; od których Bóg oddzielił był owych co porzuciwszy światłość wiekuistą, ciemnością się stali; — jako tedy o tem zaczęliśmy przy pomocy Bożej, tak też wedle sił naszych wyłuszczmy ten przedmiot do końca.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XXIX.
0 wiedzy aniołów świętych, przez którą oni pozna- wają Trójcę św. w samem jej bóstwie i przez którą widzą oni przyczyny rzeczy wcześniej w u m i e j ę t - ności działacza, niż w samych jego dziełach już
zdziałanych.
Aniołowie święci nie za pomocą brzmiących słów pozna- wają Boga, lecz przez samą obecność prawdy niezmiennej czyli przez Jej Słowo Jednorodzone poznawaj ą i samo Słowo
1 Ojca i ich Ducha świętego. I poznawają, że prawda ta jest trójcą nierozłączną i każda z jej osób jest istotnością (substantia); wszystkie one jednak nie stanowią trzech bogów, lecz Boga jedynego; a poznawają aniołowie tak doskonale, że te rzeczy lepiej im są znane, niż my sobie sami znani jesteśmy. Lepiej poznawają oni samo stworzenie tam, to jest w mądrości Bożej, jakoby w teorji, podług której uczynione jest1 to stworzenie, aniżeli w samem stworzeniu; a tern samem i siebie samych lepiej tam poznawają, niż w sobie samych; jakkolwiek i w sobie samych też się poznawają. Boć uczynieni są i są czemś innem od tego, który ich uczynił. W mądrości więc Bożej poznają się, jakgdyby w dziennem poznaniu; w sobie zaś samych, jakoby w wieczomem, jakto już wyżej mówiliśmy.1 2 Jest bowiem wielka różnica w tem, czy poznaje się coś w umyśle owym, podług którego coś się czyni, czy też w samej rzeczy (uczynionej). Podobnie, jak inaczej poznaję prostość linij lub prawidłowość figur, gdy je w wyobraźni przedstawiam sobie, a inaczej gdy się je na piasku kreśli. I inaczej poznaję sprawiedliwość w Prawdzie nieodmiennej, a inaczej w duszy sprawiedliwego. To samo powiedzieć można o innych rzeczach, jako to: utwierdzenie między wodami górnemi i dolnemi, co nazwane zostało niebem; jak
1 Tamquam in arte, qua facta est.
2 Rozdz. 7.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
zbiorowisko wód w nizinach i wyłonienie się lądu, powstanie roślin i drzew; jak ustanowienie słońca, księżyca i gwiazd; jak powstanie z wód zwierząt różnych, mianowicie ptaków, ryli i wielkich pływających potworów; jak wszelkich po ziemi chodzących i pełzających stworzeń i wreszcie samego człowieka, któryby przewyższał wszelkie na ziemi rzeczy. To wszystko inaczej poznawane jest przez aniołów w słowie Bożena, gdzie te rzeczy mają przyczyny i prawzory swoje, te, podług których uczynione zostały; przyczyny i prawzory niezmiennie tam przebywające; — a inaczej poznawane są w sobie samych: tam — poznaniem jaśniejszem, tu — poznaniem ciemniejszem; tam poznaniem samej sztuki, tu — dzieł tej sztuki. Gdy jednakże te dzieła do czci i chwały samego Stwórcy odnosimy, to w umysłach tych, co je rozważają, świta niejako poranny brzask.
XXX.
O doskonałości liczby sześciu, która, pierwsza z liczb, wartością swych części się pokrywa.1
To wszystko1 2 dokonane zostało wedle opowieści Pisma św’., gdy ten sam dzień sześćkroć powtórzony został, a więc w sześciu dniach; nie dlatego, żeby Bóg potrzebował przestrzeni czasu, jakgdyby nie mógł stworzyć razem tego wszystkiego, czego później dokonały czasy przez stosowne ruchy; — lecz dlatego, że przez liczbę sześcioraką oznaczona jest doskonałość dzieł. Bo liczba sześcioraka pierwsza z liczb pokrywa się swojemi częściami, to znaczy: szóstą swą częścią, i trzecią i połową swoją; są to liczby: jedynka, dwójka i trójka, które dodane do siebie czynią sześć. Rozumieć tu, w tern roztrząsaniu liczb należy te tylko części, o |których mo-
1 Za doskonałe uważano w starożytności te liczby, które równały się sumie swych części. Nnp: 6 = 1 -f- 2 -(- 3.
2 T. j. stworzenie i urządzenie świata.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
żerny powiedzieć, jaka to jest część (danej liczby), a więc: czy połowa, czy trzecia, czwarta i tak dalej od jakiejśkolwiek liczby (głównej) nazwana.1. Naprzykład w dziewiątce jest czwórka jakąś jej częścią, ale jednakże nie można powiedzieć, jaką częścią; a o jedynce można to powiedzieć, że jest mianowicie dziewiątą częścią dziewiątki; tak samo o trójce można powiedzieć, jaką jest częścią dziewiątki: bo jest trzecią częścią. Dodane zaś te dwie części dziewiątki, mianowicie dziewiąta i trzecia, to znaczy jedynka i trójka bynajmniej nie są w sumie dziewiątką. Podobnież w dziesiątce: czwórka jest pewną częścią dziesiątki, ale, jaka to część, — nie można powiedzieć; natomiast o jedynce można to powiedzieć, boć jest dziesiątą częścią dziesiątki. Ma dziesiątka i piątą część swoją, to jest dwójkę; ma i połowę czyli piątkę. Ale te trzy części dziesiątki, to jest dziesiąta, piąta i połowa, czyli jedynka, dwójka i piątka dodane do siebie nie pokrywają dziesięciu, bo uczynią tylko ośm. — Części znów dwunastki dodane do siebie przewyższają ją w sumie. Albowiem dwunastka ma część dwunastą, to jest jedynkę; ma szóstą część, czyli dwójkę; ma czwartą, czyli trójkę; ma trzecią lj. czwórkę; ma wreszcie połowę, czyli szóstkę; dodane zaś: jedynka, dwójka, trójka, czwórka i szóstka nie uczynią dwunastu, lecz więcej, mianowicie sześnaście. — Uważałem za potrzebne pokrótce wskazać na to, żeby zwrócić uwagę na doskonałość szóstki, która, pierwsza, jak powiedziałem dopełnia się sumą części swoich; w tej liczbie dni Bóg dokończył dzieł swoich. Nie można, przeto lekceważyć znaczenia i doniosłości liczby, która w wielu miejscach Pisma św. ma swoją wagę i znaczenie, co się rzuci w oczy każdemu pilnie się zastanawiającemu. Nie darmo też w wychwalaniu Boga powiedziane jest: „Wszystkoś w mierze i liczbie i wadze rozrządził,”1 2
1 To znaczy od liczebnika głównego, liczebnik porządkowy.
2 Mądr. 11,21.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
XXXI.
O dniu siódmym, w którym jestmowao dopełnieniu i.odpoczynku.
W dniu siódmym, czyli w tym-że dniu po raz siódmy powtórzonym, — a i ta liczba pod innym względem również doskonała jest — mówi się o odpoczynku Boga, a w tym odpoczynku po raz pierwszy brzmi słowo „poświęcił”. Tak więc Bóg nie chciał dzień on poświęcać w jakichkolwiek dziełach swoich, lecz w odpoczynku swoim, który nie ma wieczoru; niemasz bowiem żadnego takiego stworzenia, które inaczej w Słowie Bożem, a inaczej w sobie poznawane czyniłoby jedno poznanie jakoby dzienne, drugie jakoby wieczorne.1 Wieleby wprawdzie powiedzieć można o doskonałości liczby siedmiorakiej; lecz i księga niniejsza już się dosyć długo wlecze i obawiam się, iżby się snąć komu nie zdawało, że przy dobrej okazyjce chcemy się popisać swojemi skromnemi wiadomościami, więcej dla pochwalenia się, niż dla pożytku czyjego. Musimy więc mieć na uwadze powściągliwość i powagę, żeby nas kto czasem nie pomówił, iż wiele rozprawiając o liczbie, przesadziliśmy w mierze i wadze. Wystarczy więc wspomnieć, że pierwszą zupełnie nierówną liczbą jest trójka, a całkowicie równą jest czwórka; z tych dwóch liczb składa się siódemka. Dlatego oznacza ona często wszelką liczbę (nieokreśloną). W tem znaczeniu powiedziane jest: „Siedmiokroć upadnie sprawiedliwy, i powstanie",■2 to znaczy: „Ilekroćby upadł, nie zginie” co się ma rozumieć nie o upadkach w występki, lecz o troskach, co do pokory wiodą. Powiedziano jest także: „Siedmkroć we dnie chwalić cię będę",1 2 3 co w innem znów miejscu inaczej jest powiedziane: „Zawżdy chwała jego
1 Ob. wyżej rozdz. 7 i 29.
2 Przyp. 24,16.
3 Ps. 118,164.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
w uściech moich”,1 wiele też podobnych wyrażeń znajduje się w księgach powagą Bożą spisanych, gdzie liczba siedmioraka, jak powiedziałem, powszechność jakiejś rzeczy zazwyczaj oznacza. Dlatego też ta liczba oznacza często Ducha świętego
0 którym Pan mówi: „Nauczy was wszelkiej prawdy”.1 2 Tam jest spoczynek Boży, w którym w Bogu się odpoczywa. Albowiem odpoczynek w całości jest, to znaczy w pełnej doskonałości; w części zaś — praca. Przetoż pracujemy, dopóki po części znamy, lecz gdy nadejdzie to, co doskonałe jest, — co jest po części zniszczeje.3 Nawet też i te księgi święte z tego powodu tak pracowicie badamy, gdy aniołowie święci, do których towarzystwa i obcowania z nimi wzdychamy w tej * pełnej trudu pielgrzymce, — jako mają zapewnioną wieczność w wytrwaniu swojem tak też posiadają łatwość poznawania i szczęśliwy odpoczynek. Bez trudu więc pomoc nam niosą, ponieważ nie sprawiają im utrudzenia ich czyste
1 wolne duchowe poruszenia.
XXXII.
O zdaniu tych, co utrzymują, że stworzenie aniołów rychlej się odbyło, niż stworzenie świata.
Niech się nikt nie wysila na spór ze mną, dowodząc, że te słowa pisma: „Niech się stanie światłość i stała się światłość” nie oznaczają aniołów, lecz, że na początku uczynione zostało jakieś światło cielesne; i że aniołowie pierwej uczynieni zostali, nietylko przed utwierdzeniem, co to między jednemi i drugiemi wodami uczynione niebem nazwane zostało, ale jeszcze zanim powstało to, o czem powiedziane jest: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemię”. I niech się nikt
1 Ps. 33,2.
2 Jan. 16,13.
3 1. Kor. 13,9 i n.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
nie spiera, że te słowa „Na początku'’1 nie w znaczeniu ta- kiem są tutaj, jakoby te rzeczy pierwsze uczynione zostały, skoro już przedtem aniołów Bóg był uczynił, lecz — że wszystko, w mądrości uczynił, którą jest słowo jego i tq słowo pismo początkiem nazwało (tak właśnie sam Chrystus w Ewangelji pytającym się Żydom, kimby był, odpowiedział, iż jest początkiem).1 2 Nie będę się spierał o to przedewszyst- kiem dlatego, że to mnie niezmiernie cieszy, iż już w samiut- kim początku świętej księgi Rodzaju Trójca święta jest wskazana. Bo gdy się mówi: „W początku uczynił Bóg niebo i 1ziemię” w tem rozumieniu, iż Ojciec uczynił w Synu, jak i psalm to potwierdza, gdzie czytamy: „Jako wielmożne są ućzynki twoje, Panie; wszystkoś w mądrości uczynił”;3 to zupełnie stosownie jest też nieco niżej wspomniany i Duch święty. Bo gdy powiedziano, jaką to ziemię Bóg naprzód uczynił, czyli jalcto bryłę ową czy materję przyszłej budowy świata nazwał mianem nieba i ziemi, dorzucając w dodatku że „Ziemia zaś była 'niewidzialna i niezłożona i ciemności były nad przepaścią”, zaraz potem aby dopełnić wzmiankę
0 Trójcy św. mówi pismo: „A Duch Boży unosił się nad wodą”. — A zatem niech sobie to każdy, jak chce, rozumie; są to bowiem rzeczy tak głębokie, że, gwoli ćwiczeniu umysłów czytelników, rozmaite, byleby zgodne z zasadami wiary, zdania mogą z nich powstawać, byleby tylko nikt nie wątpił, że aniołowie święci choć nie współcześni z Bogiem, bezpieczni
1 pewni są wiekuistego szczęścia w górnych przybytkach swoich. Do ich towarzystwa należą też dzieci niewinne, o czem nas Pan naucza nietylko w tych słowach: „Będą równi aniołom Bożym”;1 lecz i tam, gdzie nam objawia, jakiem to widzeniem cieszą się sami aniołowie: „Patrzcież, abyście nie wzgar-
1 Tu raczej: „w początku".
2 Jan. 8,25.
3 Ps. 103,24.
i Mt. 22,30.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
dzali jednego z tych małych. Albowiem wam powiadam, iż dniołowie ich w niebiesiech 'zawsze widzą oblicze ojca mego, który jest w 'niebiesiech.”1
XXXIII.
0 dwóch społeczeństwach anielskich, odmiennych
1 nierównych, trafnie nazwanych aniołami światłości
i aniołami ciemności.
Piotr apostoł najwyraźniej wskazuje, że niektórzy aniołowie zgrzeszywszy, na samo dno świata tego strąceni zostali, które ma im służyć za więzienie aż do chwili ostatecznego, potępienia w dniu sądu ostatecznego. Mówi bowiem ten apostoł, iż Bóg aniołom grzeszącym nie przebaczył, lecz strącając ich do ciemnych więzień, przeznaczył ich, aby byli zachowani na sąd karząy:1 2 któż więc wątpić może, że tych Bóg oddzielił od aniołów dobrych, bądź zgóry o tem wiedząc (vel praescientia), bądź już w samym czynie? i któż zaprzeczy temu, że dobrzy słusznie światłością się nazywają, skoro nawet my, dopiero wiarą żyjący i nadzieję mający, że z nimi się zrównamy, czegośmy wszak dotąd jeszcze nie osiągnęli, — że my już światłością przez apostoła nazwani jesteśmy: „Byliście bowiem — powiada — niekiedy ciemnością, lecz teraz światłością w Panu”.3 Że zaś tych odstępców zupełnie trafnie nazywamy ciemnościami, każdy to zrozumie, co wie i wierzy, iż gorsi są oni od ludzi niewiernych. Stąd też choćbyśmy i inne światło rozumieli w tych słowach: „Rzekł Bóg: niech się stanie światłość i stała się światłość” i choćby też inne ciemności rozumieć trzeba w tych słowach: „Rozdzielił Bóg światłość od ciemności”, myśmy jednak utrzymali się przy zdaniu, że oznaczają one dwa owe społeczeństwa aniołów: jedno,
1 Tam. 18,10.
2 2. Piotr 2,4.
2 Efez. 5,18.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
co się Bogiem cieszy, drugie co się pychą nadyma; — jedno, do którego rzeczono: „Kłaniajcie się mu wszyscy aniołowie jego”,1 a drugie, którego wódz mówi: „To wszystko dam tobie, jeśli, upadłszy, uczynisz mi pokłon”1 2 — jedno, pałające świętą miłością Boga, drugie — dymiące nieczystą miłością własnego wyniesienia się; a ponieważ, jako napisano jest: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę dawa”,3 więc też tamto społeczeństwo, zamieszkujące niebiosa nad niebiosami, a to strącone z niebios, zgiełkiem i wrzaskiem napełniające najniższą warstwę przestrzeni powietrznej; tamto w ciszy świetlanej i świętej, to — miotane ciemnemi żądzami; — tamto stosownie do skinienia bożego miłościwie z pomocą przybywające lub sprawiedliwą karę wymierzające, a to — w swej dzikiej zawziętości dyszące żądzą podżegania i szkodzenia; — tamto, służąc dobroci Bożej, czyni dobrze ile tylko zechce, to, iżby nie szkodziło, ile zechce, mocą Bożą okiełznane jest; — tamto, igraszkę sobie czyniące z tego drugiego, że wbrew swej woli pomaga sobie do udręczeń własnych, — to zaś zazdroszczące tamtemu, gdy tamto zbiera pielgrzymów swoich. My przetoż te dwa społeczeństwa aniołów, tak sobie nierówne i tak sobie wręcz przeciwne, bo jedno z natury dobre i dobrej woli, drugie, choć z natury dobre, ale woli przewrotnej; te dwa społeczeństwa, przez różne wyraźne świadectwa Pisma św. wskazane, uznaliśmy również za oznaczone słowami: światłość i ciemności w tej księdze pisma, która się nazywa księgą Rodzaju. Choćby też nawet ten, co te słowa pisał, inaczej je rozumiał, — to owa niejasność tego zdania nie jest przez nas rozświetlona szkodliwie i nieprawidłowo, ponieważ, choć myśli autora tej księgi nie mogliśmy odgadnąć, to jednakże od prawidła wiary, dostatecznie znanego wiernym z innych ksiąg świętych, tej samej
1 Ps. 96,7.
2 Mt. 4,9.
3 Jak. 4,6; i Piotr. 5,5.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
powagi zażywających, nie odstąpiliśmy (przez ten nasz wykład). Bo chociaż w tem miejscu pisma jest mowa o cielesnych dziełach Bożych, to jednakże te dzieła cielesne mają pewne podobieństwo do dzieł natury duchowej; w tej myśli mówi apostoł: „Albowiem wszyscy wy jesteście synowie światłości i synowie dnia: nie jesteśmy nocy ani ciemności".1 A jeśli tak samo rozumiał też pisarz owych słów, to tem-ci pomyślniejszy wynik osiągnął nasz wysiłek w wykazaniu, iż nie można w żaden sposób przypuszczać, żeby mąż Boży, mąż takiej mądrości wielkiej i świętej, a raczej nawet sam Duch święty, przez niego mówiący, w wyliczaniu wszystkich dzieł Bożych, szóstego dnia, jak mówi, dokończonych, pominąć miał aniołów pisząc te słowa: „Na początku uczynił Bóg ''niebo i 'ziemią"; — bez względu na to, czy in principio znaczy: najpierwej uczynił, czy też — co więcej przemawia do przekonania: w początku, t. zn.: w Słowie jednorodzonem uczynił. Bo przez te nazwy („niebo i ziemię”) oznaczone jest całe stworzenie, bądź natury i duchowej i cielesnej, i to jest prawdopodobniejsze, bądź też oznaczone są owe dwie wielkie części świata,1 2 w których zawiera się wszystko, co jest stworzone: naprzód więc o calem dziele stworzenia mówi (ogólnie) autor, a potem części jego podług tajemniczej liczby sześciu dni wyszczególnia.
XXXIV.
Niektórzy przypuszczają, że pod nazwą wód, rozdzielonych przy tworzeniu utwierdzenia, oznaczeni są aniołowie. Niektórzy też utrzymują, że wody nie były stworzone.
Choć przypuszczali niektórzy, że pod nazwą „wód” rozumieć się mają tłumy aniołów i że powiedzenie: „Niech się
1 1. Tess. 5,5.
2 Niebo i ziemia.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
stanie utwierdzenie między wodą i wodą” wykładać tak należy,, że woda nad utwierdzeniem to są aniołowie, a poniżej utwierdzenia albo wody widzialne, zwykłe, albo gromada złych aniołów, albo też ludzie wszyscy. Jeśliby tak było, to z tych słów i tak nie dowiadujemy się, kiedy aniołowie uczynieni zostali, lecz — kiedy podzieleni byli; chociaż niektórzy powiadają, — a jest to bezbożne i głupie — że i wody nie są przez Boga uczynione, bo nigdzie napisane nie jest: „Powiedział Bóg: Niech się staną wody”. Toż mogliby równie niemądrze powiedzieć o ziemi: bo też nigdzie nie czytamy: Rzekł Bóg: Niech się stanie ziemia. Ba, powiedzą, a przecież napisane jest: „Na początku uczynił Bóg niebo i ziemięW tern też właśnie i wodę rozumieć trzeba, bo w jednym wyrazie jedno i drugie się mieści. Boć „Jego jest morze” — czytamy w psalmie — „i on je uczynił i suchą ziemię ręce jego ukształ- ciły”.1 Ci, co pod nazwą wód, które są nad niebiosami, rozumieć chcą aniołów, powodują się ciężkością żywiołów i myślą przeto, że woda, jako ciało płynne i ciężkie, nie mogła być umieszczona w górnych częściach świata. Tacy, gdyby mogli sami stwarzać człowieka, to wedle swych pojęć nie umieściliby w głowie człowieka śluzowej owej cieczy, co się po grecku φλέγμα nazywa i w organizmie naszym wodę zastępuje Jest przecież w głowie za Bożem działaniem siedlisko owej cieczy, oczywiście słusznie i mądrze, ale podług ich mniemania — niedorzecznie: bo gdybyśmy np. nie wiedzieli
0 tern, a w księdze Rodzaju napisaneby było, że Bóg w najwyższej części ciała ludzkiego umieścił wilgoć płynną
1 chłodną, a więc ciężką, to nasi ważnicy1 2 żywiołów z pewno- ściąby temu nie wierzyli a uznając jednakże powagę Pisma św., gotowiby powiedzieć, że tu coś innego rozumieć trzeba.
1 Ps. 94,5.
2 Trulinatores od trutina — waga. Wyraz nieznany, ukuty, zdaje się, przez św. Augustyna w znaczeniu ironicznem.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html
Lecz gdybyśmy wszystko, co w księdze świętej o urządzeniu świata napisane jest, mieli drobiazgowo i wyczerpująco roztrząsać, bardzoby wiele jeszcze powiedzieć trzeba i odeszli- byśmy zbyt daleko od przedmiotu, w niniejszem dziele zakreślonego. Zresztą, o dwóch tych różnych i wręcz sobie przeciwnych społecznościach anielskich, w których są niejakie zawiązki dwóch między ludźmi państw, mających być przedmiotem dalszej rozprawy naszej, — jużeśmy, zdaje się, dosyć powiedzieli. A więc i tę księgę skończymy nareszcie.
http://foootobloog.blogspot.com/2011/02/doktorzy-koscioa-katolickiego.html

Brak komentarzy: